Viva Italia - czyli drugi dzień festiwalu w Sopocie
Koncertem Al Bano rozpoczął się drugi dzień festiwalu w Sopocie. Ten sobotni wieczór jest niemal w całości poświęcony włoskiej piosence.
Publiczność zgromadzona w Operze Leśnej gorącymi brawami nagradzała każdego artystę. Drupi, Toto Cotugno, I Santo California i Matia Bazar przypomnieli piosenki, które gościły na czołówkach polskich list przebojów.
19.08.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Gwiazdą wieczoru była Helena Vondrackova, która przed laty właśnie na sopockiej scenie otrzymała Bursztynowego Słowika hitem "Malovany dzbanku".
W Operze Leśnej zabrzmiały piosenki, na których wychowało się pokolenie 50-latków. Okazało się, że te "stare kawałki" - takie jak choćby "Ci sara", "Felicita" czy "Sono Italiano" - wytrzymały próbę czasu. Publiczność śpiewała, kołysała się w rytm muzyki i klaskała.
Muzyka włoska - jak wytłumaczył publiczności Toto Cutugno - ma klimat śródziemnomorski, jest romantyczna i płynie z głębi serca. Ze sceny popłynęły proste, melodyjne piosenki, dedykowane "paniom" albo "zakochanym". W przeboju "Sono Italiano" Toto Cutugno właściwie nie musiał śpiewać refrenu - wyręczała go publiczność, zgodnie śpiewając "Lasciate mi cantare...". Wpadające w ucho melodie brzmiały także w czasie przerw, nucone pod nosem przez sopockich gości. Al Bano Carrisi - śpiewający charakterystycznym tenorem o ostrej, południowej barwie - zaprezentował publiczności m.in. kompozycję "Ave Maria" Bacha- Gounoda w popowej aranżacji. Publiczność oszalała jednak, kiedy piosenkarz wykonał kilka przebojów wspólnie z dwiema młodymi wokalistkami. Zabrzmiała m.in. piosenka "Felicita", którą Al Bano śpiewał dawniej ze swoją żoną Rominą Power.
Śpiewajacy charakterystycznym szorstkim głosem Drupi nie miał żadengo problemu, żeby w piosence "Sambarino" zrobić chórek z publiczności, a bas - z prezenterki Grażyny Torbickiej. Publiczność klaskała nawet w trakcie wyświetlania krótkich prezentacji kolejnych wykonawców. Włoscy piosenkarze całkiem dobrze radzili sobie także z językiem polskim. Słuchacze w Operze Leśnej dowiedzieli się m.in. że są "czuli" i że piosenkarze ich "kochają". Publiczność też zdawała się nieźle "znać" włoski, odpowiadając wykonwacom "si" albo "ciao". Mimo zimna i wilgoci, w Operze Leśnej - wypełnionej piosenkami z Włoch przez cały wieczór panowała gorąca atmosfera. (ej)