TVN: ani politycy, ani służby nie mają na nas wpływu
"Nigdy nie byłem agentem WSI" - oświadczył sekretarz programowy TVN Milan Subotić. "Gazeta Polska", powołując się na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI napisała że Subotić, który "doradza przy akceptacji programów publicystycznych", m.in. programu "Teraz My", współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL.
03.10.2006 | aktual.: 03.10.2006 17:48
Zarówno zarząd TVN, autorzy programu "Teraz My", jak i sam Subotić, zapowiadają podjęcie kroków prawnych w tej sprawie. Rzecznik likwidatora WSI Antoniego Macierewicza, Piotr Bączek powiedział, że nie komentuje całej sprawy.
Według "Gazety Polskiej", oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera. Gazeta napisała ponadto, że na kilka dni przed programem "Teraz My", w którym ujawniono tzw. taśmy Beger, Malejczyk spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, "dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD". "To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji. A dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka" - twierdzi "GP".
"Bezczelne kłamstwo"
Subotić, który zaprzecza, że był agentem WSI, oświadczył, że powoływanie się przez "Gazetę Polską" na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI są "bezczelnym kłamstwem". "Po pierwsze komisja nie mogła ustalić nieprawdy, po drugie to niemożliwe, żeby minister Antoni Macierewicz dopuścił do powstania przecieków z prac komisji" - napisał Subotić.
Dodał, że jego "jedyny kontakt z WSI miał miejsce w I połowie 1992 r.", gdy pracował w Wiadomościach TVP. "WSI bezskutecznie próbowało mnie wówczas zwerbować. Zapewne przeciwko Antoniemu Macierewiczowi" - napisał Subotić.
Subotić nie miał wpływu na ostatni "Teraz My"
Zarzuty wobec Suboticia odrzuca również zarząd telewizji TVN. Telewizja oświadczyła, że Subotić, "nie miał żadnego wpływu na treść ostatniego wydania programu 'Teraz My'", w którym pokazano tzw. taśmy Beger. "Autorzy programu kontaktowali się w tej sprawie jedynie ze ścisłym kierownictwem TVN" - napisano w komunikacie.
Rzecznik TVN Andrzej Sołtysik podkreślił, że Subotić jako sekretarz programowy odpowiada za układ ramówki i nie ma w stacji żadnego wpływu na programy publicystyczne.
Stacja oświadczyła, że nie posiadała wcześniej "żadnych informacji świadczących o rzekomej współpracy Milana Suboticia ze służbami specjalnymi". "Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w tej sprawie stacja musi mieć dowody na rzekomą działalność Milana Suboticia mogącą godzić w interesy TVN i jej wiarygodność. Wzywamy odnośne władze do ujawnienia kierownictwu stacji takich dokumentów" - czytamy w oświadczeniu TVN.
"Posługiwanie się polityką medialnych przecieków będziemy traktować, jako świadome działanie godzące w interesy stacji i interes opinii publicznej, mającej prawo do rzetelnej informacji również w takich, jak ta sprawach. Jeśli rewelacje 'Gazety Polskiej' okażą się nieprawdziwe, a mamy prawo tak sądzić, Stacja wystąpi na drogę prawną przeciwko wydawcy tego tytułu" - zapowiedział TVN. "Politycy i służby nie mają na nas wpływu"
Autorzy programu "Teraz My" Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski podkreślili z kolei, że "ani politycy, ani tym bardziej służby specjalne" nie mają wpływu na to co w nim zamieszczają.
"Nagranie negocjacji Renaty Beger z politykami PiS-u było wyłącznie naszą inicjatywą, o czym wielokrotnie mówiliśmy. Twierdzenia, że było inaczej to kłamstwa i pomówienia, które naruszają nasze dobra osobiste i podważają naszą dziennikarską wiarygodność. Przeciwko autorom takich insynuacji wystąpimy na drogę sądową" - napisali Sekielski i Morozowski w specjalnym oświadczeniu.
Tzw. taśmy Beger czyli nagranie z ukrytej kamery w którym ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa, wyemitowano w ubiegłym tygodniu.
Autorzy programu "Teraz My" Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski wyjaśnili wówczas, że nagranie spotkania posłanki Beger z ministrem Lipińskim było ich pomysłem, z którym wystąpili do Samoobrony. Morozowski wyjaśnił, że to on zadzwonił w tej sprawie do posła Samoobrony Janusza Maksymiuka, a ten oddzwonił po chwili i powiedział, że ma kogoś takiego i okazało się, że to jest Renata Beger.
W stacji nie ma cenzora ani inspiratora
"W TVN nie istnieje ani funkcja cenzora, ani inspiratora naszych działań" - oświadczyło kilkudziesięciu dziennikarzy z różnych redakcji TVN.
"Z oburzeniem przyjęliśmy podłe sugestie wobec autorów programu 'Teraz My' - Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego oraz wobec Milana Suboticia. Traktujemy je jako hołdowanie zasadzie, że najlepszą obroną jest atak. Jesteśmy pewni uczciwości, profesjonalizmu naszych kolegów i z całą stanowczością sprzeciwiamy się wszelkim insynuacjom wiążącym ich pracę ze służbami specjalnymi" - napisali dziennikarze TVN w oświadczeniu.
Dodali w nim, że nigdy "nie podlegali w TVN jakiejkolwiek presji politycznej ze strony szefów", a naciski polityczne znają tylko "albo z opowiadań, albo z doświadczenia pracy w innych mediach, najczęściej publicznych".
"Jako dziennikarze cieszymy się nie tylko swobodą w podejmowaniu tematów, ale też w sposobie ich realizacji. W TVN nie istnieje ani funkcja cenzora, ani inspiratora naszych działań. Jedyne ograniczenia, jakim podlegamy, związane są z powszechnie obowiązującymi standardami wynikającymi z prawa prasowego i zasad etycznych dotyczących naszego zawodu" - czytamy w komunikacie.
Pod oświadczeniem podpisali się m.in.: Monika Szymborska, Ryszard Cebula, Zbigniew Łuczyński, Kamil Durczok, Grzegorz Jędrzejowski, Justyna Pochanke, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Bogdan Rymanowski, Monika Góralewska, Roman Młodkowski.