Wojskowy Sąd: były sygnały o brutalności Kulika
To co się działo w informacji wojskowej było tajemnicą, ale dochodziły do nas sygnały o brutalności śledczych, m.in. Mikołaja Kulika - zeznał były prokurator Marynarki Wojennej w Gdyni.
W poniedziałek 77-letni Kazimierz Lipiński zeznawał przed Wojskowym Sądem Garnizonowym w Warszawie jako świadek w procesie Mikołaja Kulika, oskarżonego o to, że jako oficer Informacji w Gdyni w latach 1949-1953 znęcał się nad aresztowanymi marynarzami.
Lipiński zeznał, że nigdy nie prowadził spraw związanych z działalnością Informacji Wojskowej. Przyznał, że tylko raz przesłuchiwał marynarza podejrzewanego przez Informację o "spisek", ale uznał, że zarzut był bezzasadny i poprosił o wyłączenie go ze sprawy. Dodał, że to co się działo w Informacji było tajemnicą, ale do prokuratury dochodziły sygnały o brutalności oficerów śledczych, w tym Kulika.
Proces odroczono do 31 maja, na kiedy to wezwano wszystkich pozostałych do przesłuchania kilkunastu świadków. W innym terminie sąd ma przesłuchać w miejscu zamieszkania dwóch chorych świadków, którzy nie stawili się w poniedziałek.
W poniedziałek Kulik już tradycyjnie zarzucał kłamstwa na swój temat dziennikarzom relacjonującym proces i wykłócał się z przewodniczącym składu sędziowskiego.
75-letni Kulik nie przyznaje się do zarzutów, za które grozi mu do 10 lat więzienia. Nazywa łgarzami świadków, którzy na początku lat 50. zostali aresztowani pod zarzutem próby spisku w celu uprowadzenia okrętów i ucieczki za granicę. Poszkodowani zeznają, że Kulik bił ich, upokarzał, groził śmiercią i kazał wtrącać do karceru. (an)