Turyści utknęli na Babiej Górze, GOPR wyruszyło na ratunek
Dwóch turystów wezwało pomoc po tym, jak utknęło po południu na szlaku w partiach szczytowych Babiej Góry. Rzecznik grupy beskidzkiej GOPR Patryk Pudełko powiedział w rozmowie z WP, że ratownikom udało się dotrzeć do mężczyzn. Poszkodowani są mocno wychłodzeni. Wciąż trwa akcja sprowadzania ich w dół.
10.02.2015 | aktual.: 10.02.2015 16:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rzecznik poinformował, że turyści to dwaj mężczyźni. Jeden z nich, w wieku około 40 lat, jest z Krakowa. Drugi, prawdopodobnie młodszy. Jak powiedział Pudełko, turyści wezwali pomoc przez telefon komórkowy. - Jeden z nich mówił nam, że nie są w stanie iść dalej, bo są wyczerpani. Głos miał słaby, niewyraźny. Wiemy, że szli na szczyt z przełęczy Krowiarki i utknęli między Gówniakiem i Diablakiem - powiedział Pudełko.
Jak dodał, na ratunek wyruszyły dwie grupy ratowników. Jedna grupa wyruszyła od Krowiarek, a druga z ratownikiem dyżurnym - z Markowych Szczawin przez przełęcz Brona i szczyt Babiej Góry.
Patryk Pudełko mówił, że ok, godz. 13.35 pierwszej grupie ratowników udało się dotrzeć do poszkodowanych. - Na szczęście turyści zachowali czujność, zostali na szlaku, nie próbując zbaczać w bok, bo warunki są naprawdę trudne: wiatr wieje z prędkością powyżej 100 metrów na sekundę, widoczność jest mocno ograniczona, intensywnie pada śnieg - wyjaśniał rzecznik beskidzkiego GOPR.
- Gdy ratownicy dotarli do mężczyzn, okazało się, że nie są oni na tyle w złym stanie, żeby musieli być transportowani w dół w pozycji leżącej. Jednak są sprowadzani z asekuracją ratowników do przełęczy Krowiarek - informował Pudełko w rozmowie z WP. Podkreślił, że akcja wciąż trwa.
Podał, że turyści są wychłodzeni, jednak na razie nie wiadomo, jaki jest ich stan ogólny. - Po zejściu do przełęczy Krowiarek ratownicy podejmą decyzję, czy będzie potrzebna pomoc medyczna, czy będzie trzeba ich transportować - powiedział rzecznik.
Trudne warunki na Babiej Górze
Jak powiedział w rozmowie z WP Patryk Pudełko, rano GOPR wystosowało ostrzeżenie o trudnych warunkach, dzięki któremu niewielu turystów zdecydowało się na wyruszenie w góry.
Warunki turystyczne na Babiej Górze są niezwykle trudne. Na szlakach leży sporo śniegu. Na Markowych Szczawinach leży go 124 cm. Utrzymuje się mróz i wieje silny wiatr. Widoczność ograniczona jest do 250 m.
Na większości stromych stoków Babiej Góry, zwłaszcza w miejscach, gdzie zostały odłożone większe ilości śniegu pod wpływem wiejących od dwóch dni wiatrów, mogą zejść lawiny. GOPR ogłosiło trzeci stopień zagrożenia lawinowego.
Zagrożenie lawinowe określane jest w pięciostopniowej, rosnącej skali. Trzeci stopień oznacza, że pokrywa śniegu na stromych stokach jest słabo związana. Zejście lawiny może spowodować skok narciarza lub pieszy turysta. Przy trzecim stopniu uprawianie turystyki pieszej wymaga dużego doświadczenia. Należy omijać niektóre miejsca - przede wszystkim strome stoki zawietrzne, a także zachować szczególną ostrożność na stokach z nawianym śniegiem.
Źródło: WP