Napad i gwałt w Gdyni. Dwie wersje wydarzeń
Relacje dwóch młodych kobiet są wstrząsające. Jednej udało się uciec przed nieznanym mężczyzną, druga została zgwałcona i zarzuca funkcjonariuszom niedopełnienie obowiązków. W rozmowie z WP policja tłumaczy, że była nietrzeźwa.
18.10.2018 | aktual.: 19.10.2018 19:17
Dwie młode kobiety zamieściły przerażające wpisy w mediach społecznościowych. Jedna z nich w piątek opisała, że została napadnięta, ale udało jej się uciec przed nieznanym mężczyzną. W poście zaapelowała do internatów o pomoc w znalezieniu agresora. W środę pojawił się wpis innej kobiety. "Czas, żeby przestać się ukrywać. Ten sk...iel powinien, nie ja. To ja jestem 'tą' dziewczyną, która miała mniej szczęścia. Ten 'człowiek', który napadł na Lucynę, w tym samym celu, ledwie dwie/półtorej godziny wcześniej mnie zgwałcił" - napisała.
- Cały czas pracujemy, weryfikujemy informacje. To sprawa priorytetowa. Badamy wszystkie tropy - zapewnił w rozmowie z WP kom. Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. Zgwałcona kobieta sugeruje jednak, że funkcjonariusze zbagatelizowali jej sprawę.
"Dnia 12.10 w nocy, naiwnie pozwoliłam się temu zboczeńcowi zagadać na głównym, dużym skrzyżowaniu morska-estakada. Tam jest monitoring. Rysopis od Lucyny policja posiada, monitoring z autobusu też. Porównać z moimi zaznaniami i sprawdzić nagranie ze skrzyżowania, to dla policji powinien być moment" - napisała na Facebooku Wiktoria.
Co na to policja? Jak wynika z ustaleń śledczych, teren, na którym doszło do przestępstwa, nie jest objęty monitoringiem. Policjanci zabezpieczyli jednak nagrania z kamer umieszczonych w okolicy i teraz, jak mówią, weryfikują ewentualne drogi dojścia i oddalenia się sprawcy.
- Jeśli chodzi o sprawę z Oksywia [napadu na inną kobietę, Lucynę - przyp. red.], tam były monitoringi. Wszystkie czynności zostały wykonane sprawnie. Możliwe było bardzo szybkie przekazanie do wiadomości publicznej nagrań. Jeżeli w drugiej sprawie by tak było, to też byłyby już opublikowane - tłumaczył. Jak dodał, nie ma pewności, że mężczyzna, który zgwałcił jedną kobietę i napadł na drugą, to ta sama osoba.
"To niewyobrażalne"
Wiktoria zarzuca policji nie tylko brak sprawności w związku z analizą monitoringu, ale też niewłaściwe potraktowanie. "Dopiero dziś (17.10) zostałam wezwana na obdukcję. Nie w dzień zdarzenia. Zdaniem lekarza, to niewyobrażalne, że nie było obdukcji w momencie wizyty u ginekologa (ok. 4-5 godzin po zdarzeniu. Wtedy byłaby na mnie jego tkanka, DNA. Powiedział, że powinni pobrać sześć próbek - wzięli dwie. Do dziś policja nie kontaktowała się ze mną. Z Lucyną funkcjonariusze z innego posterunku, na początku - kilka razy dziennie" - napisała.
W rozmowie z WP kom. Kuśmierczyk odniósł się do tych słów. - W dniu zgłoszenia z udziałem zgłaszającej zostały wykonane wszystkie niezbędne czynności. Począwszy od tych na miejscu zdarzenia, po badania lekarskie, w trakcie których lekarz zabezpieczył niezbędne materiały. Policjanci zaangażowali się w te czynności od samego początku, mimo że ze zgłaszającą był utrudniony kontakt, wynikający między innymi ze stanu jej nietrzeźwości. Nie było możliwe uzyskać od niej części informacji - mówił.
Zapewnił, że wobec kobiety od razu przeprowadzone zostały czynności, które powinny być wykonane w przypadku zdarzeń o takim charakterze. Między innymi została przebadana przez lekarza. - Dodatkowe, późniejsze czynności są normalne w trakcie prowadzenia postępowania - dodał.
Brak zrozumienia
- Ludzie różnie reagują na alkohol - zwróciła uwagę Urszula Nowakowska, prezes Centrum Praw Kobiet. Jak dodała, zdarza się, że kobiety nie zgłaszają gwałtu, bo miały złe doświadczenia z policją. Takie zachowanie jest jej zdaniem nie tylko wynikiem braku zaufania do instytucji, ale przede wszystkim brakiem rozwiązań przyjaznych kobietom.
- Brakuje rzetelnych statystyk, ale podejrzanie mało jest zgłoszeń napaści seksualnych na kobiety na policję i spraw sądowych - powiedziała Nowakowska. Zaznaczyła, że wiele z nich jest umarzanych, pojawiają się argumenty, że zgwałcone kobiety są same sobie winne. - Organy nie rozumieją też, kiedy kobieta nie zgłasza gwałtu od razu. Budzi ich podejrzenia - powiedziała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl