Polska"Trzeba założyć partię Piwo i Sprawiedliwość"

"Trzeba założyć partię Piwo i Sprawiedliwość"

Kończy się limit miejsc, które mogą serwować alkohol. Wrocławianie piją coraz więcej - mówią statystyki. Były szef Polskiej Partii Przyjaciół Piwa Janusz Rewiński rozmowie z "Gazetą Wrocławską" uważa, że ustawa ws. tych limitów nie powinna była nigdy wejść w życie. - Trzeba zawiązać komitet i założyć partię Piwo i Sprawiedliwość - proponuje.

"Trzeba założyć partię Piwo i Sprawiedliwość"
Źródło zdjęć: © Polska Gazeta Wrocławska

06.02.2010 | aktual.: 08.02.2010 10:30

Wrocławscy urzędnicy chcą zwiększenia liczby restauracji serwujących alkohol z 600 do 700. Wniosek w tej sprawie wysłali już do radnych. Ci decyzję mają podjąć jeszcze w tym miesiącu. Obecnie miejskie przepisy mówią, że w całym Wrocławiu koncesję na sprzedaż alkoholu może otrzymać 800 sklepów i 600 restauracji. W przypadku lokali gastronomicznych limit właśnie się wyczerpuje.

- Mogę wydać jeszcze tylko 10 pozwoleń, choć wniosków mam więcej - mówi Tadeusz Sokulski, zastępca dyrektora odpowiedzialnego za koncesje wydziału organizacyjnego i kadr. - To, że taki limit musi być ustalony, jest wymogiem ustawy. Nie zwiększaliśmy go od czterech lat, a Wrocław się rozwija - dodaje.

Do tej pory uzyskanie zezwolenia na sprzedaż alkoholu nie było trudne. - Urzędnik, który za to odpowiada, jasno i prosto wytłumaczył nam, jakie dokumenty musimy złożyć i wszystko poszło bardzo szybko - mówi Minu Johri, właściciel Masala Griil&Bar przy ul. Kuźniczej. Dziś kolejni restauratorzy nie mają już tak łatwo.

Tymczasem wrocławianie piją coraz więcej. Wystarczy spojrzeć, jakie wpływy z opłat z tego tytułu w ostatnich latach miał urząd miejski. Od każdego sprzedanego piwa i wina dostaje on 1,4 proc. jego ceny, a od alkoholi z wyższym procentem - 2,7 proc. W 2007 magistrat zarobił w ten sposób 9,6 mln zł, w 2008 - 11,3 mln zł, a w 2009 - 12,7 mln zł.

Ograniczenia w sprzedaży alkoholu nie są mądre
Rozmowa z Januszem Rewińskim, byłym szefem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa.

Wie Pan, po co w Polsce są koncesje na sprzedaż alkoholu?

- Wiem, gdyż miałem przyjemność być posłem. Mówi o tym ustawa, przepchnięta przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i środowiska polityków chrześcijańskich. Wspólnie ustalili wszystko, łącznie z dokładną odległością punktu sprzedaży alkoholu od drzwi kościoła. Szkoda, że nikt tak dokładnie nie sklasyfikował sprzedaży narkotyków.

Jak rozumiem, uważa Pan ograniczenia z tej ustawy za nietrafione?

- Dobrze pan rozumie. Już podczas edukacji, którą odebrałem w Lotniczych Zakładach Naukowych na wrocławskim Psim Polu zrozumiałem, że tego się ograniczyć nie da. Wprowadzanie jakichkolwiek limitów na sprzedaż alkoholu to nie jest dobry pomysł. W ogóle nie powinno ich być.

A widzi Pan rozwiązanie?

Trzeba zawiązać komitet i założyć partię Piwo i Sprawiedliwość. Inaczej wkrótce będziemy mieszkać w kraju, gdzie alkohol będzie legalnie można kupić jedynie w kasynach, bo to biznesmeni z Wrocławia sobie załatwią.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)