Świat"Trzeba otworzyć nowy rozdział polsko-niemiecki"

"Trzeba otworzyć nowy rozdział polsko-niemiecki"

Trzeba otworzyć nowy rozdział w stosunkach
polsko-niemieckich. Prof. Władysław Bartoszewski powiedział
kiedyś, że szczególnie sobie ceni codzienną normalność między
Polską i Niemcami. Niewielu ludzi zna obydwa kraje tak dobrze jak
on. Życzyłbym sobie, żeby tę codzienną normalność jak najszybciej
osiągnąć - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szefem MSZ Niemiec i wicekanclerz Frank Walter Steinmeier.

10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 06:54

"Gazeta Wyborcza": Panie ministrze, czy po wyborach w Polsce uda się rozbić lód w stosunkach między Warszawą a Berlinem?

Frank Walter Steinmeier: Jestem przekonany, że tak. Premier Tusk w swym expose jednoznacznie zadeklarował taką wolę. Od wyborów rozmawiałem z wieloma polskimi politykami, m.in. marszałkiem Komorowskim, marszałkiem Borusewiczem. Wszyscy mówią to samo.

Jestem właśnie po rozmowach z ministrem spraw zagranicznych Radkiem Sikorskim. Do Berlina przyjechał z pierwszą wizytą dwustronną. Odebraliśmy to jako bardzo pozytywny symbol. Osobiście mu za to podziękowałem. Nasze kraje są ze sobą ściśle związane i dlatego potrzebujemy dobrej sąsiedzkiej współpracy. Stosunki polsko-niemieckie są także ważne dla Europy. To zaś w ciągu ostatnich dwóch lat szwankowało. Obydwa kraje są teraz wręcz zobowiązane do dążenia do zmiany na lepsze. Tego wymaga od nas wspólna historia

Czy po rozmowach z Radkiem Sikorskim pojawił się plan, jak to zrobić?

- Jesteśmy zgodni, że trzeba otworzyć nowy rozdział w stosunkach polsko-niemieckich. Prof. Władysław Bartoszewski powiedział kiedyś, że szczególnie sobie ceni codzienną normalność między Polską i Niemcami. Niewielu ludzi zna obydwa kraje tak dobrze jak on. Życzyłbym sobie, żeby tę codzienną normalność jak najszybciej osiągnąć. W tym celu będziemy sięgać po symbole. Zgodziliśmy się m.in. objąć patronat nad odbudową kościoła w Gubinie. Rozmawialiśmy o tym, czyby nie stworzyć polsko-niemieckiego centrum spotkań.

Zastanawiamy się także, czy nie należałoby opracować polsko-niemieckiego podręcznika do historii. Niedawno wydano podobny podręcznik stworzony przez Niemców i Francuzów. Nie da się tego zrobić w ciągu miesięcy, nawet może lat. Ale wspólna praca nad takim projektem jest ważna bo pozwoli lepiej poznać i zrozumieć naszą tragiczną historię. Polacy i Niemcy mogą się od siebie wiele nauczyć.

Same symbole nie wystarczą...

- Właśnie. Dlatego pracujemy nad konkretami. Polscy i niemieccy ministrowie będą się teraz często i regularnie spotykać. Uzgodniliśmy z Radkiem Sikorskim, że nie tylko w Berlinie i Warszawie, ale w innych regionach obydwu krajów, by je lepiej poznać. Obiecałem mu, że tak szybko, jak to będzie możliwe, odwiedzę go w Bydgoszczy.

Chcemy jak najszybciej odmrozić polsko-niemieckie konsultacje rządowe. Co pół roku będą także spotykać się sekretarze stanu z naszych MSZ. W końcu zobowiązaliśmy się ożywić Trójkąt Weimarski. Rozmawiałem już o tym z francuskim ministrem spraw zagranicznych Bernardem Kouchnerem. Jest tego samego zdania.

Chcemy pokazać, że teraz między nami będzie trwał nieustanny dialog. Że zrywamy z tym stylem, który dominował przez ostatnie dwa lata. Są kwestie sporne, byłoby nieuczciwością udawać, że ich nie ma. To głównie Gazociąg Północny, upamiętnienie wypędzeń i roszczenia wypędzonych. O tym wszystkim chcemy rozmawiać.

Dlaczego za rządów Jarosława Kaczyńskiego taka otwartość i dialog były niemożliwe?

- Wówczas mieliśmy do czynienia z piętrzącymi się nieporozumieniami. Swój udział miały w tym media. W takiej atmosferze nie było łatwo prowadzić dobrego dialogu. Po czasie ciężko stwierdzić, od czego to wzajemne oddalenie się zaczęło.

W Niemczech wiemy, jak bardzo bolesna i tragiczna była polsko-niemiecka historia XX w., i nie zapomnieliśmy, jaką rolę my, Niemcy, w tym odegraliśmy. Tę odpowiedzialność ciągle bierzemy na siebie. Jednakże poprzedni rząd regularnie podejmował próby instrumentalizowania tej właśnie historii, tak by za jej pomocą rozwiązać aktualne problemy. To właśnie doprowadziło do zaostrzenia się stosunków. Ale nie chcę obciążać wszystkim strony polskiej - w Niemczech ciągle niewystarczająco rozumie się polską wrażliwość.

Politycy PiS podkreślają, że za czasów ich rządów Polska wreszcie zaczęła być traktowana jako równorzędny partner w Unii Europejskiej, że także Niemcy traktują ją wreszcie na równi ze sobą...

- Ciężko zrozumieć mi te zarzuty. Polska od wejścia do UE była absolutnie równorzędnym członkiem Unii. Niemcy zaś na długo przed tym robili wszystko, by Polskę do UE wprowadzić. Sam jako członek poprzednich rządów byłem w to zaangażowany.

Gdy w 1989 r. runął mur berliński, dzięki czemu Niemcy rok później się zjednoczyły, stało się dla nas jasne, że jedność Niemiec musi przełożyć się na jedność całej Europy. Właśnie z tego powodu z sympatią podchodzę do planów, by w Berlinie uhonorować "Solidarność" za jej rolę w obaleniu komunizmu. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)