Turcja wysyła okręty wojenne do Strefy Gazy
Premier Turcji zapowiedział 8 września, że "od dziś" tureckie okręty będą eskortowały statki tego kraju z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy, by nie dopuścić do powtórzenia się tragedii sprzed roku, kiedy w ataku izraelskim zginęło dziewięciu Turków.
08.09.2011 | aktual.: 08.09.2011 22:57
- Tureckie okręty wojenne zostały upoważnione do udzielania ochrony naszym statkom płynącym z pomocą humanitarną dla Gaz - oświadczył Recep Tayyip Erdogan w wywiadzie dla arabskiej telewizji Al-Dżazira.
- Od dziś nie pozwolimy, aby Izrael atakował te statki, jak to się stało z Flotyllą Wolności - dodał.
Erdogan oświadczył również w cytowanym wywiadzie, że Turcja poczyniła kroki celem "położenia kresu jednostronnemu eksploatowaniu przez Izrael zasobów naturalnych wschodniej części akwenu Morza Śródziemnego".
Wypowiadając na wspólnej konferencji prasowej z premierem Luksemburga Jean-Claude'em Junckerem, Erdogan zarzucił rządowi izraelskiemu "nielojalność" i niedotrzymanie "dwustronnych porozumień dotyczących przemysłu obronnego".
- Izrael sprzedał w ubiegłym roku lotnictwu tureckiemu dziesięć dronów typu Heron, ale niektóre zostały odesłane do izraelskiego producenta z powodu wad fabrycznych - wyjaśniają źródła tureckie, na które powołuje się agencja AFP.
Turcja potrzebowała dronów do śledzenia ruchów kurdyjskich rebeliantów na północy Iraku.
Drugą - po ambasadorze Izraela w Ankarze, którego odwołania zażądał rząd turecki - ofiarą nasilającego się kryzysu w stosunkach dyplomatycznych między obu krajami stali się członkowie drużyny piłki nożnej klubu Maccabi Tel Awiw. Dowództwo armii izraelskiej zabroniło sześciu zawodnikom odbywającym obecnie obowiązkową służbę wojskową, w tym trzem rezerwowym, wyjazdu na mecz w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej, który ma zostać rozegrany 15 września w Stambule.
Niegdyś doskonałe stosunki turecko-izraelskie ulegają szybkiemu pogorszeniu od prawie trzech lat, od czasu izraelskiej ofensywy pod kryptonimem "Płynny ołów" w Strefie Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku.
Kryzys pogłębił się w 2010 roku po izraelskim ataku na międzynarodową "flotyllę wolności" płynącą z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W konwoju na sześciu statkach znajdowało się 750 ochotników, w tym dwudziestu członków Parlamentu Europejskiego.
Na statku flagowym flotylli "Mavi Marmara" zginęło od kul izraelskich komandosów dziewięciu Turków, wśród nich obywatel amerykański.
Rząd Izraela jak dotąd konsekwentnie odmawia przeprosin za śmierć pasażerów "Mavi Marmara", których domaga się Turcja.
2 września Ankara ogłosiła zamrożenie współpracy wojskowej z Izraelem.
- Zerwanie współpracy militarnej między obu regionalnymi mocarstwami wojskowymi - komentuje madrycki "El Pais" w korespondencji z Jerozolimy - może mieć poważne następstwa. Izrael jest bliskim sojusznikiem USA, a Turcja należy do NATO. Nie mniej groźne następstwa może mieć zerwanie w dziedzinie handlu, chociaż rzecznik Erdogana podkreślał, że Turcja zrywa jedynie wymianę z Izraelem w dziedzinie obrony.
Wymiana handlowa między Turcja a Izraelem to 2,5 miliarda euro w 2009 r. i 3 miliardy euro w 2010 r.
Gubernator Banku Izraela Stanley Fischer ostrzegał w poniedziałek, że zamrożenie interesów między obu krajami "będzie kosztowało bardzo drogo".
- Turcja - powiedział - to najważniejsza gospodarka regionu. Jej potencjał jest większy, niż krajów naftowych w regionie.