RegionalneTrójmiastoTrwa śledztwo w sprawie zatonięcia "Bieszczad"

Trwa śledztwo w sprawie zatonięcia "Bieszczad"


Gdańska prokuratura apelacyjna o trzy miesiące przedłuży śledztwo w sprawie zatonięcia jachtu "Bieszczady". Wnioskowała o to prokuratura okręgowa, która zamierza powołać nowego biegłego specjalistę.

10.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Bieszczady" zatonęły we wrześniu ubiegłego roku na Morzu Północnym po zderzeniu z belgijskim gazowcem "Lady Elena". Zginęło wówczas 7 żeglarzy, uratowała się tylko jedna osoba.

Trwające już 15 miesięcy śledztwo ma wyjaśnić, kto ponosi odpowiedzialność za wypadek. Nowy biegły ma zbadać m.in. jaki wpływ na katastrofę miało oświetlenie jachtu oraz manewry, które wykonywał bezpośrednio przed zderzeniem z gazowcem.

Materiałem pomocniczym w tym śledztwie jest wyrok gdyńskiej Izby Morskiej. Uznała ona, że winę za zatonięcie "Bieszczad" w 70% ponosi załoga, a w 30% marynarze z belgijskiego gazowca. Postanowienie Izby nie jest jednak prawomocne.

Sprawa ma jeszcze inny wątek. Nieoficjalnie wiadomo, że jedyna uratowana z katastrofy - Małgorzata K. odbierała ostatnio groźby pod swoim adresem. Wcześniej rodziny ofiar miały do niej pretensje i twierdziły, że jest współodpowiedzialna za tragedię. To właśnie ona pełniła wachtę w noc, kiedy zatonęły Bieszczady, była na pokładzie i tylko ona przeżyła. Sprawa gróźb ma być zbadana przez prokuraturę.(iza)

Gdańskmorzejacht
Komentarze (0)