Turcja ostrzega USA ws. irackiego Kurdystanu
Po raz drugi w ciągu dwóch dni premier Turcji
Recep Tayyip Erdogan ostrzegł Waszyngton przed wykorzystaniem
kurdyjskich sił do ataku na Mosul i Kirkuk lub użyciem ich w
charakterze sił okupacyjnych w tych miastach - poinformował w
czwartek amerykański ośrodek badawczy Stratfor.
10.04.2003 | aktual.: 10.04.2003 12:30
Według źródeł Stratforu w tureckim rządzie, Erdogan zagroził Stanom Zjednoczonym, że w razie wkroczenia Kurdów do Mosulu lub Kirkuku, armia turecka wkroczy do północnego Iraku.
Ostrzeżenie Erdogana zawiera nota dyplomatyczna, przekazana w środę amerykańskiemu Departamentowi Stanu.
"Erdogan zdecydował się na wystosowanie noty właśnie teraz, dlatego, że nabrał przekonania, iż Waszyngton nie dotrzyma obietnic (nieangażowania Kurdów do ataku na miasta) i planuje taki atak w najbliższych dwóch dniach" - napisał zwykle dobrze poinformowany Stratfor.
"Źródło w rządzie tureckim powiedziało, że turecki wywiad otrzymał stosowne informacje z irackiego Kurdystanu i że tureckie obawy spotęgował fakt, iż Kurdowie, wspierani przez specjalne amerykańskie siły operacyjne, podeszli do obu miast na bliską odległość i z pozycji, które zajmują, mogą przystąpić do ataku w każdej chwili" - napisał Stratfor.
"Rząd Turcji jest przekonany, że ostatnie amerykańskie sukcesy w Bagdadzie mogą skłonić Waszyngton do zarządzenia rychłego ataku na Mosul i Kirkuk. Ponieważ Amerykanie nie mają w tamtejszym terenie wystarczających sił, Ankara jest przekonana, że Amerykanie zachęcą Kurdów do szturmu na miasta, udzielając im lotniczego wsparcia".
Mosul i Kirkuk to główne miasta w północnym Iraku. Wokół Kirkuku są bogate złoża naftowe. Turcy nigdy nie pogodzili się do końca z tym, że po I wojnie światowej Brytyjczycy odłączyli turecką prowincję Mosul i włączyli ją do nowo kształtowanego państwa irackiego. Armia turecka wielokrotnie dokonywała wypadów zbrojnych do irackiego Kurdystanu w przekonaniu, że kurdyjscy separatyści z Turcji mają tam swoje kryjówki.
Według Stratfora, tureckie władze są przekonane, że ewentualna turecka operacja w irackim Kurdystanie nie byłaby dla nich trudna z uwagi na to, że opór stawiany przez siły lojalne wobec Saddama Husajna nie jest już duży, a Amerykanie nie mają na tamtejszym terenie wystarczających sił lądowych.
Stosunki Waszyngtonu z Ankarą są napięte w związku z niewyrażeniem zgody przez parlament Turcji na przemarsz 62 tys. żołnierzy przez tureckie terytorium. Amerykanie chcieli z pomocą Turcji otworzyć od północy Iraku tzw. drugi front.
"Można się spodziewać, że Waszyngton będzie metodami dyplomatycznymi starał się skłonić Turcję, by powstrzymała się od inwazji północnego Iraku, nawet gdyby Kurdowie mieli wkroczyć do Mosulu i Kirkuku" - uważa Stratfor. (an)