Sopot. Plażowicze utworzyli "łańcuch życia". Ratowali 6‑latka
Plażowicze z Sopotu pomogli ratownikom w poszukiwaniu sześcioletniego Huberta. Trzymając się za ręce weszli do morza i niemal dosłownie "przeczesali" dno Bałtyku szukając chłopca. Ten szczęśliwie odnalazł się na lądzie.
Ratownicy otrzymali zgłoszenie o sześcioletnim dziecku, które mogło zaginąć podczas kąpieli w niedzielę ok. godz. 13. Działo się to na jednej z sopockich plaż.
W akcję chętnie zaangażowali się plażowicze. Na polecenie ratowników utworzyli tzw. łańcuch życia i niemal dosłownie "przeczesali" dno Bałtyku szukając chłopca. Ponad 50 osób złapało się za ręce i weszło do morza, aby go odszukać.
- Zastosowaliśmy wypracowaną taktykę. Dno szybciej przeszukamy, idąc tłumnie krok w krok, niż wysyłając w morze trzech czy sześciu ratowników. Były to osoby dorosłe, które czuły się na siłach. Pamiętajmy, że odpowiadamy też za nie - opowiadał w rozmowie z "Radiem Gdańsk" Maciej Dziubich z sopockiego WOPR. Gdy poszukiwania w morzu nie przyniosły rezultatu, ratownicy powiadomili policję, że dziecko najprawdopodobniej zgubiło się na brzegu.
Sześciolatek odnalazł się po dwóch godzinach. Był cały i zdrowy... 4 km dalej, w Gdańsku.
"Łańcuch życia" utworzyli też plażowicze w Darłówku. Gdy troje dzieci porwała woda, 40 turystów zerwało się z plaży i ruszyło do wody, by ramię w ramię z ratownikami szukać dziewczynki i dwóch chłopców. - To był impuls. Zacząłem biec, inni dołączali. Wierzyłem, że wyciągniemy ich żywych - mówił Wirtualnej Polsce Piotr spod Łodzi. - Oni naprawdę bardzo dużo ryzykowali - dodaje szef ratowników z Darłówka Sylwester Kowalski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl