Tusk o spotkaniach z powodzianami. "Dostałem mocno po głowie"
Donald Tusk zwrócił się we wtorek ze specjalnym apelem, w którym przekazał, że "wszyscy bez wyjątku, także samorządowcy i pracownicy samorządów, muszą być wśród ludzi". Premier powiedział również o swoich spotkaniach z powodzianami, w czasie których sam "dostawał mocno po głowie za wszystkich".
W czasie kolejnego zebrania sztabu kryzysowego, które odbyło się we wtorek późnym popołudniem, premier wspominał m.in. o sytuacji powodzian. - W miejscach najbardziej dotkniętych, zalanych, ludzie mówią, że nie mają poczucia obecności na przykład policji - przekazał premier, wskazując:
- Pytali też o obecność żołnierzy. Dostałem informację, którą od razu przekazałem, że żołnierze będą do ich dyspozycji, do elementarnej pomocy, zmierzają w to miejsce, ale dzisiaj jest wtorek, a oni do tej pory nie dostali żadnej efektywnej pomocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężne zniszczenia. Głuchołazy po powodzi
"Wszyscy bez wyjątku muszą być wśród ludzi"
Chwilę potem Tusk przekazał "apel do wszystkich urzędników samorządowych", podkreślając, że "wie, że to nie jest nic przyjemnego". - Ja tam przez dwie godziny dostawałem też mocno po głowie za wszystkich, bo ludzie są bardzo rozgoryczeni, zniecierpliwieni, jeśli nie mają pomocy - podkreślił.
- Wszyscy bez wyjątku, także samorządowcy i pracownicy samorządów, muszą być wśród ludzi - mówił dalej premier i dodał: - Im więcej czasu potrzebujemy na przygotowanie pomocy, tym bardziej niezbędna jest obecność was wszystkich i waszych podwładnych wśród ludzi w każdym miejscu. Ludzie muszą was widzieć, muszą móc was dotknąć, muszą od was uzyskać jakąś elementarną informację - zwrócił się szef rządu do uczestników sztabu.
Jak dalej wskazał, w Kłodzku z przekazem informacji było naprawdę źle. - Kiedy woda już podchodziła pod okna pierwszego piętra, nadal nikt nie dostał informacji np. o potrzebie ewakuacji - zwrócił uwagę premier, dodając, że "rozmawiał z wieloma osobami, to nie był jeden czy drugi zdenerwowany obywatel".
- Nie może być tak, że tutaj, w tej sali jest lepszy nastrój niż wśród ludzi tam w terenie. Jeśli u nas będzie lepszy nastrój, to ludzi szlag trafi i trzeba ich zrozumieć, bo my nie jesteśmy od tego, żeby tutaj opowiadać, jak dobrze i sprawnie działamy, tylko żeby ludzie to odczuwali - powiedział Tusk. - To wymaga jeszcze większej determinacji - wskazał.
Czytaj też: