"Tusk znowu atakuje śp. prezydenta Kaczyńskiego"
Chcąc ukryć nieudolność własnego rządu, premier Tusk po raz kolejny zaatakował Lecha Kaczyńskiego. Podczas wystąpienia w sejmie szef rządu kłamał, przypisując zmarłemu prezydentowi działania, których on nigdy nie podjął - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".
17.06.2012 | aktual.: 17.06.2012 11:57
Sejmowa awantura miała związek z wnioskiem PiS-u o referendum w sprawie renegocjacji pakietu klimatycznego. Rozpętał ją szef rządu, który bezpardonowo zaatakował śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Premier stwierdził. m.in.: „Lech Kaczyński ustąpił kanclerz Angeli Merkel w sprawie pakietu klimatycznego, bo dzięki temu uzyskał wsparcie w sprawie Joaniny” (chodziło o wypracowany tam mechanizm blokowania decyzji w Radzie UE – przyp. red. GPC).
- Jest to po prostu kłamstwo. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadły za czasów rządów Donalda Tuska, który ukrywał przed prezydentem ważne decyzje podejmowane w UE, które zmieniały sytuację. A to było złamanie Konstytucji RP, która jednoznacznie mówi, że w zakresie polityki zagranicznej prezydent współdziała z premierem. Tutaj takiego współdziałania nie było - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Zdaniem Kaczyńskiego Polska mogła wynegocjować korzystniejsze warunki pakietu, ale "oznaczałoby to starcie z Niemcami". Prezes PiS uważaj, że "nasi negocjatorzy w ogóle nie mieli żadnych kart w ręku, bo Donald Tusk jeszcze przed ostatecznymi rokowaniami mówił, że nie użyje weta". - Donald Tusk odstąpił od wszelkich założeń PiS-u i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, żeby nie drażnić kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Pójście na weto mogłoby pociągnąć za sobą konflikt z Niemcami - podkreśla Kaczyński.
- To są ustalenia skrajnie szkodliwe dla Polski. Dlatego PiS proponowało, by Polacy w referendum zadecydowali, czy chcą renegocjacji pakietu klimatycznego, czy nie. Niestety, właśnie im to uniemożliwiono m.in. głosami rządzącej Platformy Obywatelskiej - dodaje prezes PiS.
– W marcu 2007 r. prezydent Lech Kaczyński wracał z Brukseli z tarczą. Zamknął usta krytykom posądzającym go w każdej sytuacji o awersję w stosunku do Unii Europejskiej i obronił interes narodowy. Wydawało się, że rząd Jarosława Kaczyńskiego dokończy negocjacje pakietu klimatyczno-energetycznego, planowano przecież Radę Energetyczną w pierwszej połowie czerwca 2008 r. Niestety, stało się inaczej – nasze osiągnięcia zaprzepaścił rząd Donalda Tuska – komentuje dla Niezależnej.pl Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u.
Wynegocjowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego okres (tzw. data bazowa), od którego należało przeprowadzać redukcje emisji dwutlenku węgla, rozpoczynał się od 1990 r. – Polska zyskiwała na wyborze tego terminu z powodu upadku tuż po 1989 r. wielu gałęzi przemysłu. Zamykane zakłady pracy przestawały emitować gazy cieplarniane. Dlatego rok bazowy mieszczący się w okresie rozpoczynającym transformację w Polsce był dla nas taki ważny – podkreśla Anna Fotyga.
Po zmianie władzy, w 2008 r., okazało się jednak, że rząd Donalda Tuska zgodził się na zmianę daty bazowej na 2005 r.