PolskaTrwa polityczna bitwa o Śląsk. Mieszkańcy tego województwa mogą przesądzić o wyniku wyborów?

Trwa polityczna bitwa o Śląsk. Mieszkańcy tego województwa mogą przesądzić o wyniku wyborów?

Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera Beata Szydło przemawia w bytomskiej kopalni, gdzie krytykuje rządy koalicji PO-PSL. W tym samym dniu o głosy mieszkańców Śląska zabiega również premier Ewa Kopacz. W Katowicach organizuje nawet wyjazdowe posiedzenie rady ministrów - to pierwszy taki przypadek w najnowszej historii Polski - na którym przyjęty zostaje program dla Śląska. W stolicy województwa w najbliższy weekend odbędzie się również konwencja PiS-u podczas której zaprezentowane zostanie polityczno-eksperckie zaplecze kandydatki tej partii na premiera. Czy miejsce wspomnianych wydarzeń jest przypadkowe?

Trwa polityczna bitwa o Śląsk. Mieszkańcy tego województwa mogą przesądzić o wyniku wyborów?
Źródło zdjęć: © PAP
Michał Fabisiak

01.07.2015 | aktual.: 04.07.2015 08:31

Zdaniem politologa dr Błażej Pobożego z Uniwersytetu Warszawskiego nagły najazd głównych graczy politycznych na Śląsk nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności. - Używając wczorajszej metafory można powiedzieć, że kto zdobędzie klucz do polskiego serca jakim jest Śląsk ma szanse wygrać wybory. Pod względem liczby uprawnionych do głosowania jest to jedno z kluczowych, bo największych województw. Zwycięstwo w nim może przełożyć się na sukces w skali kraju - mówi Wirtualnej Polsce politolog UW.

Z kolei dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego zauważa, że Śląsk jest obszarem problemowym. - Dochodzi tam do różnych przekształceń, co sprawia, że ludzie są niepewni swojej sytuacji materialnej. W obliczu problemów łatwo zmieniają zdanie - tłumaczy rozmówca WP. I dodaje, że im więcej jest takich wyborców, tym dany obszar staje się ważniejszy dla końcowego wyniku głosowania. Zdaniem Flisa z punktu widzenia opozycji to właśnie na Śląsku będą rozstrzygać się problemy ekonomiczne, które zawsze są dla niej tematem wygodniejszym niż sprawy obyczajowe.

Na kwestie ekonomiczno-społeczne dotyczące Śląska zwraca uwagę również dr Poboży. Politolog UW sądzi, że PiS wykorzystując swoje zaplecze związkowe może w tej kampanii zaatakować PO odnosząc się do protestów górniczych z początku roku. Z kolei Platoforma spróbuje wywiązać się z obietnic, które sześć miesięcy temu premier złożyła pracownikom kopalń.

Warto zauważyć, że od wyborów parlamentarnych w 2007 roku polityczna mapa Polski dzieli się na dwie części. W zachodnich i północnych województwach zwycięża Platforma Obywatelska, na wschodzie i południu Prawo i Sprawiedliwość. Podczas ostatnich wyborów prezydenckich kandydat PiS, Andrzej Duda wygrał w siedmiu województwach, a popierany przez PO Bronisław Komorowski w dziewięciu. Gdzie była najmniejsza różnica między politycznym konkurentami? Właśnie w województwie śląskim i wyniosła ona 51,2 proc. do 48,8 proc. Czy to powód dla którego dwie główne siły w polskim parlamencie wykazują się tak dużą aktywnością w tym regionie?

- Wynik Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy można przełożyć na poparcie dla PO i PiS. Tam, gdzie różnica między kandydatami obu partii do fotele prezydenckiego była nie duża, a tak było właśnie na Śląsku, dojdzie do zmasowanych ataków obu stron. Ich celem będzie przeciągnięcie wyborców - mówi dr Poboży. Zdaniem politologa UW, Ślązacy ze względu na wielkość swojego województwa oraz specyficzny charakter mogą przesądzić o wyniku wyborów. Rozmówca WP zastrzega jednak, że w tej chwili zdecydowanym faworytem w wyścigu do parlamentu jest PiS. - Obie partie walczą w tym momencie o coś innego. Ugrupowanie dowodzone przez Jarosława Kaczyńskiego szuka regionów, które może przejąć od Platformy. Jednym z nich jest Śląsk. Z kolei PO w przypadku tego województwa stara się utrzymać stan posiadania - wyjaśnia dr Poboży.

Zdaniem dr Flisa zwycięstwo w danym województwie nie ma żadnego znaczenia dla wyników wyborów. - Liczy się wzrost poparcia w danym miejscu, który przekłada się na wzrost liczby mandatów - wyjaśnia ekspert UJ. I przypominają, że w polskich realiach nie ma obszarów nieważnych tak jak jest to w Stanach Zjednoczonych, gdzie w niektórych stanach zawsze wygrywają Republikanie lub Demokraci. Dlatego w ocenie dr Flisa dla obu partii istotne jest to czy w danym województwie uda im się poprawić notowania. Kto ma większe szanse na przekonanie do siebie mieszkańców Śląska?

Ekspert Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomina, że od czasów, kiedy Jarosław Kaczyński określił część mieszkańców Śląska zakamuflowaną opcją niemiecką, PiS ma w tym województwie pod górkę. - Przypomnę, że w wyborach 2011 roku w stosunku do głosowaniem z 2007 roku notowania Prawa i Sprawiedliwości zmniejszyły się w tym województwie o 8 proc. Dlatego rolą tej partii jest w tym województwie odrobienie strat. PO musi natomiast utrzymać dotychczasowe poparcie - mówi Flis.

Dr Poboży dodaje, że w ostatnich wyborach prezydenckich największa partia opozycyjna w polskim parlamencie poszerzyła swój zasięg i przesunęła tradycyjną linię podziału jeszcze z czasów zaborów. W jego ocenie na jesieni PiS przekroczy kolejną granicę i zwycięży na Śląsku. - Wynika to z tego, że pewne problemy dotyczącego województwa nie zostały przez rząd Platformy rozwiązane. Mimo, że w ostatnich dniach PO rzuciła wszystkie siły na ten region, to wydaje mi się, że PiS ma w nim większą inicjatywę - tłumaczy politolog UW. Jego zdaniem niekorzystnego dla rządzącej partii trendu może nie odwrócić nawet plan "Śląsk 2.0" przygotowany przez gabinet Ewy Kopacz. - W trudnym wakacyjnym czasie trudno będzie przebić się z nim do świadomości wyborców - kończy Poboży.

Niewątpliwie, obie główne partie doskonale zdają sobie sprawę z tego jak ważne dla końcowego wyniku będzie poparcie mieszkańców Śląska. Walka o głosy wyborców z tego województwa z pewnością będzie toczyć się do ostatnich dni. Dlatego nie powinniśmy być zaskoczeni, jeśli na jesieni zarówno PO jak i PiS, konwencję kończąc kampanię, zorganizują nie w Warszawie, a właśnie na Śląsku.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (336)