Turcja: policja wkroczyła do parku Gezi w Stambule
Turecka policja wkroczyła do parku Gezi w Stambule, gdzie od dwóch tygodni trwa protest antyrządowy, i rozpyliła gaz łzawiący, aby rozproszyć demonstrantów. 29 osób odniosło obrażenia. Wcześniej premier Recep Tayyip Erdogan ostrzegł, że wyśle do parku i na plac Taksim policję.
15.06.2013 | aktual.: 15.06.2013 23:08
Najpierw do parku weszły oddziały prewencyjne policji, które zabrały stamtąd ludzi. Chwilę później wjechały buldożery i zniszczyły namioty należące do manifestantów. Wiele osób zatrzymano - podała AFP.
Associated Press podaje, że park otaczał gęsty dym. Policja darła transparenty demonstrantów, przewróciła stragany z jedzeniem i wpuszczała do namiotów gaz łzawiący, zmuszając przebywających wewnątrz ludzi do wyjścia.
Turecka telewizja pokazywała zdjęcia kobiety niesionej na noszach do karetki pogotowia, a także mężczyzny leżącego na ziemi. Cytowany przez dziennik "Hurriyet" gubernator Stambułu Huseyin Avni Mutlu powiedział, że do szpitali trafiło 29 ludzi.
Nieco wcześniej oddziały policyjne oczyściły z protestujących sąsiadujący z parkiem plac Taksim. W czasie akcji przeciw demonstrantom wykrzykującym hasła krytykujące premiera służby porządkowe użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Premier Erdogan zapowiedział interwencję w czasie spotkania z tysiącami swych stronników na przedmieściach Ankary. "Mamy jutro publiczne spotkanie w Stambule. Mówię to wyraźnie: jeśli plac Taksim nie zostanie opuszczony, krajowe siły bezpieczeństwa będą wiedzieć, jak ewakuować stamtąd ludzi" - powiedział Erdogan do zwolenników Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).
Agence France Presse podała również, że kilkanaście tysięcy przeciwników rządu zgromadziło się w sobotę na ulicach Ankary. W jednym z parków dzielnicy Kavaklidere protestuje blisko 10 tys. ludzi, dalsze 3-4 tysiące zgromadziły się niedaleko ambasady USA. W tłumie słychać hasła wzywające rząd Erdogana do dymisji. Na miejscu jest też policja.