Tusk: PO nie przyłoży ręki do samorozwiązania parlamentu
Szef PO Donald Tusk powiedział, że
jedyną drogą do wcześniejszych wyborów parlamentarnych jest w jego
ocenie dymisja rządu. Zadeklarował, że Platforma "nie przyłoży
ręki" do samorozwiązania parlamentu.
08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 12:43
Jeżeli (prezes PiS) Jarosław Kaczyński za wszelką cenę chce skrócić kadencję tego parlamentu i rozpisać wcześniejsze wybory, to jedyną drogą do tego jest dymisja tego rządu. Samorozwiązanie nie jest drogą do skrócenia kadencji parlamentu, bo wymagałoby zgody zdecydowanej większości ugrupowań, a nie ma takiej zgody - powiedział Tusk.
Jeśli Jarosław Kaczyński uważa, że tak dłużej być nie może, że rząd Kazimierza Marcinkiewicza to jest dla Polski jakiś straszliwy ciężar, jeśli nie odpowiada mu sytuacja, w której większość przedłożeń rządowych w tym Sejmie znajduje akceptację, to niech to powie otwarcie. Jeśli Jarosław Kaczyński - a wszystko na to wskazuje - ma dosyć rządów Kazimierza Marcinkiewicza, to niech spowoduje dymisję tego rządu - mówił Tusk.
Zapowiedział, że "Platforma dzisiaj nie przyłoży ręki do tego, aby rozwiązać ten Sejm". Natomiast jeżeli rząd poda się do dymisji, to wybory staną się faktem - oświadczył.
Tusk nie przewiduje scenariusza, według którego doszłoby do koalicji wszystkich partii parlamentarnych przeciwko PiS. Nie chodzi o to, aby jeden zły układ zamienić innym, również niefunkcjonalnym układem - argumentował.
Mówienie o rodzących się sojuszach, które mają obalić obecny rząd, to - zdaniem Tuska - próba przesłonięcia "oczywistego już dla wszystkich faktu - narastającej niezgody liderów PiS na rząd Kazimierza Marcinkiewicza".
Pytany, czy gdyby prezydent powierzył PO tworzenie nowego rządu, Platforma podejmie się tej misji, Tusk odparł, że "znając nastawienie Lecha Kaczyńskiego do Platformy, wcale nie jest pewny, czy prezydent zdecydowałby się powierzyć Platformie tworzenia nowego rządu".
Zaznaczył jednak, że należy najpierw poczekać na dymisję rządu Marcinkiewicza. Wówczas - tak jak cała Polska - najpierw będziemy chcieli usłyszeć, dlaczego tak wspaniały rząd musiał się podać do dymisji, a tak wspaniały premier jak Kazimierz Marcinkiewicz - przestać być premierem. A te późniejsze kroki - to jeszcze bardzo daleka droga - powiedział Tusk.
Marszałek Sejmu Marek Jurek, pytany we wtorek, kto mógłby poprzeć ewentualny wniosek o samorozwiązanie Sejmu, odparł, że - jego zdaniem - opozycja w sposób naturalny dąży do wcześniejszych wyborów. Dopytywany, co będzie jeśli PO nie poprze takiego wniosku, odpowiedział: "to będzie sytuacja dziwna".
Prawdziwą schizofrenią jest próbować obalić własny rząd, mimo że ten rząd dysponuje większością i dobrymi notowaniami opinii publicznej. Jeśli istnieje dzisiaj bardzo poważny problem kliniczno-polityczny, to jest to problem partii, która ma pełnię władzy w Polsce i brzydzi się tą władzą i chce tę władzę za wszelką cenę oddać - ripostował Tusk.
Zgodnie z konstytucją, Sejm może skrócić swoją kadencję większością co najmniej dwóch trzecich ustawowej liczby posłów. Do wcześniejszych wyborów prowadzi też podanie się rządu do dymisji. Premier składa dymisję Rady Ministrów, jeśli Sejm nie uchwali wotum zaufania dla rządu lub jeśli Sejm wyrazi wotum nieufności albo gdy szef rządu złoży rezygnację.
Po przyjęciu przez prezydenta dymisji Rady Ministrów, uruchamiana jest konstytucyjna procedura "trzech kroków" wyłaniania nowego gabinetu. Inicjatywa wskazania kandydata na premiera należy najpierw do prezydenta, potem przejmuje ją Sejm, a w trzecim kroku ponownie trafia do prezydenta. Jeśli nie uda się powołać nowego rządu, prezydent zarządza przyspieszone wybory.
Konstytucja przewiduje, że prezydent może odmówić przyjęcia dymisji Rady Ministrów, w przypadku kiedy to premier sam składa rezygnację.