Turcja wciąż blokuje plany obrony Polski. I obwinia o to Francję
Mimo formalnie udzielonej zgody podczas szczytu NATO, Turcja nadal wstrzymuje poparcie dla uaktualnionych planów obrony wschodniej flanki Sojuszu. O cały spór obwinia Francję, z którą jest w ostrym sporze co do polityki wobec Syrii.
16.12.2019 | aktual.: 16.12.2019 15:55
Dzień po niedawnym jubileuszowym szczycie NATO w Londynie, wielu polityków i komentatorów odetchnęło z ulgą: spotkanie zakończyło się bez większych dramatów i sporów. Mimo gróźb tureckich zablokowania nowych planów obrony Polski i państw bałtyckich, prezydent Recep Tayyip Erdogan ostatecznie nie skorzystał z weta.
Ale już kilka dni później okazało się, że poczucie ulgi było przedwczesne. Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył, że Turcja nie dopuści do ostatecznej publikacji planów, dopóki nie zostanie spełniony jej postulat: uznania kurdyjskich bojówek w Syrii (tzw. Powszechnych Jednostek Ochrony, YPG) za organizację terrorystyczną.
- Zgoda na forum Rady Północnoatlantyckiej była ważnym politycznym krokiem, ale nie ostatecznym, bo dalsze kroki są w gestii ciał wojskowych. My chcemy, żeby nasze obawy ws. bezpieczeństwa też zostały uwzględnione. Oczywiście to nie jest skierowane przeciwko Polsce ani państwom bałtyckim - wyjaśnia osoba z tureckich kręgów władzy.
Turcja obwinia Francję
O wywołanie dyplomatycznej zawieruchy Turcy obwiniają Francję. To ze strony francuskich dyplomatów miał wyjść przeciek do prasy na ten temat. Według narracji Ankary, przeciek wyszedł w momencie, gdy rozmowy ws. uaktualnionych planów były już niemal zamknięte i uzgodnione z USA. Upublicznienie sprawy miało sprowokować Turcję do bardziej nieprzejednanej postawy.
Źródłem sportu Turcji z Francją (ale też Wielką Brytanią i częścią oficjeli w Waszyngtonie) jest inwazja na północną Syrię przeciwko Kurdom z YPG. Ankara od dawna uważa bojówkę za śmiertelne zagrożenie, wskazując na bliskie związki z działającą w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu, uznawaną również przez Zachód za organizację terrorystyczną. Ale dla państw koalicji anty-ISIS, YPG była skutecznym sojusznikiem w walce z Państwem Islamskim. Do tego dochodzą oskarżenia o zbrodnie wojenne i dążenie do czystki etnicznej przez Turcję i jej arabskich sojuszników.
Dlatego ruch Turcji został ostro skrytykowany przez prezydenta Emmanuela Macrona, który w głośnym wywiadzie uznał, że NATO "jest w stanie śmierci mózgowej". Jego turecki odpowiednik odparł potem, że Macron sam jest w stanie śmierci mózgowej.
Przeczytaj również: Niepokojące słowa Emmanuela Macrona o NATO. "Umiera mózg"
- Trudno powiedzieć, dlaczego Francja jest tak zawzięta. Być może to wynik frustracji, że nie grają już w Syrii i regionie takiej roli, jak kiedyś - mówi rozmówca WP.
Polska dogodnym celem
Jak jednak przewiduje, mimo temperatury sporu, wszystko skończy się kompromisem.
W odpowiedzi na tureckie zapowiedzi blokowania planów dla Polski, prezydencki minister Krzysztof Szczerski zapewniał, że decyzji ze szczytu NATO nie da się już cofnąć.
- Decyzje zostały podjęte zarówno dla polsko-bałtyckich, jak i tureckich planów, i teraz czekamy na wcielenie tych planów. To sprawa wojskowa - stwierdził Szczerski, cytowany przez Reuters. Ale według Ankary, finalizacja sprawy nie jest tylko formalnością.
Według Piotra Łukasiewicza, ekspert ds. bezpieczeństwa i byłego ambasador RP w Afganistanie, Polska stała się mimowolną ofiarą sporu Turcji z Zachodem.
- Ankara wybrała sobie na cel plany wobec Polski, bo jest to dostatecznie "łagodny" ruch, by nie podważać fundamentów NATO, ale jednocześnie wystarczająco medialny, by wywołać efekt - powiedział WP były dyplomata.
Przeczytaj również: Turcja szantażuje NATO. Polska dostanie rykoszetem
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl