Tusk doprowadził ich do ostateczności?
Nowe przepisy Ministerstwa Zdrowia uderzają w pacjentów i lekarzy. Najbardziej ucierpią jednak dzieci i kobiety w ciąży. – Rząd nas oszukał – mówią lekarze i zapowiadają kolejny protest.
21.02.2012 | aktual.: 21.02.2012 07:07
W ubiegły weekend odbyło się spotkanie Porozumienia Organizacji Lekarskich (POL), które zrzesza lekarzy z Federacji Porozumienia Zielono-górskiego, OZZL, Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia oraz Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków. Lekarze czują się oszukani przez rząd.
- Nowe przepisy znacznie zwiększą ilość biurokratycznych i niezwykle czasochłonnych obowiązków, m.in. określania stopnia odpłatności wszystkich leków – czytamy w wydanym przez POL oświadczeniu. – Wszystkie postulaty, które legły u podstaw akcji pieczątkowej, zostały zignorowane – mówi „Codziennej” Agnieszka Rubinowska z POL. Lekarze zapowiadają, że jeśli rząd nie przychyli się do ich postulatów dotyczących zwolnienia z obowiązku kontrolowania ubezpieczenia pacjentów, wznowią akcję pieczątkową.
Wskazania krzywdzą pacjentów
Na receptach pacjenci będą musieli oświadczać, że są ubezpieczeni lub mają uprawnienia do zniżek (inwalida wojenny, honorowy krwiodawca). Lekarze chcą również, aby usunięto przepis nakładający na nich konieczność wskazywania na recepcie wspomnianego stopnia odpłatności za lek. Premier Donald Tusk jeszcze w styczniu deklarował te zmiany, teraz jednak z nich się wycofał.
Co istotne dla chorych, nowa ustawa zakłada też refundację leków według tzw. wskazań rejestracyjnych publikowanych przez koncerny farmaceutyczne. Okazuje się jednak, że producenci leków robią swoje badania tylko pod kątem wybranych schorzeń. By wypisać pacjentowi lek refundowany, lekarz musi obejrzeć kilkadziesiąt stron charakterystyki takich leków. Często o tym samym składzie, jednak inaczej testowanych. Jeśli lekarz przepisze np. pacjentowi z arytmią lek badany przez firmę farmaceutyczną tylko pod kątem nadciśnienia, to pacjent zapłaci za niego 100%, mimo że oba leki są na liście i działają tak samo.
Inny przykład to część nowoczesnych insulin zarejestrowana dla dzieci od drugiego roku życia. Podaje się je jednak także młodszym. W tym wypadku muszą być wypisywane na 100 proc. płatności, ponieważ nie objęły ich badania koncernów. Różnica ceny między nimi to ok. 100 zł. Podobnie jest w wypadku kobiet w ciąży, które praktycznie za wszystkie leki płacą 100%, bo koncerny boją się zaryzykować badania ciężarnych.
Łyżeczka do mieszania w jedną stronę
– To tak, jakby ktoś opatentował łyżeczkę do mieszania tylko w prawą stronę i każdy, kto zamiesza w lewą, musi płacić karę – mówi Rubinowska. – Ta sytuacja jest dodatkowo absurdalna, bo wydłuża czas wizyty. Nie w każdym gabinecie jest komputer, a w mniejszych miejscowościach bywa, że nie ma ich wcale lub są tylko w rejestracji. Co więcej, w wypadku wizyty domowej sprawdzenie charakterystyki leku jest niemożliwe – mówi lekarka i dodaje: – Wygląda na to, że cała ustawa jest napisana pod NFZ albo być może nawet przez jego pracowników.
Rozwiązaniem tego problemu byłaby refundacja według wskazań medycznych publikowanych przez towarzystwa lekarskie. – Tak było do tej pory, jednak wygląda na to, że z powodu oszczędności rząd chce ograniczyć refundację – mówi Rubinowska.
Pożar w ministerstwie
– Do NFZ wpływają wnioski pacjentów o zgodę na refundację leku poza charakterystyką produktu leczniczego. Niestety, zgodnie z obowiązującymi przepisami NFZ nie może wyrazić zgody na taką refundację – powiedziała jednemu z lokalnych dzienników Aleksandra Kwiecień z biura prasowego małopolskiego oddziału NFZ.
Istotnie, jak skomentowała „Codziennej” Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, możliwa jest refundacja leku poza charakterystyką produktu leczniczego, jednak tylko w wypadku wydania stosownej decyzji administracyjnej przez ministra zdrowia. To bardzo uciążliwy proces.
– Trwa opracowywanie wniosków o refundację leków poza wskazaniami zawartymi w ich zarejestrowanej charakterystyce – mówi „Co-dziennej” Agnieszka Gołąbek, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. – Decyzje zostaną podane na początku marca razem z publikacją uaktualnionej listy leków refundowanych, listę skierowaliśmy do Rady Przejrzystości – dodaje.
Sytuacja jest jednak mocno napięta. Wczoraj dwóch członków wspomnianej Rady Przejrzystości – prof. Andrzej Fali oraz dr Adam Przybył-kowski – złożyło na ręce ministra zdrowia rezygnację z pełnionych funkcji. Nie wiadomo, czy ma to związek z listą leków refundowanych. Jednak jak nieoficjalnie mówią ludzie ze środowiska lekarskiego, „w tej sprawie jest gorąco”. Sytuacji nie poprawiają sondaże. Z najnowszego badania Millward Brown SMG/KRC przeprowadzonego dla RMF FM wynika, że minister zdrowia Bartosz Arłukowicz jest, obok minister sportu Joanny Muchy, najgorzej ocenianym ministrem w rządzie Donalda Tuska.
Wojciech Mucha