Prezydent dostał medal - z ziemniaka czy piernika?
Czy medal wręczony prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi podczas sesji Rady Miasta w kwietniu ubiegłego roku był z ziemniaka, piernika czy papieru? Odpowiedzi na to pytanie szukał sąd podczas rozprawy o zakłócenie obrad radnych. Obwinieni o to członkowie grupy Nic o Nas Bez Nas (nazywanej przez urzędników anarchistami) wyroku jednak nie usłyszeli.
W sądzie, z powodu choroby, nie zjawił się jeden ze świadków. Zeznawało za to czterech strażników miejskich, którzy byli wtedy w ratuszu.
- Pamiętam, że była grupa, która chciała zakłócić sesję, ale tych państwa sobie nie przypominam - zeznawał pierwszy z nich, wskazując w stronę Łukasza Muzioła i Kariny Koszałki z NONBN . - Tego pana kojarzę tylko z tego, że gdy w Gdańsku był prezydent Komorowski, stał pod barierkami i coś tam krzyczał. Zapamiętałem go przez fryzurę - dodał. Kolejni strażnicy zeznawali, że nie przypominają sobie, by podczas sesji, której dotyczy sprawa, dochodziło do wyzywania czy szarpaniny.
- Nie musieli się awanturować, żeby wejść na salę. Wtedy była przerwa, zostali wpuszczeni przez ochronę - mówił jeden z funkcjonariuszy. Artur Młodawski, strażnik, który kierował wtedy patrolami, to potwierdził i dodał, że po wejściu na salę nastąpiła "próba wręczenia prezydentowi piernikowego medalu". Podczas poprzedniej rozprawy dyrektor Biura Rady Miasta wspomniał z kolei o medalu z ziemniaka. Wątpliwości rozwiał Muzioł.
- Oświadczam, że medal im. św. Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych, był wykonany ze ścinków kartonu, owiniętych folią - mówił do sądu, który po raz kolejny jednak sprawę odroczył.
- To śmieszne, że sądy w Polsce w ogóle zajmują się takimi sprawami. Apeluję, że jeśli chcą, żebyśmy za coś odpowiadali, to niech pociągną nas do odpowiedzialności za to, co rzeczywiście robimy, czyli organizację i uczestnictwo w protestach przeciwko antyspołecznej polityce Pawła Adamowicza, a nie za takie bzdury jak wręczanie mu medalu - komentuje Muzioł.