Tusk o słowach Orbana: to niefortunna wypowiedź, budząca niepokój
Premier Donald Tusk za niefortunną i budzącą niepokój uznał wypowiedź szefa rządu Węgier Viktora Orbana, który oświadczył m.in., że chce autonomii dla etnicznych Węgrów za granicą w Europie Środkowej, w tym na Ukrainie.
Orban podkreślił, że kwestia etnicznych Węgrów jest szczególnie aktualna z uwagi na sytuację na sąsiedniej Ukrainie. Mieszka tam ok. 200 tys. etnicznych Węgrów; premier powiedział, że mają oni prawo do obywatelstwa węgierskiego, a także prawo do samorządu. - Jasno oczekujemy tego od nowej Ukrainy, która nabiera obecnie kształtu - oświadczył Orban.
- W sprawie wypowiedzi premiera Orbana uważam ją za niefortunną, przykro mi to mówić - powiedział Tusk.
Poinformował, że będzie musiał o tym otwarcie powiedzieć podczas szczytu bezpieczeństwa GLOBSEC w Bratysławie. Oprócz Tuska i Orbana weźmie w nim udział także m.in. premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk.
- Dzisiaj, kiedy jesteśmy świadkami rozbierania Ukrainy i próby demontażu państwa ukraińskiego, taka wypowiedź musi budzić niepokój. Rozumiejąc troskę o rodaków poza granicami własnego kraju premiera Orbana, w wypadku Węgrów może to być szczególnie zrozumiałe (...), jednocześnie musimy zwracać uwagę, żeby w żaden sposób - czy była taka intencja, czy nie - nie wspierać tych działań separatystów wspieranych przez Rosję, których celem jest ewidentnie demontaż państwa ukraińskiego - powiedział Tusk.
Dlatego - podkreślił - uważa "te sformułowania za nie na miejscu i nie na czasie".
Premier dodał, że Polska będzie wpływać na zachowania naszych sąsiadów, tak aby żadne z nich nie szkodziło integralności i suwerenności Ukrainy.
- Jestem przekonany, że nasze rozmowy w Bratysławie mogą przynieść pewien efekt. Nie mam żadnych wątpliwości, że takie państwa jak Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia, a więc państwa graniczące z Ukrainą, powinny być solidarne i bezwzględnie zainteresowane integralnością i suwerennością państwa ukraińskiego. Jeśli ktokolwiek w Europie myśli, że rozpad państwa ukraińskiego może przynieść jakieś doraźne korzyści zachodnim sąsiadom Ukrainy, ten popełnia dramatyczny błąd i kompletną nieznajomość historii - zaznaczył Tusk.
W jego ocenie, temat uczestnictwa Ukrainy w UE i w NATO nie jest tematem doraźnym. - Dzisiaj Ukraina ma bez porównania poważniejszy problem niż snucie wizji tego, co będzie za 5, 10 czy 15 lat - podkreślił Tusk. W jego opinii, w ciągu najbliższych dni i tygodni "rozstrzygnie się los państwowości ukraińskiej".
Według szefa rządu obecnie Ukraina "potrzebuje praktycznej pomocy a nie słów otuchy". - Każdego dnia trzeba szukać w Europie sojuszników do praktycznego wsparcia państwowości ukraińskiej, która jest dzisiaj fundamentalnie zagrożona - przekonywał premier. - To nie jest problem Krymu, Ługańska i Doniecka. Pamiętamy także próby destabilizacji sytuacji w Odessie. Obawiam się, że to nie jest koniec tych prób. Pojawiają się też pewne sygnały na zachodzie Ukrainy, m.in. na Rusi Zakarpackiej - zauważył Tusk.
Jak dodał, przede wszystkim mobilizowałby UE i NATO wobec "realnego ryzyka upadku państwa ukraińskiego, a przynajmniej bardzo bolesnego podziału tego kraju".
- Oczekiwałbym od partnerów europejskich, byśmy wszyscy skoncentrowali się na pomocy, która umożliwi Ukrainie przeprowadzenie wyborów 25 maja (prezydenckich). To jest ważne, by sąsiedzi Ukrainy - Rosja i tzw. separatyści - nie mogli kwestionować tego wyboru, bo to może oznaczać rzeczywiste zakwestionowanie państwa ukraińskiego - powiedział Tusk. Przypomniał, że UE nie dawano podpisała umowę stowarzyszeniową z Ukrainą.
Zdaniem Tuska istotne jest, "by z Europy nie płynęły żadne sygnały, które zachęcałyby Rosjan do dalszego postępowania w taki sposób jak do tej pory".
- Już nikt w Europie nie może mieć złudzeń o co chodzi. Może zabraknie komuś odwagi, może interesy okażą się ważniejsze niż solidarność z Ukrainą, ale nikt nie będzie mógł spuszczać zasłony hipokryzji i udawać, że wszystko jest w porządku, albo że mamy do czynienia z jakimiś odruchami autonomii obywatelskiej. To powinno ułatwić rozmowę wewnątrz Europy na temat przyszłych relacji z Ukrainą i Rosją. Każdemu będzie trudniej kłamać na ten temat - powiedział Tusk.
Premier pytany był także o komentarz do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w Poznaniu odnosząc się do wypowiedzi Orbana nawiązał do tego, że PO i PSL są w Parlamencie Europejskim w tej samej frakcji - EPL - co partia Orbana Fidesz. - Gdybym był w PO czy w PSL, czyli sojusznikach jego partii w PE, to bym był w tej chwili bardzo "zasumowany", ale nie jestem, więc nie widzę powodu, aby to komentować - powiedział szef PiS.
- Komentarz pana Jarosława Kaczyńskiego traktuję jako ilustrację jego kompletnej bezradności w tej sprawie. Jego miłość nieodwzajemniona, ale fanatyczna miłość do premiera Węgier stawia go dziś być może w krępującej sytuacji. Mogę powiedzieć, że w sprawach, o których mówimy w tej chwili to Budapesztu w Warszawie nie będzie, a więc marzenie pana Kaczyńskiego się nie spełni także w tym wymiarze - powiedział szef rządu.
W czasie wieczoru wyborczego w 2011 r. Kaczyński powiedział - nawiązując do prawicowych rządów Orbana na Węgrzech: "jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy nam się uda, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt".