Tusk: urzędnicy państwowi zmuszani do pracy dla PiS
Zdaniem Donalda Tuska, wzywanie na policję
ludzi, którzy pomagali lub współpracowali z PO w kampaniach
wyborczych ma "oczywisty kontekst polityczny" i ma "utrudnić PO
prowadzenie kampanii". Według szefa PO, urzędnicy państwowi - w
tym policja - są zmuszani do pracy na rzecz PiS.
20.09.2007 | aktual.: 20.09.2007 15:01
"Gazeta Wyborcza" napisała, że w komendzie policji przy ul. Wilczej w Warszawie, w czterech pokojach co dzień przesłuchuje się kilka, kilkanaście młodych osób związanych z PO. Pod koniec sierpnia dostaliśmy polecenie z prokuratury okręgowej: w trybie pilnym przesłuchać, zdaje się, 217 osób. Ludzie z całej Polski, głównie z Warszawy. Dostaliśmy listę ludzi i pytań. I termin: do końca września. Więc pytamy, protokoły odsyłamy prokuraturze - opowiada policjant.
Według Tuska, działania te prowadzone są, aby utrudnić kampanię Platformie, a policjanci i prokuratorzy muszą wiedzieć, że "najważniejszą sprawą, w tej trudnej dla nich także sytuacji, jest przestrzeganie prawa i obiektywizmu".
Jeśli stwierdzimy naruszanie prawa, czy w tej ponurej akcji, czy w sprawach dotyczących afery CBA - Ministerstwo Rolnictwa, czy w sprawie Barbary Blidy, to na pewno wyjaśnimy je do samego końca - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Mam nieodparte wrażenie, że służby państwowe zmuszane są do tego, by ukrywać to co złe o PiS-ie i by bezlitośnie atakować opozycję, w tym przede wszystkim PO - uważa szef PO. Jak powiedział, takie działania "pachną bardziej Białorusią, niż UE". Dodał, że po wyborach PO będzie miała możliwość sprawdzenia, czy "nie dochodzi do naruszania prawa". Na pewno to sprawdzimy- zapowiedział.
Nie mamy wiedzy na temat prowadzenia śledztwa w sprawie Platformy, mamy wiedzę, która jest potwierdzeniem najgorszych obaw co do tego, jak będzie wyglądała ta kampania- mówił Tusk na konferencji prasowej. Według niego, dziesiątki, a być może już setki ludzi w całym kraju, "są wzywane na policję i przesłuchiwane wyłącznie dlatego, że kiedyś współpracowały z PO w kampanii wyborczej".
Tusk powiedział, że kiedy doszły do niego pierwsze sygnały, mówił o tym z marszałkiem Sejmu Ludwikiem Dornem, który obiecał, że porozmawia o sprawie z ministrem sprawiedliwości, aby "nie było coraz gęstszej, dwuznacznej atmosfery". Ta rozmowa jak widać nie przyniosła żadnego efektu - dodał. Opozycja, w tym przede wszystkim PO, jest obiektem działań partii rządzącej przy użyciu aparatu państwowego. W najgorszej sytuacji (...) są dzisiaj nie działacze PO, ale np. policjanci, których zmusza się do wykonywania czynności z ewidentnym przesłaniem politycznym - mówił szef PO.
Tusk podkreślił, że to, iż ta kampania będzie kampanią brutalnego ataku na PO przy użyciu aparatu państwowego zapowiadał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro._ Kampania wyborcza w Polsce będzie przebiegała pod dyktando działań przy użyciu policji i prokuratury_ - przewiduje szef PO.
Tusk ocenił, że Platforma atakowana "przy pomocy aparatu państwowego to ten sam problem co wytwarzanie atmosfery i okoliczności, które mają zamknąć usta niektórym dziennikarzom, najbardziej krytycznie nastawionym do obozu rządzącego".
Szef PO uważa, że masowe przesłuchiwania ludzi związanych z Platformą i odejście Tomasza Lisa z "Wydarzeń" w telewizji Polsat, "to dwie strony tego samego medalu".
Nie wpadam w histerię, nie będę mówił o totalitaryzmie (...), o faszyzmie, ale z całą pewnością można dzisiaj mówić, że nadużywa się aparatu władzy i policji w walce politycznej - ocenił Tusk.
Powiedział, że niektóre sytuacje są szczególnie "gorszące", jak np. "wezwania na godz. 6 rano na Komendę Policji młodych 17, 18- letnich ludzi, których jedynym 'grzechem' jest to, że współpracowali z PO". Tusk przypomniał, że jeden z młodych lubelskich działaczy PO informował o tym, że "niektórzy policjanci wprost formułowali oczekiwanie: daj nam coś na kandydata Platformy".
Obecnie PO może liczyć tylko na wsparcie opinii publicznej, "bo w starciu z aparatem państwowym PiS" nie wygra - mówił szef PO.
Tusk był pytany, czy wie o tym, by ktoś z kierownictwa PO był wzywany na policję._ Nic takiego nie ma miejsca jeśli chodzi o moją osobę_ - powiedział. Ale - jak dodał - "policja i prokuratura pod rządami PiS nie zaczepia, nie atakuje liderów partii politycznej tylko zwykłych ludzi, studentów, wolontariat, wzywając osoby anonimowe". W ocenie Tuska, chodzi o to, by pokazać, że jeśli "ktoś ma coś wspólnego z PO, to z tego będzie miał tylko kłopot".