Trzaskowski o nieobecności posłów KO w Sejmie. "Surowe konsekwencje"
Prezydent Warszawy i wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski skomentował sprawę głosowania nad utworzeniem Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii, które opozycja z powodu nieobecności posłów KO przegrała jednym głosem. Polityk stwierdził, że zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Zapewne nie tak Rafał Trzaskowski wyobrażał sobie początek rozmowy w "Faktach po Faktach" w dniu, w którym wygłosił płomienne przemówienie o stanie polskiej demokracji przed amerykańskimi kongresmenami.
Prowadzący program Piotr Kraśko postanowił jednak zacząć rozmowę od sprawy przegranego przez opozycję jednym głosem głosowania nad ustawą o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. W jego trakcie zabrakło na sali sejmowej 8 posłów Koalicji Obywatelskiej.
- To prawda, że w tego typu momentach trzeba się stawiać i wszyscy w Sejmie powinni być. (…) Nie wiem dlaczego ósemki moich koleżanek i kolegów nie było. Mam nadzieję, że ta nieobecność jest usprawiedliwiona - stwierdził Trzaskowski.
Posłowie dostaną reprymendę za zamkniętymi drzwiami?
Kraśko jednak nie ustępował, wskazując, że w innych zawodach nieprzyjście do pracy zakończyłoby się bardzo surowymi konsekwencjami. Przypomniał również, że to kolejne już głosowanie przegrane z PiS z powodu nieobecności posłów KO. Stwierdził, że zadziwiający jest spokój, z jakim Trzaskowski mówi o takich zdarzeniach.
Kontrowersyjna ustawa. "PiS strzela sobie w stopę"
- Takie emocje, kiedy rozmawiamy za zamkniętymi drzwiami są i kiedy zdarza się taki przypadek, a takie przypadki przez kilka ostatnich lat się zdarzały (…), konsekwencje surowe są z tego zawsze wyprowadzone, bo tak po prostu nie może być - odparł wiceprzewodniczący PO. - Na pewno władze mojej partii wyciągną z tego konsekwencje - dodał.
Trzaskowski: przykre jest to jak postrzegana jest Polska
Prezydent Warszawy mówił również o swoim wystąpieniu przed amerykańskimi kongresmenami, w którym stwierdził m.in., że obecnie polski rząd próbuje podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości i marginalizuje pozycje Polski na arenie międzynarodowej.
- Niestety dzisiaj, przede wszystkim Węgry, ale również Polska jest "na cenzurowanym". Zadaje się mnóstwo pytań w Kongresie, w UE, we wszystkich instytucjach międzynarodowych a propos stanu demokracji w Polsce - mówił. - Ważne jest dawać świadectwo że Polska do nie jest rząd PiS i że Węgry to nie jest Orban - dodał.
Źródło: TVN24