Para oszustów z Tczewa wyłudziła na podstawie 765 fałszywych umów kredytowych ponad 3,7 mln zł
Gdańska prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie dwójki mieszkańców Tczewa, którzy w ciągu pięciu lat sfałszowali 765 umów kredytowych. W ten sposób udało się im wyłudzić ponad 3,7 mln zł. To kolejna tego typu sprawa w ciągu ostatnich kilku lat w mieście.
Kobieta prowadziła własny salon sprzedaży ratalnej. Świadczyła również usługi pośrednictwa kredytowego. Oskarżona przygotowywała w imieniu banków umowy kredytowe i wypełniała je fikcyjnymi danymi. Rolą Aleksandra G. było nakłanianie innych osób do poświadczenia nieprawdy na przygotowanych dokumentach. Sfałszowana dokumentacja była następnie przesyłana do banku. W ten sposób na konto Katarzyny Ś. trafiło w latach 2007-2012 ponad 3,7 mln złotych.
- Częściowe zwroty miały na celu opóźnienie ujawnienia procederu przez banki. Z innych działań, które miały opóźnić reakcję banków, było wykorzystanie danych adresowych osób powiązanych towarzysko i rodzinnie. Ułatwiało to przejmowanie korespondencji bankowej kierowanej do „klientów”. Korespondencja ta była przejmowana również w inny sposób, np. odbierana bezpośrednio od listonosza lub wyjmowana ze skrzynek pocztowych – mówi Wirtualnej Polsce prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura przedstawiła parze zarzuty w sprawie dokonania wspólnie i w porozumieniu łącznie 765 wyłudzeń kredytów na szkodę kilku banków. Z uwagi fakt, że oskarżeni z procederu uczynili sobie stałe źródło dochodu, grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności. - Katarzyna S. przyznała się do udziału w procederze podając, że nakłonił ją do tego Aleksander G. Również Aleksander G. przyznał się do udziału w procederze wskazując, że kierowała nim Katarzyna Ś. - dodaje Wawryniuk.
To nie jedyny tego typu przypadek w Tczewie w ciągu kliku ostatnich miesięcy. Cały czas toczy się śledztwo w sprawie właścicielki jednego z salonów meblowych w Tczewie. Kobieta prowadziła bowiem jeden ze sklepów meblowych na tczewskim Starym Mieście. Klienci, gdy kupowali meble na raty, pozostawiali swoje dane osobowe. Właściciele salonu wykorzystywali je ponownie, bez wiedzy kontrahentów. Poszkodowani najczęściej dowiadywali się o tym po kilku miesiącach, gdy otrzymywali bankowe wezwania do zapłaty. Takich osób może być nawet kilkadziesiąt.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .