Tusk wkracza do akcji
Władze PO zawieszają wewnętrzne starcia i szykują sobotnią konwencję partii na wielki wiec jedności i poparcia dla Bronisława Komorowskiego. - Akademia ku czci - tak politycy PO kwitują to, jak ma wyglądać impreza w warszawskiej hali Expo. Sekretarz generalny partii Grzegorz Schetyna w rozmowie z "Polską" mówi o spektaklu poparcia.
Mobilizować mają trzy wystąpienia: Donalda Tuska, szefa PE Jerzego Buzka i samego kandydata. Problemy z aktywnym poparciem są jednak na dole. - Karni posłowie PiS zasuwają w terenie, a nasi nic, kompletnie rozmemłani, uważają, że sprawę załatwi kilkunastodobowy sztab i nie muszą nic robić - relacjonuje osoba ze sztabu Komorowskiego.
W czwartek do akcji wkroczył sam premier. Pojawił się na specjalnie zorganizowanym poza sejmem posiedzeniu klubu, by jednym głosem z szefem klubu Grzegorzem Schetyną przywołać do porządku posłów niemrawo angażujących się w finał kampanii. - Przyjęliśmy program roboczo nazwany programem ostatniej prostej. Każdy parlamentarzysta będzie miał wyznaczone swoje miejsca aktywności, będzie musiał odwiedzić określoną liczbę miejscowości i namawiać do głosowania na Komorowskiego - mówił już po spotkaniu Schetyna. Krnąbrnych to on ma rozliczać już po kampanii.
Czwartkowa wizyta na klubie to drugi ruch Tuska, który jest mocno zaniepokojony o losy dogrywki prezydenckiej. Tydzień temu premier postanowił wykreślić z planu sobotniej konwencji kwestie zmian w partii, z którymi sam nieoczekiwanie niedawno wyszedł. Nikt w PO nie ma wątpliwości, że zmiany, jakie proponuje Tusk, zakładające m.in. znaczne poszerzenie, a w efekcie zmarginalizowanie znaczenia zarządu partii oraz ograniczenie do czysto technicznych kompetencji sekretarza generalnego, to wydanie wojny osobie numer dwa w partii Grzegorzowi Schetynie.
Tusk wystąpił z propozycją zmian po tym, jak okazało się, że w wyniku wyborów regionalnych Schetyna, wcześniej osłabiony odejściem z rządu na fali hazardowej, znów się wzmocnił. I to poważnie. - Forsowanie tych zmian przez Tuska musiałoby doprowadzić do konfliktów, budowania spółdzielni i innych frakcji. Schetyna nie odpuściłby, bo dla niego to, co proponuje Tusk, to całkowita marginalizacja. Dlatego Tusk nie chciał ryzykować, ale nie oznacza to, że rezygnuje. To chwilowe zawieszenie broni - twierdzi polityk z kierownictwa partii.
Sprawa ewentualnych zmian w statucie partii i nowego podziału wpływów ma wrócić po kampanii. Termin drugiej części konwencji nie jest jeszcze ustalony, wiadomo, że rozstrzygnięcia mają zapaść najpóźniej do 25 września.
Na razie w tę sobotę sprawy partyjne ograniczą się do jednego punktu: wyboru szefa. Tu bowiem żadnych kontrowersji nie ma. Po raz czwarty z rzędu zostanie nim Tusk. Na razie jednak na potrzeby kampanii Tusk przekonuje, że w obozie PO to nie on jest najważniejszy. - Bardzo chciałbym dać takie wsparcie Bronisławowi Komorowskiemu na naszej konwencji krajowej, aby miał poczucie, że ma pełen mandat od Platformy. Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany na szefa partii, obecnie szefem obozu szerszego niż Platforma - ale zawierającego w sobie całą Platformę - jest Komorowski - mówił premier w środę pytany o sprawy partyjne.
Obok mobilizacji własnych szeregów trwają podchody pod wyborców tych, którzy w pierwszej turze odpadli z wyścigu prezydenckiego. Zgodnie z oczekiwaniami w czwartek oficjalnego poparcia Komorowskiemu udzielił Andrzej Olechowski i stojące za nim Stronnictwo Demokratyczne. Z kolei Grzegorz Schetyna z sukcesem prowadził rozmowy z lewicową Unią Pracy. Sam Komorowski zaś spotkał się z prowadzącym od kilku dni swoisty teatr Grzegorzem Napieralskim. Po spotkaniu obaj politycy mówili, że było miło, ale konkretów nie ma. Jest zapowiedź kolejnego spotkania w przyszłym tygodniu.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/Grecja zapłaci turystom za noclegi