PolitykaTusk w opałach - czy premier może stracić władzę?

Tusk w opałach - czy premier może stracić władzę?

W kuluarach sejmowych pojawiły się plotki: w Platformie powstaje plan pozbawienia Tuska teki premiera na fali burzy po raporcie MAK. Spiskują Schetyna, który ostatnio mocno skrytykował premiera, i Gowin - pisze dziennik "Polska The Times". Czy to pierwszy krok do utraty władzy przez Tuska?

Tusk w opałach - czy premier może stracić władzę?
Źródło zdjęć: © AFP | JANEK SKARZYNSKI

21.01.2011 | aktual.: 21.01.2011 11:11

Jak pisze dziennik, doniesienia te to plotki tworzone i kolportowane przez grupę Cezarego Grabarczyka, chcącego utopić Schetynę ostatecznie w oczach Tuska, bądź też przez PiS. Jego lider Jarosław Kaczyński, jak wiadomo, nie od dziś wierzy szczerze, że katastrofa smoleńska doprowadzi do powstania, które zmiecie Tuska.

Jednak niezależnie od tego, pogłoski doskonale obrazują sytuację, w której znalazł się w ostatnich dniach Donald Tusk. - Wszyscy w Platformie zaczęli uważnie mu się przyglądać i zastanawiać, co z tego wyniknie - mówi jeden z polityków PO. Są tacy, którzy twierdzą, iż od 13 stycznia (wystąpienia premiera ws. raportu MAK) Tusk musi liczyć się z tym, że niekoniecznie zapisze się w historii jako premier, który swobodnie utrzymał ster rządów przez dwie kolejne kadencje, co jeszcze niedawno wydawało się pewnikiem.

Czemu człowiek, na którego popularności i autorytecie opiera się przede wszystkim cała Platforma, miałby nie zostać szefem rządu, skoro jego partia wygra?

Kluczową datą jest tenże 13 stycznia, kiedy to premier, wróciwszy z nart w Dolomitach, zabrał głos w sprawie raportu MAK. W kuluarach PO nikt nie ma raczej wątpliwości, że Rosjanie nie przypadkiem wybrali na prezentację raportu MAK termin, w którym polski premier był na urlopie. Ale też posłowie PO, jak wszyscy, mieli świadomość, że Tusk z rządem wiedzieli od wielu tygodni, jakie przesłanie ten raport niesie. A jednak - ku osłupieniu - po konferencji szefowej MAK Tatiany Anodiny od rzecznika polskiego rządu usłyszeli tylko bagatelizujące słowa, że nie wie, po co premier miałby wracać z urlopu. Nie przyszedł żaden mocny odpór.

W końcu nazajutrz, tuż po tym, jak poszła wieść o tym, że konferencję zwołał Jarosław Kaczyński, rzecznik rządu ogłosił jednak: premier wraca do kraju. W Platformie nastąpiło trochę uspokojenie i wyczekiwanie na wielkie wejście premiera do gry. Przecież pod koniec grudnia, gdy dostał w swoje ręce projekt raportu MAK, potrafił już mocno zagrzmieć do Rosjan: raport jest nie do przyjęcia. I teraz musi mieć więc w zanadrzu przygotowaną mocną odpowiedź.

Ale na słynnej już czwartkowej konferencji nic takiego się nie stało. - Raport jest prawdziwy, tyle że niekompletny, będziemy prosić Rosjan, byśmy razem usiedli do wypracowania wspólnej wersji - oto przekaz, który popłynął od szefa rządu. Ani słowa oburzenia na to, co musiało oburzać zwykłych Polaków, o ujęciu się choćby za pamięcią o dowódcy sił powietrznych generale Andrzeju Błasiku.

Gdy w środę tydzień później, podczas przedstawiania w sejmie informacji rządu na temat śledztwa smoleńskiego, Tusk został oskarżony o zdradę własnych kolegów, którzy też zginęli w katastrofie smoleńskiej, nawet posłowie PO nie wyrywali się do obrony jego dobrego imienia.

Obecne kłopoty Tuska z Rosją w sprawie MAK przyszły w czasie, gdy premier w swojej partii ma najsłabszą pozycję od trzech lat. Pozostając na zewnątrz niekwestionowanym liderem, bez którego PO się rozsypuje, w środku stracił pełną kontrolę.

Dziś Tusk nie jest jedynym ośrodkiem w Platformie. Drugi konkurencyjny zdążył już zbudować - niezależny od niego tym bardziej w roli marszałka - Grzegorz Schetyna, zrzeszający tych w PO, którzy naciskają na rząd w sprawie śmielszych ruchów na polu reform. W konfrontacji ze schetynowcami są ci zgrupowani w tzw. spółdzielni Cezarego Grabarczyka. Nie oznacza to jednak, że zawsze automatycznie pozostają lojalni wobec Tuska. A przy stronnikach marszałka lokują się jeszcze konserwatyści pod wodzą Jarosława Gowina.

Czy ktokolwiek na miejscu Tuska poradziłby sobie w tej sytuacji lepiej? Na ile ten ostatni tydzień i potknięcie premiera wywrócą jego polityczny plan? Pewne jest, że nigdy przez ponad trzy lata u steru rządu premier nie był aż tak słaby.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1042)