RegionalneTrójmiastoProkuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci dwóch gdańskich studentów

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci dwóch gdańskich studentów

Dopalacze to ciągle bardzo poważny problem dla wymiaru sprawiedliwości. Tylko do lipca na Pomorzu zatruło się 125 osób. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci dwóch studentów, którzy zmarli w efekcie zażycia środków psychoaktywnych. Jeden skoczył z balkonu, drugi zmarł w karetce.

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci dwóch gdańskich studentów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Tomasz Gdaniec
Tomasz Gdaniec

02.09.2015 | aktual.: 02.09.2015 13:22

- Śledztwo było prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Mężczyźni nabyli środek przez internet od nieustalonej osoby. Nawet jeżeli udałoby się ją zidentyfikować to nie zachodzi bezpośredni związek pomiędzy kupnem a ich śmiercią. Środki były oznaczone jako zagrażające zdrowiu, a mężczyźni samodzielnie podjęli decyzję o ich zażyciu oraz przyjętej dawce – mówi Wirtualnej Polsce Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Tragiczne sceny rozegrały się na gdańskim Przymorzu w październiku ubiegłego roku. Trzech studentów zdecydowało się zorganizować imprezę w domu. Podczas spotkania mężczyźni mieli zażywać jednocześnie sterydy, dopalacze oraz alkohol. Mieszanka okazała się tragiczna w skutkach.

Będący pod wpływem substancji 23-latek wyskoczył z mieszkania na piątym piętrze przez balkon. Zmarł na miejscu. Po chwili pojawił się patrol policji oraz karetka pogotowia. Dwóch pozostałych imprezowiczów przewieziono do szpitala. Jeden z nich zmarł podczas transportu, nie odzyskawszy przytomności. Z kolei 24-latek trafił do placówki w bardzo ciężkim stanie. Ledwo uszedł z życiem.

Do badania toksykologicznego oddano próbki krwi i moczu studentów. W efekcie analizy ustalono, że zażytym dopalaczem był klefedron. Substancja ta powoduje wiele skutków ubocznych. Pojawiają się między innymi problemy ze skupieniem oraz mową. Wzmaga się akcja serca, potliwość oraz dreszcze. Mogą wystąpić również nudności.

- Podstawową trudnością przy ściganiu dilerów jest fakt, że sprzedają oni substancje, które nie widnieją na liście środków zakazanych. Gdy zaś dopalacze trafią na listę, to na rynku pojawiają się ich kolejne, legalne wersje – dodaje prok. Wawryniuk.

Śledczym sprawy nie ułatwiają również sami dilerzy. Sprzedają bowiem swój towar odpowiednio zamaskowany. Zdarzają się środki psychoaktywne rozprowadzane jako „nawóz do kwiatów”, czy też „substancje zapachowe”. Dodatkowo na opakowaniach znajduje się informacja, że nie są one przeznaczone do spożycia.

Całkowicie inaczej potoczyły się losy sprawy trzech uczniów ze starogardzkiego Zespołu Szkół Zawodowych, którą nagłośniliśmy w grudniu ubiegłego roku. Nastolatkowie zażyli dopalacze podczas lekcji. Chorujący na astmę uczeń oraz jego kolega od razu odczuli skutki uboczne działania substancji i trafili na szpitalny oddział ratunkowy. Trzeci nastolatek nie odczuł większego działania substancji. Diler został skazany w maju w związku ze spowodowaniem rozstroju zdrowia trwającego nie dłużej niż siedem dni.

Według danych Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Gdańsku do początku lipca na Pomorzu zarejestrowano 125 podejrzeń zatruć dopalaczami. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. Dla porównania tylko w lipcu na Śląsku zanotowano 694 podejrzeń zatruć „Mocarzem”.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (131)