Tusk: przez ciebie przegramy wybory!
To było nie tylko ostatnie, ale i jedno z najbardziej nerwowych posiedzeń rządu. Premier pojechał na nie prosto z redakcji "Faktu", gdzie dopytywaliśmy go o bałagan wokół posyłania do szkoły sześciolatków. I podobno wybuchnął: - Przez panią możemy przegrać wybory - wykrzyczał szefowej resortu edukacji Katarzynie Hall (54 l.) i zarzucił jej, że położyła reformę. Ona sama w rozmowie z "Faktem" deklaruje jednak, że chce wrócić do rządu, jeśli na jego czele po wyborach znów stanie Donald Tusk (54 l.)
Ostatnie przed wyborami posiedzenie rządu nie przebiegało w tonie tylko i wyłącznie miłych podziękowań za cztery lata pracy ministrów gabinetu Donalda Tuska.
Najpierw była kurtuazja
– Kurtuazyjne podziękowania od premiera i Waldemara Pawlaka były, ale szef rządu nie był w dobrym nastroju i wytknął Katarzynie Hall, że doprowadziła do bałaganu z reformą edukacji. Denerwował się, że przez takie rzeczy możemy przegrać wybory – relacjonuje nam przebieg posiedzenia jeden z członków rady ministrów.
Co zepsuła Hall?
Istotnie – bałagan, do jakiego doprowadziła szefowa resortu edukacji przez kilka dni był wiodącym tematem kampanii wyborczej. A chodziło o posyłanie sześciolatków do szkół. Najpierw obowiązek miał dotyczyć ich od 1 września 2012 roku. Potem Hall wymyśliła rozłożenie tego na dwa etapy: w 2012 roku tylko sześciolatki urodzone do sierpnia miały iść do szkoły. A koniec końców premier zaproponował utrzymanie dobrowolności na kolejny rok i wyraził nadzieję, że Hall „przyjmie jego sugestię”.
Potem żale i pretensje
– Tusk musiał to wziąć na siebie i błyskawicznie interweniować – mówi nam jeden z ministrów. – Afera była kosmiczna. Tak, jakby wcześniej Hallowa nie wiedziała, co się kroi, jak się czegoś nie dopilnuje! I myślała, że co, że się to nie wyda?! – dodaje nasz rozmówca.
A wydało się. I szef rządu musi się co chwilę z poczynań minister Hall tłumaczyć. Także w czasie wizyty w Fakcie, gdzie pytała go o to nasza komentatorka Dorota Łosiewicz, prywatnie matka trójki dzieci. Premier przyznał nam, że jeśli wygra wybory, zrobi z tym porządek. – Oczekuję, że pani minister przyjmie moją sugestię, żeby decyzja o posłaniu dziecka do szkoły jeszcze przez kolejny rok była dobrowolna – mówił Faktowi. A chwilę później, według relacji jednego z ministrów, zrugał ją za to, że położyła reformę i że on musi się z tego tłumaczyć.
Co na to szefowa resortu edukacji? Przyznała, że chciałaby jeszcze raz stanąć na czele resortu edukacji.
- To nie jest możliwe, po tym, co zrobiła - komentuje jeden z członków rządu.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kwaśniewski o reklamie żony: Nie wiem ile za to wzięła, ale...