Trybunał w Strasburgu: prasa może nazwać przedstawiciela władzy "palantem"
• Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał sprawę polskiego dziennikarza
• Uznał za niesłuszne było skazanie przez polskie sądy redaktora naczelnego lokalnego pisma z Radomska i Bełchatowa
• Dziennikarz pod adresem przedstawicieli miejscowych władz użył słów "palant" i "przygłupawy urzędnik"
W lipcu 2004 roku Maciej Ziembiński w wydawanym przez siebie tygodniku "Komu i Czemu" opublikował artykuł pt. "Łajno - elegancko opakowane" krytykujący niektóre inwestycje przeprowadzane w regionie, w tym pomysł założenia przepiórczej fermy. Bez sięgania po nazwiska, skrytykował pomysłodawców tych inwestycji, używając do tego określeń: "palant", "nierozgarnięty szef", "przygłupawy urzędnik", "pozer" i "populista".
W marcu 2005 roku starosta radomszczański wraz z dwoma pracownikami starostwa wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko Ziembińskiemu i zażądał przeprosin. W lutym 2006 roku Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim uznał, że dziennikarz dopuścił się znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania, co podlega karze przewidzianej w art. 216 par. 2 kodeksu karnego. Skazał go na grzywnę 10 tys. złotych i zwrot kosztów postępowania w wysokości 1900 zł. W kwietniu 2006 roku wyrok został potwierdzony w drugiej instancji.
Ziembiński nie zgadzał się z wyrokami, podkreślając m.in., że miał prawo do krytykowania pomysłu przepiórczej farmy przedstawianego jako antidotum na ekonomiczne problemy powiatu. Dodawał także, że osoby sprawujące władzę, takie jak starosta, powinny być gotowe na przyjmowanie krytyki.
Dlatego zdecydował się skierować sprawę do Strasburga, zarzucając polskim sądom naruszenie przysługującej mu wolności słowa gwarantowanej w art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Może być ona ograniczana w różnych przypadkach, ale tylko jeśli jest to "niezbędne w społeczeństwie demokratycznym".
Sędziowie doszli do wniosku, że w przypadku Ziembińskiego taka konieczność nie zachodziła. Wskazali na satyryczny charakter jego artykułu i podkreślili, że starosta to pochodzący z wyboru polityk, który z racji zajmowanego urzędu podlega szerokiej krytyce.
"Sarkazm i ironia są w pełni zgodne z korzystaniem przez dziennikarzy ze swobody wypowiedzi, a krajowe sądy nie wzięły tego w wystarczającym stopniu pod uwagę - głosi wyrok. - Pewien stopień wyolbrzymienia czy prowokacji jest dopuszczalny (...). Nie ulega wątpliwości, że cytowane wyrażenia użyte w kontekście artykułu mieszczą się w granicach dopuszczalnego wyolbrzymienia".
Trybunał potwierdził, że wyroki polskich sądów naruszają wolność słowa i zasądził na rzecz Ziembińskiego 4385 euro odszkodowania za poniesione straty.
Wyrok zapadł większością głosów pięć do dwóch. Sędziowie z Polski i Litwy złożyli zdanie odrębne, podkreślając w nim obelżywy charakter wyrażeń zastosowanych przez Ziembińskiego.