RegionalneTrójmiastoPrabuty: policjanci bili i wywozili ludzi do lasu?

Prabuty: policjanci bili i wywozili ludzi do lasu?

Siedem osób - sześciu policjantów oraz osoba cywilna - usłyszało zarzuty w prowadzonej przez gdańską prokuraturę okręgową sprawie nieprawidłowości w pracy komisariatu w Prabutach. Podejrzani mieli m.in. bić i wywozić do lasu nietrzeźwych mieszkańców.

Sprawa ma swój początek we wrześniu ub. roku, kiedy to niedaleko Prabut w nocy został śmiertelnie potrącony przez ciężarówkę 48-letni mężczyzna. Jego brat stwierdził, że mężczyznę wywieźli do lasu "za karę" policjanci. 48-latek miał być pijany i awanturować się. Według brata mężczyzna pozostawiony przez policję w lesie miał zginąć na szosie, gdy zamroczony alkoholem i zdezorientowany, szukał drogi powrotnej do miasta.

Notatka o śmierci 48-latka ukazała się na jednym z pomorskich portali internetowych. Pod nią, w formie komentarzy, zaczęły się pojawiać anonimowe wpisy internautów sugerujące, że miejscowa policja od lat stosuje bezprawne metody w postępowaniu z nieposłusznymi obywatelami.

Pomorska policja rozpoczęła kompleksową kontrolę w komisariacie. Już po kilku dniach pracy komisja dopatrzyła się tak rażących zaniedbań, że odwołano ze stanowiska szefa komisariatu w Prabutach oraz wiceszefa komendy w Kwidzynie, której podlega prabucka jednostka.

Policja zaapelowała też wówczas do mieszkańców, by zgłaszali przypadki nieprawidłowości, z jakimi mogli się zetknąć w pracy prabuckich funkcjonariuszy. Efektem tego apelu jest zmierzające właśnie ku końcowi śledztwo prowadzone przez gdańską prokuraturę okręgową.

Jak poinformowała rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk, zarzuty postawiono ostatnim dwóm spośród podejrzanych. Obie osoby, podobnie jak pozostali podejrzani, nie przyznały się do winy.

Jako pierwsi - pod koniec października - zarzuty w tej sprawie usłyszeli policjanci Jarosław F. i Radosław B. Obu zarzucono przekroczenie uprawnień, m.in. poprzez trzykrotne wywiezienie do lasu i pozostawienie tam pijanych ludzi. Jarosław F. miał też pobić w komisariacie dwóch chłopców.

Radosławowi B. zarzucono z kolei, że wiedząc o użyciu przemocy wobec nastolatków, nie zrobił nic, aby ich przed tym uchronić. Do przestępstw tych doszło między sierpniem 2007 r. a wrześniem 2008 r.

To właśnie na Jarosławie F. i Radosławie B. spoczywają najcięższe zarzuty w tej sprawie. Obu policjantom grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Od końca października prokuratura sukcesywnie stawiała zarzuty kolejnym podejrzanym w tej sprawie. Czwórce policjantów z komisariatu w Prabutach zarzucono przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków, za co grozi do trzech lat więzienia. Policjanci ci mieli np. nie reagować na bezprawne działania kolegów czy stwierdzać czyjąś nietrzeźwość "na węch" zamiast przy pomocy alkomatu. Niektórzy z funkcjonariuszy mieli też brać udział w pobiciach czy wywożeniu do lasu nietrzeźwych. Osoba cywilna - znajomy jednego z policjantów - miała mu pomóc w jednym z pobić.

Jak poinformował Maciej Stęplewski z biura prasowego pomorskiej policji, w każdym przypadku, gdy funkcjonariuszowi policji stawiane są zarzuty, jego przełożony zawiesza go w pełnieniu obowiązków: policjant nie pracuje i otrzymuje połowę wynagrodzenia. Dalej idące kroki, w tym zwolnienie policjanta, jest możliwe po tym, jak zapadnie wobec niego prawomocny wyrok.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)