ŚwiatTurcja gotowa szkolić irackie wojsko i policję

Turcja gotowa szkolić irackie wojsko i policję

Premier Turcji zaproponował
Irakowi pomoc w szkoleniu policji i wojska, ale dał do
zrozumienia, że jego kraj nie życzy sobie, aby w skład irackiego
Kurdystanu weszło północnoirackie miasto Kirkuk i otaczające je
pola naftowe.

16.11.2006 14:00

Dla Kirkuku potrzebny jest plan, który obejmie wszystkie mieszkające tam grupy etniczne - powiedział premier Recep Tayyip Erdogan na konferencji prasowej w Ankarze po rozmowach z premierem Iraku Nurim al-Malikim.

Większość ludności Kirkuku stanowią Kurdowie, ale mieszkają tam także Arabowie i Turkmeni. Kurdowie nazywają Kirkuk "kurdyjską Jerozolimą" i chcą, aby stał się częścią ich regionu autonomicznego.

Maliki poprzestał na oświadczeniu, że "Kirkuk jest miastem irackim i pozostanie we władaniu Irakijczyków".

Ankara obawia się, że iraccy Kurdowie chcą powiększyć swój region autonomiczny o Kirkuk, aby zawładnąć tamtejszymi złożami ropy i zażądać potem niepodległości dla swego regionu, graniczącego z Turcją. To z kolei mogłoby rozpalić nastroje separatystyczne wśród Kurdów tureckich.

Obawy Turcji wzmogły się w ostatnich miesiącach, gdy rozkręcająca się spirala przemocy między społecznościami wyznaniowymi i etnicznymi w Iraku zrodziła groźbę otwartej wojny domowej i rozpadu państwa.

Rejon Kirkuku przylega do irackiego Kurdystanu. Za rządów Saddama Husajna wysiedlono z Kirkuku tysiące Kurdów w ramach programu "arabizacji" tego strategicznie ważnego zagłębia naftowego.

Po upadku Saddama w roku 2003 wróciło tam około 100 tysięcy Kurdów i ich społeczność odzyskała przewagę liczebną nad Arabami. Zgodnie z nową konstytucją Iraku o przyszłości Kirkuku ma zadecydować referendum, które powinno odbyć się przed końcem przyszłego roku.

Ankara domaga się od Iraku i USA pomocy w zwalczeniu partyzantki działającej od 1984 roku w południowo-wschodniej Turcji na terenach zamieszkanych przez Kurdów. Partyzanci mają kryjówki po irackiej stronie granicy i wracają do nich po akcjach zbrojnych w Turcji. W walkach między tureckimi siłami bezpieczeństwa i partyzantami zginęło dotychczas przeszło 37 tysięcy ludzi.

Turecki minister spraw zagranicznych Abdullah Gul ostrzegł we wtorek, że gdyby doszło do rozpadu Iraku, jego sąsiedzi musieliby poczynić kroki w obronie własnego bezpieczeństwa, a na Bliskim Wschodzie zaczęłaby się "nowa era ciemności".

Malikiemu towarzyszy w Ankarze szef dyplomacji irackiej Hosziar Zebari, który jest Kurdem, ministrowie resortów gospodarczych oraz iracki minister stanu do spraw bezpieczeństwa narodowego Szirwan Waili. Ten ostatni ma rozmawiać o możliwościach współpracy z Turcją w zwalczaniu separatystycznej partyzantki tureckich Kurdów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)