Trzy lata więzienia za niepowiadomienie policji. Kontrowersyjny pomysł Rzecznika Praw Dziecka
Co piąte dziecko w Polsce doświadcza przemocy fizycznej ze strony osób dorosłych. To trzykrotnie więcej niż np. w Wielkiej Brytanii. Ostatnie wydarzenia pokazują, że problem w kraju jest poważny. W Bydgoszczy 4-miesięczna Oliwia zostaje skatowana przez ojca. 3-miesięczna Lenka z Łodzi żyje wyłącznie dzięki szybkiej reakcji pielęgniarek. Jednak gdy pogotowie przyjeżdża do jednego z domów w Piekarach Śląskich, 2,5 roczna Julia już nie żyje. Zdaniem Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka, edukacja i zachęcanie świadków przemocy do reakcji, to stanowczo za mało. Chce 3 lat pozbawienia wolności za bierne przyglądanie się, gdy obok krzywdzone jest dziecko.
22.12.2016 | aktual.: 22.12.2016 16:39
Pomysł RPD zgłosił już w projekcie ustawy zmieniającej kodeks karny. Idea słuszna, ale sposób na zmniejszenie przemocy wobec dzieci może być chybiony. Jak bowiem udowodnić sąsiadowi, że był w domu, za ścianą, gdy dziecko jednego z lokatorów przeraźliwie płakało? - Obawiam się, że tego typu przepis byłby przepisem martwym - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską karnista mec. Joanna Paśkiewicz.
"Przepis stanie na głowie"
- Jak aksjologicznie uzasadnić obowiązek reagowania na sytuację, co do której nie mamy pewności, że jest zagrożeniem dla dziecka? To kwestia niezwykle subiektywna. Jeśli widzę w sklepie, że dziecko krzyczy, a z jego zachowania wnioskuję, że czegoś się domaga i mama daje mu klapsa, to powstaje pytanie: czy mam reagować? Czy pozostałe 20 osób, które także widzi tę sytuację, także ma podlegać odpowiedzialności karnej? - komentuje Paśkiewicz. Jednak Fundacja Dzieci Niczyje w swojej kampanii przeciw przemocy wobec dzieci wciąż zaznacza, że lepiej zareagować kilka razy bez powodu, niż przeoczyć okazję do uratowania dziecka.
Na gruncie prawa karnego, by móc ponosić odpowiedzialność za zaniechanie, najpierw trzeba wprowadzić obowiązek określonego zachowania. - Obowiązek reagowania w mocno subiektywnej sytuacji nie wydaje mi się być rozsądnym - dodaje adwokat.
Do tej pory jedynym przepisem, który zakłada nałożenie sankcji za niepowiadomienie o przestępstwie, jest art. 240 par. 1 Kodeksu Karnego. Ustawodawca celowo nie zdecydował się wprowadzać obowiązku informowania o wszystkich przestępstwach. W większości są to zbrodnie. - I nagle wśród nich ma znaleźć się przestępstwo, które tak naprawdę jest występkiem zagrożonym karą więzienia do lat trzech? Gdzie tu jest gradacja? Przepis zacznie stawać na głowie - mówi Paśkiewicz.
"Donoszenie"?
- Ci, którzy wiedzą i nie reagują, są współwinni - mówił Rzecznik Praw Dziecka podczas spotkania z łódzkimi pielęgniarkami, które na siniaki badanego dziecka zareagowały wezwaniem policji. O ile cel przyświecający Markowi Michalakowi jest słuszny, to zaproponowane środki budzą sprzeciw nie tylko prawników, ale także obywateli, którzy dopatrują się w nich przymusu "donoszenia" na sąsiada.
- Zrozumiałabym rozważanie takiej odpowiedzialności o nakładanie jej na podmioty, które są zobowiązane do nadzoru i pomocy rodzinie - pracowników MOPS-ów, GOPS-ów, kuratorów sądowych czy społecznych. Oni z racji swoich obowiązków mogliby ponosić odpowiedzialność za ich niedopełnienie. Nie widzę jednak podstaw do nakładania takiego obowiązku na zwykłego, szarego człowieka, który w żaden sposób nie ma możliwości oceny czy to, co widzi jest już zastosowaniem przemocy wobec dziecka - komentuje prawnik.
Dziecko jak sprzęt AGD
Według Marka Michalaka, zachęcanie świadków do reagowania na krzywdę dziecka to za mało. Dlatego, na wzór skandynawskiego prawa, niepoinformowanie o tym, że dziecko sąsiada jest bite, powinno stać się przestępstwem.
Jednak czy edukowanie społeczeństwa "batem" w postaci kary więzienia jest właściwe i będzie skuteczne? Jeśli taki przepis zostanie wpisany do Kodeksu Karnego, ludzie przestaną być bierni nie ze względu na dobro dziecka, a z obawy przed odpowiedzialnością karną. - Z punku widzenia doboru sankcji, jest to propozycja, która powoduje daleko idące konsekwencje. Zbyt poważne, w stosunku do czynu - dodaje.
Rzecznik Praw Dziecka chce także zwiększenia kar za znęcanie się nad dziećmi. Za taki czyn według Michalaka powinno grozić od minimalnie pięciu do 15 lat. - Bo teraz dziecko jest w polskim prawie traktowane jak sprzęt AGD. Za pobicie dziecka grozi tyle, ile za włamanie i kradzież telewizora -mówi RPD.