Trzech rannych z obozu w Suszku jest jeszcze w szpitalach
Po południu w szpitalach pozostawało trzech spośród 38 rannych po nawałnicy uczestników obozu namiotowego w Suszku (Pomorskie).
Jedna z poszkodowanych osób przebywa na oddziale neurochirurgicznym Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, a inny pacjent pozostaje pod opieką szpitala w Chojnicach - poinformował po południu Robert Gotner koordynujący kwestie związane z ratownictwem medycznym w województwie pomorskim. Trzecia osoba jest w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy, na oddziale chirurgii dziecięcej.
Zobacz też: Upały, błyskawice i ulewny deszcz
W sumie do różnych szpitali trafiło 38 harcerzy z obozu w Suszku, w tym 36 dzieci w wieku od 12 do 15 lat oraz dwie osoby dorosłe - opiekunowie. Pacjenci byli sukcesywnie wypisywani ze szpitali. Większość z poszkodowanych harcerzy doznała niegroźnych obrażeń - potłuczeń czy otarć skóry. Odnotowano też drobne złamania. Obrażenia dwójki harcerzy oceniono jako poważniejsze. W przypadku jednego z ciężej poszkodowanych doszło m.in. do urazu kręgosłupa, w drugiego - złamania kości podudzia.
Na obozie w Suszku przebywało 130 harcerzy z łódzkiego okręgu ZHR. Opiekę nad nimi sprawowało ośmiu wychowawców. W nocy z piątku na sobotę - w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem - obóz został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa. W wyniku nawałnicy zginęły dwie harcerki w wieku 13- i 14 lat: obie zostały przygniecione przez powalone wiatrem drzewa.