Tusk: ten, kto kopie 28‑letnią policjantkę, jest bandytą
Ktoś, kto kopie 28-letnią policjantkę, jest bandytą - mówił premier Donald Tusk, odnosząc się do nocnych zajść w Zielonej Górze. Premier poinformował też po spotkaniu z komendantem głównym policji Andrzejem Matejukiem, że straty materialne wynoszą ok. 130 tys. zł. Premier powiedział też, że jednym z powodów zamieszek były "nieodpowiedzialne słowa niektórych polityków".
03.10.2011 | aktual.: 03.10.2011 18:27
- Niektórzy w Polsce czują się rozzuchwaleni, uważają napaść na funkcjonariusza państwowego za coś oczywistego - mówił premier.
Dodał, że zdarzenie w Zielonej Górze to był "dramatyczny, tragiczny w skutkach, ale typowy wypadek". Jak dodał premier, policjanci nie mieli żadnych szans na uniknięcie potrącenia pieszego. - Pieszy wszedł na jezdnię w niedozwolonym miejscu, zza innego samochodu jadącego lewym pasem - podkreślił. Donald Tusk poinformował również, że z informacji, które dostał od komendanta głównego policji, wynika, że policjanci wracali ze służby, z prędkością 40 km/h.
"Tragiczna śmierć nie może być powodem dla zamieszek"
Premier podkreślił, że oprócz tragicznego wypadku drogowego, w Zielonej Górze doszło także do brutalnego ataku na policjantów, którzy pełnili służbę. - Mamy 16 policjantów i dwie policjantki poszkodowane. Trzech funkcjonariuszy jest dość poważnie zranionych. Mamy dwie policjantki z uszkodzeniami ciała, głównie głowy. Jedna policjantka była kopana przez chuliganów, druga otrzymała cios w głowę prawdopodobnie kostką brukową - powiedział szef rządu.
Podkreślił, że obie kobiety mają niespełna 30 lat, w policji służą kilka lat. - One, a także policjant, który prowadził samochód w tym tragicznym momencie, to są wyróżniający się funkcjonariusze, policjant jest jednym z najlepszych w województwie lubuskim, wyróżnia się też w skali kraju - mówił Tusk. Zaznaczył, że kierowca natychmiast podjął akcję ratunkową.
- Oprócz rannych i poszkodowanych policjantów i policjantek, mamy także kilkanaście radiowozów zniszczonych, jeden całkowicie, została zdewastowana stacja benzynowa, salon samochodowy, także przystanki komunikacji miejskiej - wyliczył Tusk.
- Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że tragiczna śmierć w wypadku samochodowym nie może być pretekstem, ani powodem, ani wytłumaczeniem dla zamieszek ulicznych, które przeradzają się w brutalny atak na policję oraz na mienie publiczne - oświadczył.
"Oto jeden z powodów: nieodpowiedzialne słowa"
Zastrzegł, że takich sytuacji nie należy wykorzystywać politycznie, powiedział jednak, że "jednym z powodów sytuacji w Zielonej Górze są nieodpowiedzialne słowa niektórych polityków". - Jestem przekonany, że jednym z powodów, dla którego tak często zdarza się - w poczuciu bezkarności - napadanie na policjantów, agresja, przemoc wobec policjantów na służbie, są także nieodpowiedzialne słowa niektórych polityków, którzy w ostatnich miesiącach i tygodniach zwykłych bandytów, tych, którzy napadają, biją, kopią i policjantów, i innych obywateli, nazywają czasami patriotami, czasami bojownikami o wolność słowa. I mamy dzisiaj m.in. tego efekty - powiedział Tusk.
Premier zaapelował, by "ważyć słowa". Jak podkreślił, każdy odpowiedzialny Polak, a szczególnie politycy, w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z przemocą fizyczną, z agresją, z aktami bandytyzmu, nie powinien mieć żadnej wątpliwości, czy staje po stronie obywateli i państwa polskiego, czy po stronie bandytów i chuliganów.
Tusk wyraził też nadzieję, że zdarzenia z Zielonej Góry posłużą jako otrzeźwienie dla tych, "którzy wystawiają na ryzyko, na szwank także zdrowie funkcjonariuszy służb państwowych".
"Środki przymusu adekwatne do potrzeby"
Mówiąc o wydarzeniach w Zielonej Górze Tusk ocenił, że policja użyła środków przymusu adekwatnie do potrzeby. - Żadne, nawet najbardziej dramatyczne zdarzenie nie będzie traktowane jako usprawiedliwienie dla tych, którzy atakują policjantów na służbie - podkreślił premier. Dodał, że "ktoś, kto kopie 28-letnią policjantkę w głowę, jest bandytą".
Jak mówił Donald Tusk, nic nie wskazuje, by miało dojść do kolejnych zajść w Zielonej Górze. - Monitorujemy zachowania środowisk kibicowskich, policja jest w pełnym pogotowiu i ma nasze poparcie - mówił.
W nocy w Zielonej Górze po finale ligi żużlowej pod koła nieoznakowanego radiowozu wpadł kibic, który zginął na miejscu. Radiowóz nie miał szans ominąć mężczyzny, który przechodził w niedozwolonym miejscu i rozmawiał przez telefon - ustaliła prokuratura. Po wypadku wybuchły zamieszki. Jedna policjantka została kopnięta w twarz - ma złamaną szczękę, druga ma pękniętą podstawę czaszki. Zatrzymano jedenaście osób, w tym jedną kobietę.
Przeczytaj też: Przekażemy więźniów prywatnym firmom?