Kolejni chętni na przyjęcie sierot z Aleppo. Na deklaracji się jednak kończy.
- Chcemy przyjąć dzieci z Aleppo - za przykładem Sopotu ogłaszają kolejne miasta w Polsce, m.in. Wrocław, Kraków, Gdynia. Problem jednak polega na tym, że na zapowiedzi się kończy. Samorządy nie mają przygotowanego żadnego budżetu ani miejsc, w których mogłyby ulokować cudzoziemców. - To na razie deklaracja. Nie mamy konkretnego planu - przyznaje Arkadiusz Filipowski, rzecznik urzędu miejskiego we Wrocławiu.
Z propozycją przyjęcia dzieci z Syrii wystąpił do rządu prezydent Sopotu Jacek Karnowski. W piśmie do premier Beaty Szydło wystąpił o "zgodę na podjęcie działań zmierzających do pomocy dzieciom, których życie jest zagrożone, umożliwienie im pobytu czasowego lub stałego w mieście oraz wskazanie delegowanej osoby na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu". Nie ma tam mowy o tym, ile dzieci chce przyjąć Sopot. MSWiA odpisało, że nie ma możliwości ewakuacji kogokolwiek z tego rejonu.
Na woli przyjęcia dzieci z Syrii właściwie się kończy. Sopot przyznaje, że nie ma żadnego planu dotyczącego przyjęcia dzieci. Podobnie jest z innymi miastami, które też chcą pomóc małym uchodźcom. Zapytaliśmy Wrocław, Gdynię i Kraków, jak chcą pomóc dzieciom z Aleppo i jak są do tego przygotowane. Czy posiadają zarezerwowane na ten cel środki finansowe oraz miejsca, gdzie zamieszkaliby cudzoziemcy.
Odpowiedź za każdym razem była taka sama. - Nie. Na razie sprawdzamy formalne możliwości przyjęcia dzieci. Samorząd sam nie może sprowadzić cudzoziemców. To nie jest etap szczegółów. Jeśli strona rządowa się zdecyduje na przyjęcie, to my zaczniemy przygotowania. Nie wiemy przecież nawet, ile tych dzieci by było, z jakimi chorobami - mówi Wirtualnej Polsce Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
Na takim samym etapie jest Wrocław. - To na razie deklaracja. Jeśli, co prezydent miasta zaznaczył w swojej wypowiedzi, będzie decyzja rządu, to będziemy gotowi. Ale póki co, nie możemy mówić że 10 czy 50 dzieci zostanie u nas przyjętych, ani o funduszach na ten cel - tłumaczy Arkadiusz Filipowski, rzecznik urzędu miasta Wrocławia.
Podobnie z Gdynią. - Jesteśmy gotowi przyjąć uchodźców. Na razie nie wiadomo nawet, kto miałby to być, więc nie ma konkretnego planu. Jeśli będziemy mieli szczegółowe informacje, to przygotujemy wszystko na przyjęcie cudzoziemców - mówi Wirtualnej Polsce Sebastian Drausel, rzecznik gdyńskiego magistratu. I dodaje, że Gdynia ma już jednak pewne doświadczenie z uchodźcami. - Od 2012 r. mieszka u nas matka z synem. Zaaklimatyzowali się, oboje pracują - podkreśla.
Polski rząd jest przeciwny przyjmowaniu uchodźców. Na przeszkodzie stoi też fakt, że większość dzieci z Syrii nie ma paszportów. Polska Misja Medyczna, która współpracuje z samorządami, chce na miejscu poszukać dzieci, które takie dokumenty mają, co znacznie ułatwiłoby ich sprowadzenie do Polski.