Trudno zostać agentem
Polowanie na agentów, choć bez nagonki, trwa. Służby specjalne chętnie sięgają po absolwentów uczelni, a ci poddają się skrupulatnemu prześwietleniu
03.12.2007 | aktual.: 03.12.2007 12:20
Fajnie wyciągnąć legitymację i rzucić: „Jestem ze służb”. Prawie każdy facet marzył kiedyś o tym, żeby zostać- agentem – mówi Wojciech Dziki-, student drugiego roku prawa, który po studiach chce pracować w CBA.
– Mamy gorący okres. Skończyły się obrony prac dyplomowych, studenci zmienili się w absolwentów i szukając pierwszej pracy, coraz częściej trafiają do nas – wyjaśnia Magdalena Stańczyk, rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zainteresowanie pracą w służbach widać również w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. W ciągu roku, czyli od momentu powołania biura, wpłynęło do niego niemal 11 tysięcy aplikacji. Przyjęto zaledwie 600 osób, ale nabór ciągle trwa. CBA do końca roku zamierza otworzyć delegatury w największych miastach Polski. Pracę znajdzie jeszcze 400 osób.
Mysz ma większe szanse
Kandydaci na funkcjonariuszy to głównie ludzie młodzi, wykształceni i pozbawieni uprzedzeń. Idą do rządowej agencji, bo chcą mieć stałą pracę. Jeśli przy okazji będzie ciekawa i elitarna, tym lepiej. – Dostęp do broni, podsłuchy, tajni współpracownicy i fałszywe dokumenty mogą być fajną przygodą. A przy okazji można zrobić coś dobrego dla kraju i nieźle zarobić – zachwyca się Rafał Kurylak, absolwent informatyki z Krakowa, który chce zostać pracownikiem ABW. – Myślę, że przynajmniej połowa tych młodych ludzi kieruje się patriotycznymi pobudkami, resztę prawdopodobnie kusi dobra posada albo chęć przeżycia przygody. Świadomość, że można zdobyć wiedzę, której nie będą mieli inni, też może być naprawdę kusząca – wyjaśnia generał Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa i as polskiego wywiadu.
Motywacje, którymi powinien kierować się kandydat na agenta, jasno sformułowały służby amerykańskie. FBI wprowadziła do obiegu akronim MICE (z angielskiego myszy) – skrót od słów money, ideology, compromise i ego tłumaczy się jako: pieniądze, ideologia, infiltracja i ambicje. Według eksperta do spraw służb specjalnych i byłego pracownika UOP Piotra Niemczyka dobrze jest, gdy te motywy występują łącznie. – Jeśli ktoś przyjdzie do służby i powie, że jest patriotą, który chce bronić ojczyzny, a na zarobkach w ogóle mu nie zależy, to obawiam się, że może nie przejść badań psychologicznych – wyjaśnia.
Bądź cierpliwy
Pretendenci do legitymowania się odznaką służb specjalnych mogą wybierać spośród ośmiu instytucji posiadających uprawnienia specjalne: policji, straży granicznej, wywiadu skarbowego, Biura Ochrony Rządu, Straży Ochrony Kolei, Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Pracownicy każdej z nich mogą używać broni, ale zgodnie z przepisami do służb specjalnych zalicza się tylko ABW, AW i CBA. Te mają najwięcej uprawnień i możliwości. Z prawem do posługiwania się fałszywymi dokumentami i werbowaniem tajnych współpracowników włącznie. Do służb zalicza się też instytucje wojskowe: Służbę Wywiadu Wojskowego, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerię Wojskową. Tam jednak sensowną pracę mogą znaleźć jedynie zawodowi żołnierze.
– Nie liczę na to, że po skończeniu studium od razu zadzwoni do mnie ktoś z wywiadu z propozycją etatu, ale podniesienie kwalifikacji może dobrze wyglądać w CV – mówi 26-letni Wojciech, który po skończeniu rocznego kursu Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim chce pracować w ABW. – Nie szkolimy przyszłych Jamesów- Bondów, ale wiedza zdobyta u nas rzeczywiście może zwiększyć szanse tych osób na dostanie się do służb specjalnych – przyznaje kierownik studium, doktor Jolanta Itrich-Drabarek. W tym roku limit miejsc na ten kierunek został wyczerpany w ciągu kilku dni. Dobre kwalifikacje jednak nie wystarczą, by dostać pracę agenta. Chętni muszą wykazać się jeszcze jedną cechą – cierpliwością. Proces rekrutacji składa się bowiem z kilku etapów i trwa czasem nawet rok. Długa droga do kariery
Formalnie, by zacząć ubiegać się o przyjęcie do służby, wystarczy mieć polskie obywatelstwo, korzystać z pełni praw publicznych, być pełnoletnim i niekaranym. Ostatni warunek nie jest jednak sztywno przestrzegany. Służby są w stanie przymknąć oko na drobne wykroczenia. Problemu nie będzie więc stanowił mandat za złe parkowanie ani młodzieńcza przygoda z narkotykami. Kolejnym warunkiem jest co najmniej średnie wykształcenie. Służby przychylniej patrzą jednak na magistrów. – Takiego młodego człowieka łatwiej wyszkolić, nie trzeba mu dokładnie wyjaśniać wielu zagadnień typu: czym jest „ustrój polityczny RP” – wyjaśnia anonimowy pracownik Agencji Wywiadu. Zdarza się również, że służby pomagają swoim pracownikom podnosić kwalifikacje, na przykład studiującym funkcjonariuszom udzielają dodatkowego urlopu, by mogli przygotować się do egzaminów. – Jeśli kierunek studiów może się przydać w wykonywaniu zadań służbowych, opłacamy też część czesnego – mówi Magdalena Stańczyk z ABW.
Kandydat na samym początku rekrutacji podpisuje zobowiązanie do zachowania tajemnicy, której naruszenie może skutkować nawet więzieniem. Ostatnim warunkiem jest wykazanie przez kandydata nieskazitelnej postawy moralnej, obywatelskiej i patriotycznej, co w praktyce często ogranicza się do nie zalegania z rachunkami. – Chodzi też o to, aby mieć wypracowany odpowiedni system wartości – uściśla rzecznik CBA Piotr Kaczorek. Magdalena Stańczyk dodaje: – Na służbę nie ma więc szans ten, kto stwierdzi, że los kraju i przestrzeganie prawa go nie interesują.
Do służb podobnie jak do normalnej firmy można złożyć podanie zawierające list motywacyjny i CV ze zdjęciem. Taki sposób starania się o pracę najgorzej sprawdzi się w przypadku Agencji Wywiadu, gdyż ta większość kandydatów pozyskuje na własną rękę. – W Urzędzie Ochrony Państwa mieliśmy swoich ludzi na uczelniach, którzy typowali potencjalnych kandydatów na agentów. I nic się pod tym względem nie zmieniło. W ten sposób działają wszystkie liczące się służby wywiadowcze na świecie, z CIA włącznie – opowiada generał Gromosław Czempiński.
– Ten aktywny model rekrutacji jest dużo lepszy niż czekanie na gwiazdkę z nieba. Wywiad ma swoich współpracowników na uczelniach, w jednostkach wojskowych, prywatnych korporacjach i wielu innych miejscach – dodaje Piotr Niemczyk.
Jeśli jednak agent nas nie wytropi, o pracę musimy postarać się drogą oficjalną. Kiedy wzbudzimy choćby wstępne zainteresowanie agentury, czujmy się wyróżnieni. Funkcjonariusz dzwoniący z zastrzeżonego numeru wprawdzie nie przedstawi się ani nie odpowie na żadne nasze pytania, ale zaprosi nas na wizytę do siedziby agencji, do której wstęp mają tylko najważniejsze osoby w państwie. Oko w oko z agentem
W wejściu do budynku jeszcze przed otrzymaniem przepustki kandydat jest dokładnie przeszukiwany. Do depozytu trafiają urządzenia elektroniczne: telefony komórkowe, dyktafony, przenośne odtwarzacze mp3 i miniaturowe twarde dyski. Takie procedury obowiązują zarówno w wywiadzie, kontrwywiadzie, jak i w CBA. Stamtąd funkcjonariusze prowadzą nas do sali, w której odbywa się sprawdzian. Trwa nie więcej niż trzy godziny.
Treść pytań jest poufna. Na dobry wynik nie ma jednak co liczyć ten, kto w liceum nie uważał na lekcjach chemii, biologii, fizyki i geografii. Dobrze jest też orientować się w bieżących i historycznych wydarzeniach politycznych, w stosunkach międzynarodowych i w szeroko pojętej wiedzy o społeczeństwie. Przydaje się też umiejętność szybkiej analizy faktów, wyciągania wniosków, logicznego myślenia i wyobraźnia przestrzenna. Sprawdzian obejmuje dwa typy zadań: pytania z wiedzy ogólnej oraz test na inteligencję.
Po teście funkcjonariusze odzywają się jedynie do osób, które uzyskały największą liczbę punktów. Na tę informację czeka się jednak zwykle około miesiąca, a czasem nawet dłużej.
Najlepsi zapraszani są do agencji ponownie, tym razem na rozmowę kwalifikacyjną. Blisko godzinne spotkanie (którego przebieg jest oczywiście tajny) nie różni się zbytnio od zwykłej rozmowy kwalifikacyjnej przeprowadzanej w każdej innej firmie. – Nie musi się różnić. Pracownicy służb są szkoleni tak, żeby potrafili czytać z oczu kandydata. Często to wystarcza. W tej pracy bardzo ważne jest tak zwane pierwsze wrażenie. Jeśli ktoś jest odpychający, a jego oczy pałają nienawiścią, to w wywiadzie nie ma czego szukać – mówi generał Czempiński.
Wykrywacz prawdę powie
Na rozmowie kłamać się nie opłaca, bo na zakończenie rekrutacji agenci zbadają prawdomówność kandydata na wykrywaczu kłamstw. – To standardowa procedura, która ma zweryfikować przede wszystkim szczerość osób chętnych do pracy, choć każdy badany musi wyrazić zgodę na taką weryfikację – wyjaśnia Krzysztof Łapiński, rzecznik byłego koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Po rozmowie funkcjonariusz wystawia kandydatowi ocenę określającą jego przydatność do służby. Jeśli będzie wysoka, mniej więcej po miesiącu zostanie zaproszony na kilkugodzinne badania psychologiczne. Na tym etapie specjaliści jednoznacznie stwierdzają, do jakich zadań będziemy się nadawać. Ludzie kontaktowi i otwarci dostaną pracę w terenie jako funkcjonariusze operacyjni. Bardziej zamknięci i spokojniejsi mają większe szanse trafić do centrum analiz. Jeśli psycholog stwierdzi, że w umyśle kandydata nie kryją się psychopatyczne skłonności, a jego predyspozycje mogą się przydać w przyszłej służbie, rekrut trafia przed komisję
lekarską. Ochotnicy aspirujący do stanowisk w komórkach niewymagających wysokiej sprawności fizycznej przechodzą standardowe badania. Zdyskwalifikować mogą: wada serca, duża wada wzroku i słuchu, astma lub poważne skrzywienie kręgosłupa. Przyjęte natomiast zostaną osoby wytatuowane, z nieznacznym oczopląsem, bez obu jąder i daltoniści. Większe wymagania stawiane są jedynie osobom chcącym pracować w jednostkach antyterrorystycznych.
Ostateczną decyzję o zakwalifikowaniu kandydata do służb podejmują funkcjonariusze, którzy w trakcie procesu rekrutacji prześwietlali jego przeszłość i życie osobiste. Jeśli pretendent jest „czysty”, kończy proces rekrutacyjny z pozytywnym wynikiem. To wcale jednak nie oznacza, że zostanie przyjęty do służby.
Trzy lata czekania
– Nawet jeśli ktoś jest idealny, nie przyjmiemy go, dopóki nie będzie wakatu na stanowisku odpowiadającym jego kwalifikacjom – mówi Magdalena Stańczyk z ABW. Wtedy kandydat może jedynie cierpliwie czekać, czasem nawet kilka lat. Zazwyczaj jednak pracę zaczyna się zaraz po zakończeniu procesu rekrutacji. Dostaje się wtedy stopień szeregowego i zaczyna trzyletnią służbę przygotowawczą. W tym czasie agenci są szkoleni i chodzą na kursy zawodowe przygotowujące do pracy. – Uczymy ich, jak przeprowadza się przeszukania, zatrzymuje i przesłuchuje podejrzanych, jak się zakłada podsłuchy i strzela z broni – opowiada major Katarzyna Bernecka z delegatury ABW w Gdańsku. Funkcjonariusze posługują się już wtedy legitymacjami służbowymi i pracują na pełnym etacie. Na początku wykonują jednak głównie proste czynności. Najczęściej pomagają doświadczonym pracownikom przesłuchiwać świadków, zbierać materiały i zdobywać informacje. Co roku dostają od przełożonych opinie, które później będą podstawą do ewentualnego przyjęcia
ich na stałe. Na większe zadania i duże pieniądze mogą liczyć dopiero po trzech latach pracy. – Gdy kilka lat temu usłyszałem o akcji wywiezienia amerykańskich agentów z Iraku, pierwszy raz poczułem, że jestem naprawdę dumny ze swojego kraju. To wtedy podjąłem decyzję, że będę próbował dostać się do służb specjalnych – mówi Rafał Kurylak, kandydat na agenta. W 1990 roku polski wywiad podjął się akcji wyprowadzenia z Iraku amerykańskich agentów. Służby wielu innych państw odmówiły pomocy. Akcja się udała, agenci CIA ocaleli. Wtedy ponoć rząd Stanów Zjednoczonych umorzył Polsce część długów, a Władysław Pasikowski nakręcił film „Operacja Samum”.
Tomasz Trela
Czym zajmują się agencje
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego Służba powołana w 2002 roku w miejsce zlikwidowanego Urzędu Ochrony Państwa. Funkcjonariusze ABW mają rozpoznawać zagrożenia, które godzą w wewnętrzne bezpieczeństwo państwa.* Agencja zwalcza szpiegostwo, terroryzm, korupcję oraz handel bronią.* W ABW można pracować w jednym z siedmiu departamentów, na przykład zwalczania przestępczości zorganizowanej lub ochrony interesów ekonomicznych państwa.
Agencja Wywiadu
Służba powstała w miejsce UOP. Praca wywiadu skupia się głównie na działaniach poza granicami państwa. Do zadań AW należy ochrona polskich placówek dyplomatycznych przed działaniami obcych wywiadów.Pracować można w jednym z dziesięciu biur na terenie kraju.
Centralne Biuro Antykorupcyjne
Na celowniku CBA są przede wszystkim instytucje państwowe i samorządowe.* CBA przygląda się rów-nież prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw, unijnym dotacjom,*subwencjom i zamówieniom publicznym. W tej chwili pracę można znaleźć w centrali biura w Warszawie. Do końca roku CBA zamierza jednak otworzyć swoje delegatury w Białymstoku, Gdańsku, Katowicach, Kra-kowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie i we Wrocławiu.
Zarobki w służbach
Oficjalne zarobki funkcjonariuszy służb specjalnych owiane są tajemnicą. Nieoficjalnie jednak nowy pracownik ABW i AW może spodziewać się wypłaty rzędu* 2–2,5 tysiąca złotych* plus dodatki i premie za rozwiązanie konkretnego zadania. Wysokość wynagrodzenia zależy od stażu pracy, stopnia i rangi spraw, którymi się zajmuje. Po kilku latach pracy agenci zarabiają średnio* 4 tysiące złotych.*
Inaczej jest w CBA. Te służby są najlepiej opłacane. Nowy funkcjonariusz na stanowisku inspektora dostaje tu 2850 złotych na rękę plus premie i dodatki. Agent specjalny (dwa stopnie wyżej) może liczyć na* 5 tysięcy złotych*z dodatkami. Sporo zarabiają też agenci wywiadu, którzy oddelegowani zostali na misje za-graniczne. W takim przypadku pensja wzrasta kilka razy w stosunku do tej pobieranej w kraju.