Turcja nie odpuszcza ws. Polski. Zaprzeczają wcześniejszym doniesieniom
W ostatnich dniach media obiegły informacje, że Turcja zgodziła się poprzeć plan NATO ws. obrony Polski i państw bałtyckich. Teraz szef dyplomacji w Ankarze Mevlut Cavusoglu przekazał, że taki scenariusz będzie możliwy tylko wtedy, gdy państwa Sojuszu "uznają kurdyjskie milicje za terrorystów".
W środę po zakończeniu szczytu NATO w Londynie, sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg zapewniał, że Ankara i prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wycofali swoje obiekcje wobec planu obrony wschodniej flanki NATO. - Nasze przesłanie dla Turcji brzmi następująco: musimy ruszyć do przodu z planami obrony NATO... Specyficzne zmartwienia i obawy Turcji nie powinny ich blokować - dodał w rozmowie z agencją Reutera szef amerykańskiego Pentagonu Mark Esper.
Wielu odetchnęło więc z ulgą, a okazuje się, że niesłusznie. Szef resortu spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu podkreślił teraz, że jego kraj zgodzi się na plan NATO ws. wschodniej flanki, jednak wówczas, gdy pozostałe państwa poprą ich żądania.
Osiągnięcie kompromisu nie będzie łatwe. Turcja domaga się uznania za terrorystów sił kurdyjskich, w tym działających w Syrii kurdyjskich Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG).
- Plan obrony wschodniej flanki NATO nie zostanie opublikowany, dopóki nasz plan również nie zostanie opublikowany - oświadczył Cavusoglu cytowany przez tvn24.pl.
Jak dodał, "nie byłoby uczciwe, gdyby niektóre kraje nie zaakceptowały planu Turcji, a jednocześnie poparły plan dla innych".
Przypomnijmy, że większość państw postrzega Kurdów jako symbol walki z Państwem Islamskim. Sygnały płynące ze stolic państw wskazują, że rządy nie chcą uznaniu za terrorystów grupy, która przyczyniła się do pokonania najgroźniejszej organizacji terrorystycznej.
Źródło: tvn24.pl