"Trump wziął sprawy w swoje ręce". Obawy Europy przed konferencją w Monachium
W piątek ruszyła Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. Narada trwa, kiedy w Europie narasta niepokój w sprawie ustaleń Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. - Donald Trump ma plan na zakończenie wojny i będzie go realizował - mówi Wirtualnej Polsce Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie. W efekcie Kijów ma coraz mniej pola manewru.
Na czwartkowej konferencji prasowej Donald Trump zapowiedział, że Rosjanie pojawią się w piątek na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa - wspólnie z Amerykanami. - Rosja będzie tam z naszymi ludźmi. Nawiasem mówiąc, Ukraina jest również zaproszona. Nie wiem dokładnie, kto będzie tam z każdego kraju, ale ludzie wysokiego szczebla z Rosji, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych - zapowiedział Donald Trump.
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa (z języka angielskiego - Munich Security Conference - red.) to jedno z najważniejszych globalnych spotkań poświęconych polityce bezpieczeństwa i stosunkom międzynarodowym. Organizowana od 1963 roku w Monachium, gromadzi światowych liderów i szefów resortów obrony. W tym roku jest w cieniu ostatnich wydarzeń dot. Ukrainy i Rosji oraz zaangażowania Donalda Trumpa w zakończenie wojny.
Warto przypomnieć, że to tutaj - 2007 roku Władimir Putin wygłosił słynne przemówienie, w którym ostro skrytykował NATO i Zachód, co było zapowiedzią późniejszej konfrontacji Rosji z Europą. Z kolei w 2014 roku USA i UE koordynowały reakcję na rosyjską aneksję Krymu.
Monachium w kontekście międzynarodowym przede wszystkim przywołuje wspomnienie układu monachijskiego z 1938 roku, który stał się symbolem polityki appeasementu i złudnej nadziei na uniknięcie wojny poprzez ustępstwa wobec agresora. Porozumienie, zawarte między III Rzeszą, Wielką Brytanią, Francją i Włochami, pozwalało Hitlerowi na zajęcie Sudetów - regionu wtedy należącego do Czechosłowacji, zamieszkanego przez liczną społeczność niemiecką. Choć decyzja ta miała rzekomo zapewnić pokój w Europie, w rzeczywistości była aktem uległości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europa oburzona propozycjami Trumpa. "Nie bądźmy świętoszkami"
W odpowiedzi na słowa Donalda Trumpa, doradca prezydenta Ukrainy ds. komunikacji Dmytro Łytwyn zaprzeczył, żeby planowane było jakiekolwiek spotkanie z Rosjanami. - W tej chwili nie ma nic na stole. Rozmowy z Rosjanami w Monachium nie są przewidywane - oświadczył.
I jak dodał, stanowisko Ukrainy pozostaje niezmienne. - Ukraina musi najpierw porozmawiać z Ameryką. Europa musi uczestniczyć w każdej poważnej dyskusji na rzecz prawdziwego i trwałego pokoju - dodał. A to sprawia, że piątek najpewniej nie przyniesie przełomu.
Według Jana Piekło, nie wygląda na to, że konferencja bezpieczeństwa w Monachium może coś trwale zmienić w kwestii zakończenia wojny w Ukrainie. Jednocześnie ekspert wskazuje, że Ukraina ma coraz mniej pola manewru.
- To coroczne spotkanie, na którym dużo się mówi, a mało zapada konkretnych ustaleń. Niewątpliwie Donald Trump ma jakiś plan na rozmowy z Rosją. I będzie go realizował. On go zainicjował i będzie kontynuował, bo to on ma argumenty w ręku. Prezydent Ukrainy nie zna do końca ustaleń tego planu, ale nie ma wyjścia. Musi słuchać Stanów Zjednoczonych i współpracować z USA - mówi Wirtualnej Polsce były ambasador RP w Kijowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen.Skrzypczak: Trump stara się wedrzeć w łaski Putina
W 61. Edycji Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa będą uczestniczyć przywódcy ponad 60 państw. Na liście uczestników jest też około 150 ministrów reprezentujących szerokie spektrum państw, w tym ministrowie spraw zagranicznych krajów G7.
Do Bawarii przybędzie też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Zełenski, w kontekście zakończenia wojny, walczy też o swoją pozycję polityczną na Ukrainie. Coraz głośniej mówi się o stracie w wyborach prezydenckich gen. Walerija Załużnego. To były naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy i obecny ambasador Ukrainy w Londynie, który wśród Ukraińców cieszy się szacunkiem. Jeśli jednym z warunków zakończenia wojny przez Kijów będzie przeprowadzenie wyborów, to Zełenski będzie grał na siebie. I to jest gra o bardzo wysoką stawkę. Jego popularność już nie jest tak duża -ocenia Jan Piekło.
Z Zełenskim podczas konferencji planuje się spotkać wiceprezydent USA J.D. Vance. Zastępca Trumpa powiedział, że kwestia negocjacji dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie będzie głównym tematem jego rozmów w Monachium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowa Trump-Putin. Polityk PiS: Prezydent USA jest realistą
W wywiadzie dla "Wall Street Journal" opublikowanym w piątek J.D. Vance powiedział, że USA mogą wysłać wojska do Ukrainy lub zastosować sankcje, jeśli Rosja nie zgodzi się na porozumienie pokojowe, które zagwarantuje Kijowowi długotrwałą niepodległość.
Według dziennika, słowa Vance'a stanowią "najsilniejsze jak dotąd poparcie z kręgu prezydenta USA Donalda Trumpa dla Kijowa".
- Mimo wrażenia kwestia Ukrainy jest dla Donalda Trumpa ogromnie ważna. Chociażby dlatego pojawił się temat rzadkich surowców wartych 500 miliardów dolarów, które Kijów miałby zagwarantować Waszyngtonowi. Również dlatego, że Chiny są sojusznikiem Rosji w tej grze. Wysłanie wojsk północnokoreańskich nie odbyło się bez zgody Pekinu - komentuje Jan Piekło. Jego zdaniem, choć biorąc pod uwagę słowa prezydenta USA można odnieść wrażenie, że kwestię wojny bagatelizuje, tak nie jest.
I jak przypomina, Trump wielokrotnie apelował do zachodnich sojuszników, żeby myśleli nie tylko o froncie na Ukrainie, ale też o tym na Pacyfiku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagrożenie z Rosji. Gen. Skrzypczak: Panowie, weźcie się do roboty
W ocenie eksperta, choć Ukraina w polityce Trumpa jest ważna, to ważniejsze dla USA są obecnie Chiny i Pacyfik.
- Trump wielokrotnie mówił, że to Europa musi rozwiązać problem ukraiński i pomóc Ukrainie. Podkreślał, że państwa europejskie powinny ponosić koszty swojego uczestnictwa w NATO. I powinny budować potencjał obronny, żeby móc sobie radzić z agresywną polityką Rosji. A Europa tego nie zrobiła. Mieliśmy za to cudowne zapewnienia prezydenta Francji Emanuela Macrona czy szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von Leyen, co powinniśmy zrobić. To dlatego Donald Trump wziął sprawy w swoje ręce - przypomina były ambasador RP w Kijowie.
Monachium z 1938 roku stało się przestrogą dla współczesnej dyplomacji, symbolem naiwności i nieskuteczności ustępstw wobec autorytarnych przywódców. W debatach politycznych często powraca jako metafora dla sytuacji, w których Zachód nie reaguje wystarczająco stanowczo na agresywne działania innych państw, obawiając się eskalacji konfliktu.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, podkreślił już, że nie zaakceptuje żadnych negocjacji dotyczących przyszłości Ukrainy bez jej bezpośredniego udziału. Wyraził również sceptycyzm wobec zapewnień Trumpa, że Władimir Putin dąży do pokoju, zaznaczając, że takie rozmowy nie mogą odbywać się ponad głowami Ukraińców.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski