Nowa metoda wyłudzania pieniędzy - "na abonament". Policja ostrzega
Nowa metoda pomorskich oszustów. Podszywając się pod firmę windykacyjną, wysyłają listy z wezwaniem do zapłaty abonamentu radiowo-telewizyjnego. Sprawą zajęła się już policja. To kolejna tego typu sprawa po aferze "Lex Superior".
14.10.2015 | aktual.: 14.10.2015 15:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Do komisariatów na terenie Gdańska wpłynęło osiem tego typu zgłoszeń. We wszystkich tych sprawach prowadzone są czynności dochodzeniowe. Za to przestępstwo grozi sprawcy do ośmiu lat pozbawienia wolności - mówi Wirtualnej Polsce Lucyna Rekowska z gdańskiej policji.
Z treści rozsyłanego listu wynika, że adresat nie opłacił abonamentu radiowo-telewizyjnego na kwotę 79,90 zł. W związku ze zwłoką "windykator" doliczył ustawowe odsetki oraz koszty windykacji. Korespondencja zawiera również informację, że wszystkie opłaty dodatkowe w wysokości 818 zł zostaną umorzone, jeżeli w ciągu siedmiu dni opłata abonamentowa zostanie uregulowana. Wiarygodności pismu ma dodać informacja, że ściągalność opłat wynosi 100 proc. To oczywista próba wyłudzenia pieniędzy, ponieważ nadawca listu - "Kruk Inkaso" po prostu nie istnieje. Oszuści wysyłają tego typu korespondencję nie tylko do mieszkańców Gdańska.
- Zgłosiło się do nas dwóch pokrzywdzonych, którzy otrzymali wezwanie do spłaty zadłużenia powstałego w wyniku nieopłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. To nowy sposób działania oszustów. Rozsyłają pisma, w których twierdzą, że taka zaległość istnieje i wzywają do jej zapłaty. Informujemy, że egzekwowaniem zaległości z tego tytułu zajmują się wyłącznie urzędy skarbowe właściwe dla miejsca zamieszkania dłużnika, a nie prywatne firmy - informuje Wirtualną Polskę sierż. sztab. Bożena Schab z kwidzyńskiej policji.
W gdańskiej prokuraturze toczy się już postępowanie w podobnej sprawie. Od stycznia kancelaria Lex Superior rozsyłała do internautów wezwania do zapłaty za naruszenie majątkowych praw autorskich do polskich produkcji pornograficznych. Od każdej z osób domagała się 750 zł. Wszystkie przesłane listy sugerowały winę odbiorcy. W ich treści odwoływano się do konkretnych postępowań, ale bez podawania jakichkolwiek sygnatur akt. Korespondencję otrzymywały nawet osoby starsze, które nie posiadały komputera ani dostępu do sieci. Do tej pory zgłosiło się ponad 2,3 tys. osób poszkodowanych na kwotę 1,7 mln zł.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .