Turcja: koniec dramatu hotelowych gości - zakładników
Zakończył się dramat zakładników przetrzymywanych w 5-gwiazdkowym hotelu "Swisshotel" w Stambule. Wszystkie więzione przez czeczeńskich bojowników osoby zostały uwolnione - podała agencja DPA, powołująca się na turecką stację telewizyjną NTV.
Wcześniej, w "geście dobrej woli", terroryści zwolnili kilkanaście z przetrzymywanych osób, w tym dwoje Japończyków.
Uzbrojeni Czeczeni zaatakowali w niedzielę w nocy hotel w Stambule i wzięli zakładników. Wysuwali żądania polityczne. Jeden z przetrzymywanych powiedział stacji NTV, że zakładników mogło być od 60 do 80.
Belg, przypadkowy świadek wzięcia zakładników, powiedział agencji Reuters, że słyszał kilka strzałów, widział też uzbrojonych, ubranych na czarno mężczyzn.
Wielu gości hotelowych, widząc wbiegających do budynku terrorystów, uciekło wyjściem ewakuacyjnym.
Czeczeni wysłali do tureckiej telewizji oświadczenie, w którym wyrazili protest wobec działań armii rosyjskiej w ich republice.
Tymczasem władze niepodległej Czeczenii potępiły akcję terrorystów i oświadczyły, że nie mają z nią nic wspólnego. W wydanym komunikacie podkreśliły, że prezydent niepodległej Czeczenii Asłan Maschadow nie zgadza się na żadną akcję, która byłaby niebezpieczna dla ludności cywilnej czy też prowadziła do naruszenia praw człowieka.
Sam Maschadow powiedział, że odpowiedzialność za wydarzenia w Stambule ponoszą władze Rosji, które prowadzą politykę dyskryminacji Czeczenów.
Zamachowcy żądali spotkania z tureckim ministrem spraw wewnętrznych, Saadettinem Tantanem. Minister przebywa obecnie w Ankarze.
Porywacze twierdzili, że są partnerami Muhammeda Tockana - Turka czeczeńskiego pochodzenia, który w 1996 roku porwał turecki prom z ponad 200 pasażerami. Po czterech dniach ich zwolnił. (mag, mp, jask)