Tu‑154 wrócił w lutym z generalnego przeglądu
Polski samolot Tu-154M z prezydentem na pokładzie rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku w Rosji. Według pierwszych doniesień do katastrofy doszło w trudnych warunkach pogodowych, przy czwartej próbie podejścia do lądowania. Samolot, który uległ katastrofie, w lutym wrócił z generalnego przeglądu.
10.04.2010 | aktual.: 10.04.2010 13:21
Według obserwatorów na miejscu zdarzenia wszystko wskazuje, że samolot, podchodząc do lądowania, zahaczył skrzydłem o drzewa na końcu pasa startowego i to było bezpośrednią przyczyną katastrofy - powiedział rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Podkreślił, że stan techniczny samolotów rządowych jest bardzo dokładnie badany i "żaden samolot z usterką techniczną nie jest dopuszczany do ruchu". - W tej chwili możemy założyć, że samolot był w pełni technicznie sprawny, ale być może nastąpiła jakaś usterka techniczna w trakcie lotu - dodał.
Samolot, który uległ katastrofie, w lutym wrócił z generalnego przeglądu.
Jak powiedział PAP doświadczony pilot, były dowódca pułku specjalnego Tomasz Pietrzak, "Tu-154M to wdzięczny i dobry samolot, ale ma swoje prawidłowości". - To technologia z lat 60., tym samolotem niemożliwy jest manewr 'touch and go' (dotknięcia kołami pasa i ponowny start), załoga musi mieć informację, że warunki na lotnisku są dobre - powiedział Pietrzak, którego zdaniem pogoda miała znaczenie w tej katastrofie.
Tu-154M to radziecki samolot pasażerski produkowany od wczesnych lat 70., o zasięgu ok. 3700 km. W latach 1986-96 samolotów tego typu używały PLL Lot. 36. specjalny pułk lotnictwa transportowego, który przewozi osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie, miał dwie maszyny tego typu. Rozbita maszyna należała do pułku od 1990 r.
Tu-154M charakteryzuje się dużą prędkością przelotową, dzięki znacznemu skosowi skrzydeł, jednak ta sama cecha powoduje, że stosunkowo wysoka jest także prędkość lądowania, co utrudnia lądowanie na krótkich pasach.
W ostatnich latach w samolotach tego typu zdarzały się usterki, opóźniające podróże i powodujące konieczność podstawienia innych samolotów.
W styczniu stwierdzona na ziemi usterka układu sterowania opóźniła odlot polskich ratowników z Haiti.
W grudniu 2008 r. samolot, którym prezydent podróżował po Bliskim Wschodzie, miał kłopoty ze sterowaniem klapami. Także tę usterkę stwierdzono na ziemi. Z Mongolii do Japonii prezydent poleciał z kilkugodzinnym opóźnieniem wyczarterowanym samolotem.
W 2004 roku Tu-154M, którym podróżował premier Marek Belka, miał kłopoty na lotnisku w chińskim Kunming - usterkę miał agregat rozruchowy jednego z silników, z którego zaczęły się wydobywać kłęby dymu. By kontynuować podróż wyczarterowano inny samolot.
O wymianie wysłużonych samolotów obsługujących najwyższe władze mówi się od lat 90. W ubiegłym roku premier Donald Tusk i minister obrony Bogdan Klich zapowiadali rozwiązanie polegające na wyczarterowaniu od PLL Lot średnich samolotów pasażerskich.