Twarde prawa i wolności
Sprawa jest głębsza, bo dotyka filozofii państwa i demokracji. Tego nie załatwi żadna komisja śledcza czy publiczny lincz. Oszustwo wyjaśniać powinny właściwe organy i struktury państwa. A pytania poważniejsze powracają i nie ma prostych odpowiedzi. W czasach globalnych pytania nabierają charakteru globalnego.
30.08.2012 | aktual.: 30.08.2012 17:30
Trzeba więc pytać, ile państwa, kontroli, sankcji i kar, a ile wolności. Ktoś powie, że mniej wolności obywatelskiej, mniej możliwości wolnego wyboru, to o tyle mniej ofiar parabanków i tego typu przestępczych organizacji. Ale nie można zakazać ludziom podejmowania decyzji o swoich pieniądzach, tak jak nie można zakazać gry w totka – tego legalnego – czy kupowania tanich wycieczek. Potrzeba więc zdrowej równowagi między państwem a obywatelem. Kto taką równowagę znajdzie i wprowadzi, dostanie przynajmniej Nobla. Trzeba próbować. To się nie uda, jeśli znów zrobi się z tej afery rozgrywkę polityczną, a zapomni się o pokrzywdzonych i oszustach. Wtedy pozostanie czekać na kolejną aferę, bo sprawy pozostaną nierozwiązane. A wraz ze skokowym rozwojem najnowocześniejszych technologii i możliwości globalnych problemy mogą być trudniejsze. Oszuści też się szybko tych możliwości uczą.
Co więc do zrobienia jest na dziś. Z jednej strony trzeba uczyć obywatela. To rola państwa od przedszkola do końca życia. Z drugiej strony trzeba kontrolować, a pułapek – ostrzegać głośno i dobitnie. Trochę tak, jak powinni robić to dobrze rodzicie – uczą, wychowują, ale też chronią, przestrzegają, a w razie konieczności karzą. Nikt dotąd lepszej recepty na rodzinę nie wymyślił. Człowiek chętnie przyjmuje obietnice i gruszki na wierzbie, chętniej kupuje marzenia. Taką mamy już naturę. I tego nie może nikt zakazać. Tu nie ma miejsca dla państwa. Nie da się każdego trzymać za rękę i sprawdzać. No może się da, ale to już nie demokracja. Przecież nikt nie karze wybierać tanich wycieczek z biurami podróży na skraju upadku. A jednak ktoś je wybiera i ryzykuje. I później wraca z wycieczki wcześniej na koszt państwa i podatnika.
Można więc tylko lepiej chronić, przestraszać i krzyczeć, ostrzegać. I egzekwować prawa. W przypadku ostatniej afery zabrakło kilku elementów. Po wszystkich stronach. Trzeba więc szukać równowagi między kontrolą państwa, twardymi prawami a wolnościami. Trzeba też wyciągnąć najpoważniejsze konsekwencje wobec oszustów na podstawie potwierdzonych w postępowaniu zarzutów.
A trochę i samemu się bić w piersi. Bo jednak aparat państwowy takie buble przepuścił. W piersi może uderzyć się też prasa. Nie byli tak aktywni i głośni, jak to bywa, dziennikarze śledczy, nie widzieli niczego podejrzanego w takich praktykach. Być może czujny wzrok i słuch przysłaniały potężne reklamy. Czwarta władza jako władza kontrolna też nie zadziałała. Teraz pozostaje jej ocena dalszych postępowań i patrzenie organom państwa na ręce. I ze szczególną uwagą przyglądanie się innym niebezpiecznym praktykom, oszustwom finansowym i innym na rynku. A Polakom pozostaje wyciągać wnioski i czekać na sprawiedliwe wyroki, bo przecież Polak mądry po szkodzie.
Jedno jest pewne. Sprawy nie rozwiąże żadna komisja śledcza czy publiczny lincz na instytucjach i ludziach. Istniejące organy państwa muszą sprawę szybko i jednoznacznie wyjaśnić, winnych ukarać. A populiści i demagodzy w imię odpowiedzialności za państwo, demokrację i obywateli muszą zacisnąć zęby i odrzucić swoją pokusę kolejnych igrzysk politycznych. Jak będzie, już wkrótce zobaczymy.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski