Były konsul alarmuje. Rosja włącza tryb wojenny, zmiany w Królewcu
Rosja jest już w trybie wojennym, idzie na starcie z Zachodem przygotowywane od dekad. Dopóki nie przegrają jak Niemcy w 1945 roku, będą zagrożeniem dla reszty świata - mówi WP Marek Gołkowski, były dyplomata, konsul RP w Królewcu. Komentuje w ten sposób ostatnie zmiany wśród współpracowników Władimira Putina.
19.05.2024 | aktual.: 19.05.2024 11:37
- Proszę nie wierzyć plotkom - przez około dwa tygodnie gubernator obwodu królewieckiego Anton Alichanow m.in. na Telegramie zaprzeczał, że idzie na ministra do Moskwy. Aż kilka dni temu służby prasowe Władimira Putina potwierdziły, że 37-letni polityk, który zarządzał rosyjskim regionem, sąsiadującym z Polską, awansuje na ministra przemysłu i handlu.
Rosyjski politolog Ilja Graszczenkow komentował, że Alichanow przyda się w ministerstwie handlu. Przecież od 2022 roku jest ono na "ostrzu ataku" zachodnimi sankcjami Zachodu. - Te same problemy dotyczyły obwodu kaliningradzkiego (czyli królewieckiego - red.), który okazał się praktycznie zablokowany. Jest to związane z kwestiami substytucji importu i logistyki - mówił Geraszczenkow o awansie.
Alichanow opisywany był jako sprawny organizator działań przeciwko sankcjom Zachodu. Rozwiązał problem dostaw cementu, stali oraz różnych dóbr konsumpcyjnych do Królewca. Udało mu się ograniczyć wzrost cen żywności. Uratował firmę Avtodor, największego podatnika regionu. Królewiecka montownia aut bmw i kia niemal splajtowała po wycofaniu się zachodnich koncernów, ale znaleziono inwestora z Chin, który rozpoczął montaż chińskich aut.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiany wokół Putina. "Włączają tryb wojenny"
Zmiana to część wymiany kadr w otoczeniu Władymira Putina. Przypomnijmy, że 14 maja nowym ministrem obrony został 65-letni Andriej Biełousow, dotychczasowy wicepremier w rządzie. Ten ekonomista, bez doświadczenia wojskowego, wskoczył na stanowisko zajmowane przez Siergieja Szojgu.
- A dlaczego ekonomista, a nie generał? Nie po to, żeby liczyć naboje, ale żeby szukać usprawnień, oszczędności, rezerw, w sytuacji, gdy armia wytraca zasoby i widać już dno - uważa Marek Gołkowski, w latach 2008-2014 Konsul Generalny RP w Królewcu.
- Wszystkie obecne zmiany w otoczeniu Putina służą przestawieniu gospodarski na tryb wojenny. Rosyjskie społeczeństwo i cywilne instytucje są mentalnie gotowe na wojnę od około 2012 roku. Oni już są w trybie wojennym. Ostatnim elementem jest handel i przemysł, który już kompleksowo, zamiast traktorów, będzie produkować czołgi i uzbrojenie, wytracane w tej chwili na wojnie w Ukrainie - komentuje.
Rozmówca przestrzega przed bagatelizowaniem postępów w reorganizacji Rosji: - Padają ironiczne opinie, że "specjalna operacja" zmieniła się z długi konflikt; że nie dają rady. Jednak oni chcą konfrontacji z Zachodem, przygotowywali to latami, mentalnie od dekad, a nawet od 1917 roku. Dopóki Rosja nie przegra jak Niemcy w 1945 roku i nie zajdzie wieloletnia deputinizacja, będą tym, co teraz, ponurym zagrożeniem naszego regionu i reszty świata - podsumowuje były konsul.
Królewiec "wrogie miejsce"
- Uważam, że obwód królewiecki stał się miejscem wrogim. Stamtąd kontynuuje się działania zakłócające sygnał GPS, co uderza w transport cywilny. Natomiast nie wierzę w scenariusze o ataku z tego kierunku na przesmyk suwalski. Sami Rosjanie zdają sobie sprawę, że w razie wojny region będzie stracony. W tej chwili jest dawcą żołnierzy i sprzętu na wojnę w Ukrainie - mówi były dyplomata.
Portal NewKalinigrad.ru podaje, że wybory na stanowisko gubernatora regionu odbędą się we wrześniu 2024 roku. Według nieoficjalnych doniesień rosyjskich mediów Putin początkowo planował przysłać do Królewca swojego zaufanego człowieka z Sankt Petersburga.
Chodzi o Walerija Pikaliowa, który w przeszłości kierował ochroną rezydencji rosyjskiego prezydenta. Pikaliow przyjął jednak stanowisko szefa celników (to także część roszad kadrowych na szczytach rosyjskiej władzy).
Stanęło na tym, że obwodem królewieckim będzie zarządzać Aleksiej Biesprozwanycz, 44-letni wiceminister handlu. - Nic o nim nie myślę. Nie wiem. Jest obcy - powiedział królewieckim dziennikarzom Jewgienij Miszin, wiceszef regionalnego parlamentu.
Wówczas nieoczekiwanie głos zabrał przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. 15 maja na swoim kanale Telegram napisał, że Aleksiej Biesprozwanycz jest jego "drogim bratem i przyjacielem".
- Znamy Aleksieja Siergiejewicza od wielu lat. Wielokrotnie przyjeżdżał do Republiki Czeczenii. Mogę go określić jako człowieka, dla którego państwowość i patriotyzm są ponad wszystko. Udowodnił to wielokrotnie zarówno efektywną pracą, jak i osobistym wkładem we wsparcie uczestników specjalnej operacji (tak Rosjanie nazywają wojnę w Ukrainie - red.) - napisał Kadyrow.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski