Trzeci Majdan na Ukrainie?
Ostatnio wśród ukraińskiego społeczeństwa, pewnej części polityków oraz w mediach coraz częściej mówi się o możliwości Trzeciego Majdanu na Ukrainie. Przyczyną wybuchu miałaby być pogarszająca się sytuacja ekonomiczna i brak efektywnych reform ze strony nowych władz.
08.07.2015 | aktual.: 10.07.2015 13:45
Jak teraz wygląda sytuacja nad Dnieprem? Od początku kryzysu kurs hrywny wobec zachodnich walut spadł na łeb na szyję, a ceny paliwa, gazu, energii elektrycznej i wody wzrosły kilkukrotnie. Podwyżki są tłumaczone warunkami kredytów udzielonych Ukrainie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W tym samym czasie korupcja na szczytach władzy wcale nie zmalała.
Bieda uderza w społeczeństwo
Mimo powszechnej drożyzny i ubożenia społeczeństwa, ukraińskie władze konsekwentnie oświadczają, że w najbliższej przyszłości nie będą rewidować wysokości minimalnej pensji i emerytury (minimalna pensja wynosi obecnie 1218 hrywien, czyli około 50 euro, emerytura - 949 hrywien, czyli około 40 euro). Jest nadzieja, że za parę lat rząd Ukrainy "wygra z ubóstwem", lecz przy takim tempie biedni Ukraińcy umrą albo z głodu, albo od chorób.
Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Kostiantyn Fedorenko, analityk polityczny Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej, Europa może spodziewać się pewnych rozruchów przed wyborami samorządowymi (na Ukrainie w październiku - przyp. red.) oraz aktywnych protestów wraz z początkiem sezonu grzewczego w kontekście wzrostu opłat. Akcje protestacyjne prawdopodobnie zostaną wsparte i będą rozkręcane przez niektóre siły polityczne.
- Ciężko jednak spodziewać się, że rzeczywiście dojdzie do Trzeciego Majdanu. Akcje nie osiągną odpowiedniej skali, a co za tym idzie, również rezultatów. Tak więc najprawdopodobniej przywódcy europejscy nadal będą mieli do czynienia z obecną władzą - przewiduje Fodorenko.
Strach przed klęską na froncie Tymczasem Andrij Bukin, znany ukraiński wolontariusz, powiedział Radiu Swoboda, że władza prowadzi w sekrecie walkę z batalionami ochotników i wolontariuszy na rzecz ogólnoukraińskiej armii. Dla władz w Kijowie jest to problem, ponieważ naród pokazał, że może wspierać armię bez pomocy urzędników. Właśnie ochotnicy i wolontariusze mogą stać się w przyszłości fundamentem Trzeciego Majdanu.
Natalia Słobodian, kierownik zespołu energetycznego Centrum Międzynarodowych Studiów Politycznych w Kijowie, w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz, a mianowicie niezrozumiałą strukturę cen gazu dla ludności. 20 proc. stanowi VAT, 70 proc. to uśredniona cena gazu importowanego i wydobywanego w kraju oraz koszty Naftohazu (państwowego koncernu gazowego). Natomiast 10 proc. to różne inne usługi. Ludzie nie rozumieją, dlaczego w cenie gazu mają płacić za nie do końca jasne koszty narzucone przez rząd.
Trzeci Majdan pretekstem dla Putina?
Ostatnim wydarzeniem, które odbiło się głośnym echem na Ukrainie, było uchwalenie przez parlament skandalicznej ustawy o restrukturyzacji kredytów walutowych. Ludzie, którzy brali kredyt walutowy kilka lat temu, teraz nie będą płacić za niego według obecnych kursów (kiedy jeden dolar kosztuje 21 hrywien), ale tych obowiązujących w momencie zaciągania pożyczki (np. w 2008 roku 1 dolar - 5,05 hrywny).
Po przegłosowaniu ustawy wielu deputowanych uznało ją za populistyczną, określając mianem "greckiej", i zaczęli odwoływać swoje głosy. Nowe prawo może przynieść sektorowi bankowemu straty rzędu 90 miliardów hrywien (około 15 miliardów złotych). Dlatego feralna ustawa ma zostać znowu poddana pod głosowanie w ciągu dwóch tygodni.
- "Odwołujemy" swoje głosy, które oddaliśmy wam w wyborach, jeżeli nie umiecie podejmować decyzji - zwróciła się do deputowanych Tetiana Rudenko, prezes organizacji pozarządowej "Majdan Kredytowy". - Wszyscy ludzie wyjdą na ulice, będzie bunt - zagroziła.
Wszystko więc wskazuje na to, że Trzeci Majdan wciąż jest kwestią otwartą. Co więcej, Putin może wykorzystać masowe protesty, by usprawiedliwić wprowadzenie na Ukrainę rosyjskich "wojsk pokojowych", co de facto będzie już otwartą agresją.
Popularna gwiazda ukraińskiej estrady i działaczka społeczna Rusłana (zwyciężczyni Eurowizji w 2004 roku) uważa, że nowy Majdan nie będzie radykalny, jednak dla dzisiejszej władzy będzie gorszy niż poprzedni. - Szukamy innych dostępnych form protestu. To cywilizowana procedura i demokracja bezpośrednia. Ale system władzy nie chce żadnych zmian - podsumowuje.