Tusk na celowniku TVP. Będzie tylko ostrzej
Wraz ze startem tournée Donalda Tuska po Polsce, telewizja publiczna szykuje jeszcze mocniejszy, medialny ostrzał wymierzony w przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Główne tematy "Wiadomości": drożyzna w czasach rządów Tuska, odpowiedzialność Tuska za drożyznę dzisiaj oraz spadek Tuska w nowym rankingu zaufania do polityków. Donald Tusk - jak słychać przy placu Powstańców Warszawy i Woronicza, gdzie mieszczą się budynki telewizji - ma wręcz wypełniać polityczną ramówkę TVP.
18.01.2022 13:03
- Nie ma co jęczeć i ubolewać nad sytuacją, która nie jest teraz do zmiany. My nie zmienimy Jacka Kurskiego i nie odzyskamy dla społeczeństwa mediów, które zostały zgwałcone przez PiS-owską władzę. Trzeba wygrać wybory mimo tej propagandy, mimo tych miliardów złotych wydawanych na codzienne kłamstwo - stwierdził w tym tygodniu Donald Tusk.
Przyznał, iż ma świadomość, że "w telewizji rządowej będą nadal pisali swoje słynne paski o 'podatku Tuska'" w kontekście obecnych podwyżek cen energii. - I że ja, chociaż od siedmiu lat nie jestem premierem, według rządu też za to odpowiadam. Ale zostawmy te ich ponure zabawy - powiedział były premier.
Tusk się nie pomylił: TVP ma wciąż serwować widzom przekaz o drożyźnie z winy byłego premiera, "tuskowym podatku, który drenuje kieszenie Polaków" oraz o tym, że rząd PiS, mimo usilnych starań, zderza się z "polityką eurokratów", którzy "narzucili uderzające w Polaków prawo handlu emisjami".
I niezależnie od tego, jakie są fakty w tej sprawie, obóz władzy ma uznawać ten przekaz za skuteczny. Cel jest jeden: zrobić wszystko, by drożyzny nie skleić z obecną władzą, tylko złą Unią i okrutnym Tuskiem. Wyborcy PiS oglądający TVP w to wierzą, dlatego narracja telewizji państwowej w najbliższym czasie się nie zmieni.
Jak słyszymy, termin "podatek Tuska" (tzw. tuskowe) wymyślił sam prezes Jacek Kurski. To politycy PiS - za telewizją publiczną - zaczęli używać tej zbitki, a nie odwrotnie - wskazują nasi rozmówcy z obozu władzy.
To pokazuje, kto jest dziś najbardziej ofensywnym wobec Tuska graczem obozu władzy: prezes Kurski.
Kroku nie ustępuje mu jednak Zbigniew Ziobro, do niedawna kolega prezesa telewizji publicznej z Solidarnej Polski. Minister sprawiedliwości oświadczył we wtorek, że przygotowuje wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie polityki energetycznej Unii Europejskiej. Jak tłumaczył: "By sprawdzić, czy tryb przyjęcia decyzji o drastycznej zmianie systemu UE ETS, na którą zgodzili się Donald Tusk i Ewa Kopacz, nie naruszał przepisów Konstytucji RP".
Tusk wraca do "normalsów"
Politycy PO doskonale zdają sobie sprawę, że im częściej Tusk będzie pracował w terenie i punktował rząd w związku z szalejącą drożyzną, tym większe "działa" ze strony telewizji publicznej w niego uderzą.
Były premier z tej aktywności jednak zrezygnować nie zamierza. Przeciwnie. Szef PO wziął sobie do serca krytyczne uwagi na temat swojego niewystarczającego zaangażowania i - również za namową współpracowników - postanowił ruszyć w Polskę.
W swoich wystąpieniach Tusk najmocniej atakuje szefa rządu. - Bardzo chciałbym, żeby premier Morawiecki wyszedł ze studia telewizyjnego, przestał opowiadać takie bajki i pojechał do ludzi, którzy każdego dnia dowiadują się, jak dostaną po głowie. Piekarz w Kościanie powiedział mi, że tak naprawdę pandemia była jak strzał w kolano, ale to, co teraz dostaje od rządu, to jak strzał w plecy - stwierdził Tusk pierwszego dnia tournée.
Taki przekaz ma się utrzymywać. - Donald robi politykę po swojemu. Jest świetny w bezpośrednim kontakcie ze zwykłymi obywatelami, pokazał to w kampaniach. Więc zdecydowanie częściej będziecie go widzieć w najbliższych miesiącach wśród "normalnych" ludzi niż obok partyjnych liderów - mówi nam ważny polityk Platformy.
Opozycja nie może się dogadać
Jak słyszymy, Donald Tusk nie przystanie na propozycję Szymona Hołowni dotyczącą organizacji debaty programowej liderów partii opozycyjnych. Po pierwsze: Hołownia, zdaniem PO, gra w swoją grę i "chce się przylansować" na Tusku, a po drugie - "to Tusk będzie narzucał agendę dla opozycji, a nie lider ugrupowania, który w parlamencie ma ledwie kilku parlamentarzystów".
Dobitnie zresztą na temat propozycji Hołowni (który sam rzekomy wspólny start z PO w wyborach nazywa "opowieściami z mchu i paproci") wypowiadają się liderzy Platformy. - W kryzysie inflacji, drożyzny, podwyżek cen gazu i energii, i nadchodzącego Omikronu, pojawiają się propozycje, żeby opozycja zajęła się sama sobą i publicznie debatowała na temat różnic programowych. Jeśli to ma być strategia zwycięstwa, to na pewno nie opozycji - uważa rzecznik PO Jan Grabiec.
Inaczej myślą przedstawiciele formacji Hołowni: - Opozycja musi wypracować wspólne rozwiązania, by pokazać, że jest w stanie przejąć władzę i postawić ten bałagan na nogi. Niestety niektórzy wciąż uważają, że lepiej zajmować się PiS - twierdzi Paulina Henning-Kloska.
Grabiec na Twitterze kontruje: - Mówimy o rozwiązaniach tych problemów od kilku tygodni. Od początku stycznia złożyliśmy kilka projektów ustaw. Ważniejsze od debat jest zmuszenie rządu do działania, tak jak zrobił to Donald Tusk w sprawie cen paliw i gazu.
Wcześniej Szymonowi Hołowni w kontekście jego działań złośliwie dogryzł szef klubu KO Borys Budka. - Za każdym razem mówię: "Stary, to nie jest talent show. Polityka to budowanie relacji, zaufania, a nie robienie medialnych spektakli" - powiedział Budka w Radiu Zet. I dodał: - Najpierw ustala się coś, co jest wspólne, a potem takie rzeczy się ogłasza, a nie robi się tego odwrotnie. Na tym polega polityka.
Zdaniem Budki "trzeba rozmawiać w blokach, pokazywać, a nie proponować show, które ma sens na końcu, jak już będzie wszystko ustalone".
Podobne podejście ma Donald Tusk.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl