ŚwiatTrwają wybory do Bundestagu

Trwają wybory do Bundestagu

Kto teraz będzie rządził Niemcami? (AFP)
Niemcy wybierają w niedzielę, po raz czwarty
od zjednoczenia kraju w 1990 r., swój parlament - Bundestag.

22.09.2002 | aktual.: 22.09.2002 12:16

Uprawnionych do głosowania jest 61,2 mln mieszkańców kraju, będącego najważniejszym politycznym i gospodarczym partnerem Polski. Lokale wyborcze otwarte są w godzinach od ósmej do osiemnastej. O 598 miejsc w parlamencie 15. kadencji ubiegają się 24 partie oraz kandydaci niezależni.

Każdy wyborca dysponuje dwoma głosami. Pierwszy oddaje na konkretnego kandydata, drugi na wybraną partię, z której może, ale nie musi pochodzić kandydat. Ten drugi głos jest ważniejszy, ponieważ określa procentowy udział zdobytych przez daną partię mandatów.

Wyborcy zdecydują, czy rządząca od czterech lat koalicja SPD i Zielonych pozostanie u władzy, czy też zastąpi ją konserwatywno-liberalny rząd CDU/CSU i FDP. Wynik wyborów, ze względu na ich wyrównane szanse na zwycięstwo, jest trudny do przewidzenia. Większość sondaży wskazuje na niewielką przewagę socjaldemokratów nad chadekami oraz obecnej koalicji rządowej nad konserwatywno-liberalną opozycją.

Możliwe, że po wyborach dojdzie do utworzenia "wielkiej" koalicji obu największych ugrupowań - SPD i chadecji, lub powstanie wspólny rząd SPD, Zielonych i FDP.

W kampanii wyborczej SPD stawiała głównie na popularność kanclerza i szefa partii - Gerharda Schroedera, wyprzedzającego zdecydowanie w sondażach kandydata CDU/CSU - Edmunda Stoibera. Stoiber atakował rząd za błędy w polityce gospodarczej, obarczając Schroedera odpowiedzialnością za wysokie bezrobocie oraz wolne tempo wzrostu gospodarczego.

Na finiszu kampanii wyborczej doszło do dyplomatycznego kryzysu w stosunkach niemiecko-amerykańskich. Zabiegając o głosy obawiających się wojny wyborców, kanclerz Schroeder wykluczył udział Niemiec w ewentualnej interwencji wojskowej w Iraku - nawet na wniosek Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pewien polityk SPD porównał politykę prezydenta USA do zachowania rzymskich cesarzy.

Natomiast minister sprawiedliwości Herta Daeubler-Gmelin - według relacji regionalnej gazety "Schwaebisches Tagblatt"- porównała metody stosowane przez George'a W. Busha z metodami Hitlera. Wypowiedź członkini rządu Schroedera - mimo wyjaśnień, iż to dziennikarze przekręcili jej słowa - spotkała się z ostrą ripostą przedstawicieli amerykańskiej administracji.

Poprzednie wybory w 1998 r. wygrali socjaldemokraci z wynikiem 40,9%, powracając do władzy po 16 latach zasiadania w ławach opozycyjnych. Schroeder stanął na czele rządu, w którym po raz pierwszy w historii RFN teki ministrów otrzymali politycy Zielonych. CDU/CSU zdobyły wówczas 35,1%, Zieloni 6,7%, FDP 6,2%, zaś postkomunistyczna PDS 5,1%.

Równocześnie z wyborami do Bundestagu odbywają się wybory do lokalnego parlamentu (landtagu) w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Rządząca od czterech lat koalicja socjaldemokratów i postkomunistów ma - zdaniem komentatorów - największe szanse na utrzymanie się u władzy.(mp)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)