Nagrali głupotę kierowców. Karygodne zachowanie na obwodnicy Gdańska
Bulwersujące szczegóły akcji ratunkowej po wtorkowym wypadku pod Gdańskiem, w którym zginęło dwoje małych dzieci. Okazuje się, że tuż po kraksie inni kierowcy zablokowali "korytarz życia" i utrudnili przejazd karetkom. - To kolejny taki przypadek - załamują ręce ratownicy i policjanci.
25.07.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tragedia miała miejsce we wtorkowe popołudnie za węzłem Lipce na Obwodnicy Południowej Gdańska, części trasy ekspresowej S7. Samochód osobowy, którym podróżowała pięcioosobowa rodzina, najechał na tył ciężarówki stojącej na pasie awaryjnym. Na miejscu zginęło dwoje dzieci (w wieku 3 lat i 1,5 roku).Trzy pozostałe osoby, w tym dziecko, zostały ciężko ranne.
Po wypadku trasa była zablokowana, a kierowcy utknęli w potężnym korku między węzłami Gdańsk Południe i Gdańsk Port. Kierowcy utworzyli tzw. korytarz życia dla służb ratowniczych, ale - niestety już kolejny raz - nie wszyscy myśleli o życiu i zdrowiu innych.
"To, co widzicie, jest dla mnie niezrozumiałe. Tym korytarzem zaczęły jechać auta pod prąd blokując korytarz" - napisał słuchacz Radia Gdańsk i przesłał stacji nagranie.
- To jest rzecz niewyobrażalna. Gdyby któryś z tych kierowców zrobił tak za granicą, zapamiętałby konsekwencje do końca życia - mówi pomorskiej rozgłośni zbulwersowany autor filmu.
Zaznacza też, że część kierowców miała pretensje, że byli nagrywani. Tłumaczyli, że mają małe dzieci i muszą szybko wrócić do domu.
Policja: sprawdzimy nagranie
Asp. Karina Kamińska z gdańskiej policji podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że mimo wielokrotnych apeli na temat "korytarzy życia" polscy kierowcy wciąż nie ułatwiają w ten sposób przejazdu służbom. Zapowiada też konkretne działania.
- Zapisaliśmy już na swoich komputerach to nagranie. Zachowanie kierowców sprawdzą dokładnie funkcjonariusze drogówki. Decyzje ws. kar zapadną w czwartek - wyjaśnia policjantka.
Ratownicy: był problem z dotarciem do poszkodowanych
Rzeczniczka gdańskiej komendy dodaje, że po około godzinie od wypadku policja sama zaczęła kierować ruchem i zezwalała na zawracanie. - Jednak wszystko wskazuje na to, że nagranie pokazuje sytuację tuż po zderzeniu osobówki z tirem - zauważa.
Ratownicy przyznają, że mieli duży problem, by dotrzeć do poszkodowanych.
- Zniecierpliwieni kierowcy zawracali w korytarzu życia, próbowali jak najszybciej wydostać się z korka. Ogólnie sam korytarz życia był prowizoryczny. Nie utworzono jednego, ciągłego pasa, trzeba było zjeżdżać raz na prawo, raz na lewo - relacjonuje w rozmowie z Radiem Gdańsk ratownik, który brał udział w akcji.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Spektakularna historia upadku. Z globalnej marki stali się firmą z zaledwie jednym sklepem w Stanach Zjednoczonych