Tu sezon turystyczny to klapa. Chcą wolne miejsca zapełnić arabskimi turystami
W wielu regionach Polski obiekty turystyczne świecą pustkami i nie zapowiada się, by ta sytuacja miała się szybko zmienić. - Ludzi nie ma i tyle. Nie nadrobimy już tego roku, nie ma takiej możliwości - słyszymy w jednym z obiektów w Wiśle. Czy ratunkiem dla hotelarzy okażą się turyści z Półwyspu Arabskiego?
Bieszczady, Solina, Pieniny, Krynica Zdrój, Muszyna, Wisła - tam sezon wakacyjny w tym roku jest najgorszy od lat. Z danych izb turystycznych wynika, że do końca lipca nie zostało zarezerwowanych nawet 50 proc. noclegów. Na sierpień też rezerwacji nie widać. Nie pomogło nawet znaczące obniżenie cen.
Rezerwacji przybywa głównie nad morzem, gdzie w kolejnych dniach zapowiadane są upały. Na brak turystów nie narzekają też górale, gdzie od sierpnia pojawiło się wielu wczasowiczów. Znaczący odsetek gości na Podhalu stanowią przyjezdni z Bliskiego Wschodu, którzy uratowali hotelarzy pod Tatrami. - Oni przyjeżdżają tu jednak tylko na dwa miesiące, potem jest dla nich za zimno - mówiła nam pani Marzena, oferująca w Zakopanem pokoje na wynajem.
W pozostałych miejscach w Polsce jest pusto. - Ludzi nie ma i tyle. Nie nadrobimy już tego roku, nie ma takiej możliwości - słyszymy w jednym z obiektów w Wiśle. - Już spuściliśmy cenę na 60 zł od osoby, dzieci do 5 lat nie płacą, a nawet na weekendy mamy pusto - żali się nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skąd tylu arabskich turystów w Zakopanem? Zagadka rozwiązała się w Krakowie
Podobne relacje słyszymy w Krynicy-Zdroju. - Nasz hotel ma obłożenie na poziomie 50-60 proc. To się delikatnie zmienia w zależności od aury za oknem. U nas sezon wysoki trwa jeszcze we wrześniu, więc jest nadzieja, że trochę nadrobimy - słyszymy od recepcji w hotelu Krynica. Wolne miejsca są także w kwaterach prywatnych.
O fatalnym sezonie w Bieszczadach pisaliśmy już wielokrotnie wcześniej. W okolicy Soliny i Polańczyka wiele restauracji zostało zamkniętych na dobre. W Pieninach pani Bogusława relacjonuje WP, że turyści zatrzymują się najwyżej na jedną noc. - Przyjeżdżają na jeden dzień, albo na sam spływ Dunajcem, albo na rowery, zostają góra na jedną noc, to chyba jakaś nowa moda - uważa.
Polacy w Polsce wypoczywają krótko
Rzeczywiście, coraz częściej słyszymy od hotelarzy, że Polacy wypoczywają w naszym kraju weekendowo. Albo wybierają wycieczki jednodniowe, mniej chętnie wydają też pieniądze na atrakcje czy lokalne restauracje.
Instytut Badań Pollster sprawdził preferencje Polaków. Okazuje się, że jeśli decydują się na wypoczynek w Polsce, najchętniej wybierają wybrzeże Morza Bałtyckiego (48 proc.). Mniejszą popularnością cieszą się Mazury (12 proc.) i Tatry (9 proc.). Jedynie 6 proc. z nas wybiera na letni urlop Beskidy (8 proc.), Sudety (6 proc.) czy Kaszuby (6 proc.) Badanie pokazało również, że jako naród wolimy wypoczywać krócej, a częściej.
Potwierdza to sondaż Polskiej Organizacji Turystycznej, który wskazuje, że era dwu-albo trzytygodniowych urlopów w Polsce odeszła już w zapomnienie.
- Turyści szukają ciekawych miejsc, dużą popularnością cieszą się nowoczesne glampingi, agroturystyki albo już duże, ekskluzywne obiekty, reklamowane przez celebrytów. Mocno zmienia się profil polskiego klienta - tłumaczy WP Marta Magdziarz z Izby Turystyki. Jak podkreśla, jednak i w takich miejscach najchętniej spędzamy weekendy. - Dłuższy wypoczynek to dla nas okazja do wyjechania za granicę, wielokrotnie ceny takich wakacji nie różnią się wiele od tych w Polsce - dodaje.
Co więc zrobić, żeby zapełnić niszę? Okazuje się, że w rozwiązaniu tego problemu mogą pomóc turyści z Półwyspu Arabskiego.
Polacy wyjeżdżają, a wolne miejsca mają zapełnić Arabowie
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", beskidzcy hotelarze podjęli starania, aby turyści z Półwyspu Arabskiego podczas wizyty w Polsce zwiedzili także wschodnią Małopolskę oraz Podkarpacie. "Mają za tym stać przedstawiciele międzynarodowych sieci luksusowych hoteli, którzy planują rozlokować majętnych przybyszy do swoich mniej dochodowych obiektów" - czytamy.
Przedsiębiorcy chcą oferować jednodniowe wycieczki w nieznane dla arabskich wczasowiczów miejsca w Polsce. Liczą na to, że przybysze z Azji polubią te kierunki, tak jak polubili wizyty u górali, które po powrocie do ojczyzny relacjonowali m.in. "drogą pantoflową".
Finalnie arabscy turyści na Podhalu zaczęli spędzać nie jeden dzień, a całe wakacje. Hotelarze liczą, że ten sam scenariusz sprawdzi się dla pozostałych regionów naszego kraju. - W tym roku Arabscy turyści rzadziej przyjeżdżają w Pieniny na spływ Dunajcem. Zmienił się trochę profil turysty. W tym roku to klasa średnia, która uważnie liczy pieniądze. Chętnie decydują się np. na przejazd quadami, jeapami i takie atrakcje staramy się zapewnić naszym gościom - mówi WP Jan Dobosz, właściciel domków w Kluszkowcach.
- Czasy są trudne dla branży, więc trzeba ciągle dopasowywać się pod klienta. Liczymy, że uda się przyciągnąć gości z Bliskiego Wschodu na dłużej. Staramy się to robić na własną rękę - dodaje Dobosz.
- Arabscy turyści nie lubią chodzić po górach, nie spotkamy ich na szlaku. Wolą spędzać czas na odpoczynku, więc Pieniny nie są dla nich typowo atrakcyjnym kierunkiem - tłumaczy nam pani Monika, właścicielka apartamentów w Szczawnicy. - Szukamy rozwiązań, żeby przyciągnąć ich do nas, ale ciężko znaleźć coś, co skłoniłoby ich do dłuższego wypoczynku - zaznacza.
- W naszym hotelu oferujemy arabskim turystom pełen pakiet usług, od transferu z lotniska, bo specjalne menu, zabiegi pielęgnacyjne. Staramy się urozmaicić ich pobyt, oferując im spersonalizowaną ofertę - mówi nam managerka jednego z luksusowych hoteli w Szczawnicy.
- Nie można się dziwić hotelarzom, że próbują także takich rozwiązań. Turystyka jest w kryzysie, a nie ma wsparcia od rządu. Podobno toczą się jakieś rozmowy, ale na ten moment przedsiębiorcy wolą działać na własną rękę - podsumowuje Marta Magdziarz.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski