Tygodnik "Wprost" udostępnia całą rozmowę Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza
Tygodnik "Wprost" udostępnił na swojej stronie internetowej całą zawartość pliku dźwiękowego, na którym znajduje się rozmowa szefa NBP Marka Belki z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem. Nagranie bez żadnych cięć trwa ponad dwie godziny. Wśród poruszanych kwestii są m.in. sprzedaż banku BGŻ, niezależność prokuratury oraz sytuacja BOR. Minister ubolewa, że nie może dokonać zmian w BOR, bo za krótko jest na swoim stanowisku. - Ja nie bardzo mogę sobie pozwolić na głębokie reformy w służbie, od której dyskrecji zależy parę istotnych kwestii w tym kraju na kwartał przed wyborami, bo to po prostu rodzaj samobójstwa - mówi Sienkiewicz.
19.06.2014 | aktual.: 20.06.2014 21:24
W środę "Wprost" opublikował pierwszą godzinę rozmowy. Wczoraj redakcja przekazała opinii publicznej całość dyskusji. O ujawnienie wszystkich nagrań apelował do tygodnika m.in. premier Donald Tusk.
Sprzedaż BGŻ
Wśród poruszanych tematów jest sytuacja polskich banków, w tym rozważana w chwili zarejestrowania rozmowy, sprzedaż banku BGŻ przez holenderski Rabobank. Marek Belka ubolewa, że polskie państwo nie wydaje w podobnych wypadkach jednoznacznego komunikatu.
- Polska nie może sobie pozwolić, żeby kawał polskiego państwa, bo BGŻ to nie jest kawał polskiego systemu bankowego, to jest kawał polskiego państwa, żeby poszedł w ręce jakiegoś, znów nie wiadomo jakiego inwestora - mówi Belka. Jego zdaniem, premier lub minister finansów, powinni byli wypowiedzieć się, że każda taka zmiana musi być zaakceptowana przez państwo. - Albo Donald nie wie jak to jest ważne, albo się też boi - dodaje szef NBP.
Na sprzedaż BGŻ francuskiej grupie BNP Paribas nie zgodziła się ostatecznie Komisja Nadzoru Finansowego. Wczoraj podpisana została fuzja prawa polskiego banku i Rabobank Polska.
"Przy całym rozkichaniu państwa, takie rzeczy się da robić..."
W rozmowie Belka-Sienkiewicz pojawia się też wątek prokuratury. Szef MSW narzeka na jej zbytnią niezależność.
- Mam w tej chwili w każdej okręgówce prokuratora, który w zakresie kibolstwa, rasizmu i ksenofobii jest zapięty z moimi policjantami. I na wrzesień, takie wspólne szkolenia. Czyli właściwie to, co powinno być od początku. Więc przy całym tym rozkichaniu państwa polskiego i takiej niezdolności, takie rzeczy się da robić, znaczy to jest absolutnie możliwe. Tylko trzeba chcieć - mówi Sienkiewicz.
I dodaje: - Jak (...) pójdziemy jeszcze kroczek, jeszcze kroczek, do samego końca, to największym obrońcą są prokuratury. Oni mają inny problem, bo oni są wewnętrznie podzieleni. Znaczy pomijam już nominacje PiS-owskie, ale ta ustawa jest koszmarem. To znaczy oni są autonomiczni, nie tylko wobec państwa, ale wobec siebie - skarży się minister.
"Mam wykręcone ręce..."
Ujawnione teraz fragmenty dotyczą też Biura Ochrony Rządu.
Sienkiewicz mówi, że "wszyscy, którzy pracują w BOR, mają syndrom sztokholmski". - Odebrałem 15 telefonów od wszystkich możliwych najważniejszych ludzi w tym kraju, żebym, broń Boże, nie robił żadnej krzywdy BOR-owcom, więc mam wykręcone ręce. I zbieram za ewidentne wpadki formacji - mówi szef MSW do Marka Belki. Sienkiewicz dodaje, że służba ta od lat boryka się z problemami, a on "nie bardzo może sobie pozwolić na głębokie reformy w służbie, od której dyskrecji zależy parę istotnych kwestii w tym kraju", bo byłby to "po prostu rodzaj samobójstwa".
W nagraniu można też usłyszeć, z jakimi dokładnie funkcjonariuszami BOR lubią współpracować najważniejsi politycy. Padają konkretne nazwiska.
"Wprost" przekaże nagrania prokuraturze
Michał Majewski z "Wprost" przekazał na twitterze, że redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski sprawdzi najpierw, czy nagrania nie wskazują na źródła informacji, a następnie przekaże je prokuraturze okręgowej. Miałoby się to stać w sobotę w południe. Słowa te potwierdził w TVN24 pełnomocnik "Wprost" mec. Jacek Kondracki: Po zbadaniu tych nagrań pan redaktor Latkowski w sobotę stawi się z tymi nośnikami w prokuraturze - potwierdził. - Bo rzeczywiście znajdujemy się w układzie takiego spięcia - zaznaczył. Kondracki dodał, że nie ma pojęcia, na jaki pomysł wpadną teraz organy ścigania. - Boję się, żeby to nie był przypadkiem pomysł pozbawiony rozsądku, tak jak dotychczas - ocenił.