Tusk: PiS może wygrać te wybory
Niedawno mówił, że nie ma z kim przegrać. Teraz premier Donald Tusk w ekskluzywnym wywiadzie dla Faktu z pokładu tuskobusa przyznaje, że każdy scenariusz jest możliwy...
27.09.2011 | aktual.: 27.09.2011 12:27
Stresuje Pana premiera taki rajd po kraju?
– Ludzi należy traktować poważnie, a nie zdawkowo. Trzeba umieć stanąć przy człowieku i wysłuchać jego problemów. Kiedy ma się ambicję sprawowania władzy, nie można się odwrócić plecami i odejść. I w tym stresu nie ma. Stresująca jest tylko presja czasu. Siłą rzeczy każde takie spotkanie się przedłuża.
Ludzie przychodzą do Pana z konkretnymi problemami: niska emerytura, brak pracy... Pytają: jak żyć? Czego oczekują?
– Ci ludzie nigdy nie żądają: „Niech mi pan coś da”. Oni liczą na coś zupełnie innego - oczekują mojej uwagi. Często słyszę: „Niech się pan przy nas zatrzyma i niech posłucha”. Rencistka narzekała na długie kolejki do szpitali, młoda dziewczyna się skarżyła, że nie może znaleźć pracy. W każdej z tych osób widzę determinację, by ktoś z władzy wysłuchał problemów, z którymi zwykli ludzie często nie mogą sobie poradzić. Mam nadzieję, że ludzie, których spotykam na swej drodze, wiedzą, że nie są lekceważeni, że ich słowa do mnie docierają.
Ale co z tego, że ich historii wysłuchał premier?
– Czasami te rozmowy mają charakter interwencyjny. W Chełmży podszedł do mnie człowiek, któremu woda ciągle zalewa dom stojący tuż przy ulicy. W jego przypadku mogliśmy szybko zadziałać - choćby sprawdzić przez urząd wojewódzki, w jaki sposób zaradzić takim sytuacjom w przyszłości. Ale rozmawiałem też z rodzicami dzieci niepełnosprawnych, którzy muszą być przy nich całą na dobę. Oni chcieli zamanifestować, jak ciężkie jest ich życie. I po tej rozmowie będę zabiegał o bardzo konkretne zmiany. Nie ma nic złego w tym, by tych, którzy rządzą albo ubiegają się o władzę, uwrażliwiać na cudze problemy. Z tych rozmów nie zawsze musi wynikać natychmiastowa decyzja pomocy, bo ta zawsze będzie limitowana – ogranicza nas budżet. Odpowiedzialne rządzenia polega na tym, by wiedzieć, ile można wydać, by odpowiednio podzielić środki i nie zrujnować państwa.
Kto wymyślił autobus Tuska?
– Ja nie jestem właścicielem tego patentu. Przyznaję, że nie było trudno ani wpaść na ten pomysł, ani wynająć autobus. Tu chodziło raczej o decyzję, czy i kiedy.
Trzy tygodnie w autobusie, rządząc Polską i prowadząc kampanię. Wytrzyma Pan to?
– Nie jest tak dramatycznie, pracowałem w cięższych warunkach. Dzisiaj spałem 5 godzin, to nie jest jakiś wyczyn, znam ludzi, dla których to norma. Ale to jest normalne również dla premiera, zazwyczaj rzadko kiedy kończę pracę przed północą. To nie jest jakaś szczególna odmiana w moim życiu.
Jak pan ocenia najnowsze sondaże? Właściwie można już mówić o remisie.
– Od wielu miesięcy powtarzam, że można przegrać z własną słabością, na to uczulam ludzi Platformy. Nie wolno myśleć, że wszystko jest rozstrzygnięte. Teraz każdy scenariusz jest możliwy: i Platforma, i PiS może wygrać te wybory.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Bugaj: Fala frustracji jest coraz większa!