Tusk: J. Kaczyński musi polać głowę zimną wodą
Jarosław Kaczyński musi polać głowę zimną wodą, inaczej będziemy zaskakiwani niezwykle zmiennymi opiniami, a nawet bardzo ciężkimi oskarżeniami - w ten sposób lider PO Donald Tusk skomentował wypowiedzi premiera, dotyczące Jana Rokity i jego udziału w inwigilacji prawicy w latach 90.
20.11.2006 | aktual.: 20.11.2006 18:19
Tusk powiedział na konferencji prasowej w Pabianicach, że "źle się dzieje", jeśli J. Kaczyński "zaskakuje" społeczeństwo "drastycznymi woltami" w kwestii udziału Rokity w inwigilacji prawicy.
Kilka miesięcy temu Kaczyński mówił, że w szafie Lesiaka nie ma nic co wskazywałoby na złowrogą rolę Jana Rokity i Hanny Suchockiej (w sprawie inwigilacji prawicy). Minęło kilka miesięcy i słyszałem słowa Kaczyńskiego - Rokita to zbrodniarz, a jego zbrodnie przeciwko demokracji nie mają porównania z niczym innym. Minęło kilka dni i Kaczyński, zeznając przed sądem wskazuje wyraźnie, że Rokita z tymi zbrodniami nie ma nic wspólnego - powiedział Tusk.
Jak podkreślił, "źle się dzieje jeśli w tak ważnej sprawie padają ciężkie słowa, a później nie znajdują one żadnego potwierdzenia w faktach". Źle się dzieje, gdy nieodpowiedzialne słowa padają z ust premiera. Liczę na to, że premier Kaczyński już więcej nie będzie zaskakiwał nas takimi drastycznymi woltami, bo to nie służy autorytetowi urzędu, który sprawuje - powiedział Tusk.
Sprawa ma związek z wypowiedziami premiera w związku z odtajnieniem przez ABW akt z szafy płk. SB i UOP Jana Lesiaka, z których wynika, że w pierwszej połowie lat 90. UOP posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania.
J. Kaczyński zarzucał Rokicie, że jako szef URM musiał wiedzieć o inwigilacji prawicy przez zespół płk. Jana Lesiaka.
Premier pytany, dlaczego w jego odtajnionych niedawno zeznaniach, złożonych w procesie płk. Lesiaka nie było mowy o Janie Rokicie powiedział, że nie znał wtedy materiałów mówiących o liderze PO. (J.Kaczyński zeznawał w tym procesie 2 października.)
Jak tłumaczył, materiały, z którymi zapoznał się pod koniec lat 90. nie zawierały żadnych przesłanek, żeby sądzić, że Rokita uczestniczył w sprawie. J. Kaczyński dodał, że później zapoznał się z innymi materiałami, o których była mowa w prasie i - podkreślił - niestety musiał swoje zdanie na ten temat zmienić.